wtorek, 7 kwietnia 2009

Poradnia PP

Agatka była dzisiaj na badaniach w poradni pedagogiczno-psychologicznej.

Nie byłam z nią, bo wczoraj moja starsza Ania poślizgnęła się idąc po schodach i rąbnęła z całej siły głową w metalową balustradę - rozcięła sobie łuk brwiowy i wylądowała w szpitalu z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Byłam z nią w nocy - koszmar, człowiek patrzy na swoje nastoletnie dziecko, które pod wpływem wypadku nie wie jak się nazywa i nie rozumie co się do niego mówi. No ale dzisiaj już jest ok. Troszkę jest słaba, ale te wszystkie objawy wstrząśnienia ustąpiły. Chcę podziękować wszystkim naszym przyjaciołom, którzy modlili się za Anię tej nocy. Jutro, albo pojutrze zabieram ją do domu.

A wracając do Agataki i poradni. Okazało się, że w naszej poradniibadania takie są podzielone na 4 etapy. Czyli musimy pojawić się jeszcze trzy razy. Wiem, że gdzie indziej trwa to kilka godzin, ale za jednym zamachem. U nas krócej - i może lepiej, bo przynajmniej dzieciak nie jest przemęczony. Parę dni wcześniej, za radą jednej z mam ED, Marek wybrał się z Agatką do tej poradni i zaniósł "podstawę prawną" i jeszcze jakąś informacje o ED. I tutaj niespodzianka - okazało się, że pani pedagog zna zjawisko ED. Zna tzn. słyszała co nieco i to pozytywnie. Ciekawe, kim była ta osoba, która przy rejestracji prosiła, aby wszystko przynieść? No nieważne. W każdym razie z opowieści Agatki wiem, że badanie było bardzo sympatyczne i pani była bardzo miła. Mój mąż co prawda musiał popisać się znajomością takich informacji jak: czy dziecko urodziło się o czasie, ile dni było w szpitalu i ile ważyło, ile dostało punktów itd. I chociaż jest mężczyzną doskonale sobie z tym poradził. Ale na wszelki wypadek zanotował pytania i swoje odpowiedzi, aby je skonsultować ze mną. Bo któryż mężczyzna pamięta takie rzeczy i to po 11 latach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz