czwartek, 30 kwietnia 2009

Różnorodne wątpliwości związane z ED - cz.3

to już nie sa czasy na taką edukację, że we współczesnym świecie coraz mniej jest miejsca na indywidualizm
W ten sposób została pomyślana masowa szkoła – musimy przygotować siłę roboczą i zdyscyplinowane społeczeństwo. Tego rodzaju idea powstała w państwie Pruskim (co pewnie nie dziwi) i rozprzestrzeniła się na świat. Ale we współczesnym świecie jest trochę miejsca dla indywidualistów np. takich jak Gates (uczył się w szkole) czy Jonas Brothers (uczyli się w domu). A tak serio, badania amerykańskie pokazują, że studenci z edukacji domowej świetnie sobie radzą zarówno w pracy zespołowej jak i w pracy indywidualnej, są bardziej twórczy niż ich rówieśnicy i mniej boją się porażki. Takie uniwersytety jak Harward, Yale, Princeton czy Stanford bez problemów, a raczej z radością przyjmują uczniów edukowanych w domu. Jak ta radość się objawia? Ano tak, że mają więcej miejsc dla studentów z ED niż wynikałoby to ze statystyki. To chyba o czymś świadczy. Polskich badań nie ma, bo i zjawisko niewielkie i dosyć świeże.
Z drugiej strony masz rację tych indywidualistów jest niewielu i nawet w takich USA, które mają 40-letnią tradycję ED i bardzo liberalne prawo w większości stanów, dzieci edukowanych domowo jest zaledwie 2-3%. U nas to zaledwie cząstka procenta i to nie wiem jaka mała. 

Ciekawa jestem, jak sobie układają życie ludzie wyedukowani w domu teraz, we współczesności.
Sama jestem ciekawa i muszę to sprawdzić. Ale póki co muszę podzielić się ciekawą książką, którą właśnie czytam (podebrałam starszej córce) – Tytuł książki: Rób trudne rzeczy. Jest to książka napisana przed dwóch nastolatków Alex’a i Brett’a Harris’ów (mieli wtedy po 19 lat), którzy nigdy, ale to nigdy nie chodzili do szkoły. Za to świetnie sprawdzili się jako stażyści Sądu Najwyższego Stanu Alabama – szokujące jest to, że mieli wtedy po 16 lat (czyli mniej więcej tyle ile mają najstarsi gimnazjaliści) i dostali się tam na staż nie po znajomości, ale dlatego, że ktoś z tego właśnie sądu zauważył ich inne działania. Jako 17-latkowie zostali jednymi z dyrektorów kampanii sędziego ubiegającego się o stanowisko sędziego Sądu Najwyższego tegoż stanu. W ich przypadku jak widać brak szkoły nie spowodował braku umiejętności interpersonalnych, ani braku umiejętności przywódczych czy organizacyjnych. Wręcz przeciwnie oni mieli poczucie, że dadzą sobie radę. Oczywiście to są ciągle młodzi ludzie i całe życie przed nimi. To co napisałam tutaj, chyba też odpowiada na wcześniejsze pytanie – czy dzieci nauczane w domu nie będą zawsze stały z boku. Ci chłopcy zdecydowanie nie stoją na boku, a szkoły znają tylko stąd, że byli zapraszani do nich na prelekcje, które prowadzili dla nastolatków. 
(Mój mąż) jest zdecydowanie przeciw
Bardzo się cieszę, że w naszym domu nie ma wewnętrznej opozycji względem ED. Nie wyobrażam sobie nauczania Agatki, gdybyśmy nie byli w tej kwestii jednomyślni. Bo chociaż, ze względu na pracę Marka, główny ciężar nauki spada na mnie, to rola Marka jest nie do przecenienia: chodzi z Agatką na egzaminy, kontaktuje się ze szkołą w sprawach prawno-formalnych; wozi nas na wycieczki i generalnie jest zachętą. Ponieważ w Polsce są wymagane egzaminy, co już jest dużą presją, to dodatkowa presja w postaci czujnego taty, który tylko czeka na wypadek przy pracy byłaby już nie do zniesienia. Dlatego uważam, że wysiłek ten mogą podjąć tylko rodziny, które są ze sobą w jedności. 
I na koniec. Osobiście bardzo szybko podjęłam decyzję o rozpoczęciu ED. Gdyby było to możliwe zabrałabym Agatkę ze szkoły już następnego dnia. Ale wiem, że nie jest to łatwe. Wymaga czasu, energii skierowanej na dziecko (ale bez przesady, mam czas i na swoje sprawy, zwłaszcza, że dzięki ED mogę wiele rzeczy robić razem z Agatką), ale z drugiej strony… owoc jest słodki. Wiem, że niewielu po niego sięgnie – jedni naprawdę nie mają czasu (musza pracować i to dużo, aby związać koniec z końcem), inni nie czują się na siłach, jeszcze inni uważają, że specjaliści zrobią to lepiej. I Ok, edukacja domowa jest jedną z alternatyw dla tych, którzy poradzą sobie z tymi przeszkodami.

1 komentarz:

  1. Czytałam już jakiś czas temu, ale dziś odczytałam na nowo. Najbardziej upewnił i uspokoił mnie ostatni akapit w tym poście- że to po prostu jakaś alternatywa, nie każdy musi wybrać ED, a nawet nie każdy musi ją pochwalać i podzielać nasze argumenty (mimo iż są przecież żelazne ;)) Dziękuję Ci za ten tekst!

    OdpowiedzUsuń