środa, 16 czerwca 2010

Basen - wpis Agi

Cześć :) To mój pierwszy post na blogu mamy i mam nadzieję że mnie stąd nie wywali. Ponieważ jak wiecie moje blogi są nietrawałe, mama pozwoliła mi od czasu do czasu dodawać nowe posty w jej blogu. Tak więc piszę.
Dzisiaj byłam na basenie z tatą. Okropnie się stęskniłam za wodą i za Słowianką. Wszystko przez to, że przez ten cały czas nie miałam kostiumu kompielowego, a ze starego wyrosłam. Dzisiaj znalazłam strój sportowy w kolorach granatu. Jest oczywiście jednoczęściowy.
Kiedy wróciłyśmy z zakupów, było bardzo gorąco i chciałam wypróbować mój nowy kostium. Jednak tata był umówiony na jakieś spotkania. Musiałam iść z psem na spacer. U nas jest takie drzewko i regulamin placu zabaw a między nimi przerwa o długości około 2 metrów. Miałam pecha. Biegłam między tymi dwoma przedmiotami, kiedy nagle, mój kochany piesek poplątał mi się w nogach. Spadłam na głowę o twardą ziemię a nogi poleciały do góry, po czym z hukiem uderzyły o regulamin. I wtedy światło zgasło.
Ponownie zapaliło się po 5 sekundach (chyba...). Bardzo bolała mnie noga, ale nie byłam na tyle odważna żeby spojrzeć czy przypadkiem nie jest roźcięta i czy nie krwawi. Tak jak byłam poszłam do naszej klatki. Miałam jeszcze problem z dojściem i z tym że moja Lotka bała się podejść do swojej płaczącej pani. Ale hacerze są dzielni. Wstałam i kliknęłam guzik naszego mieszkania. Powiedziałm krótko "proszę zejdź na dół" i usiadłam na zimnej płycie w klatce. Mama szybko się zjawiła razem z tatą i oboje wciągneli mnie jakoś na górę, gdzie dostałam okłady. Jakoś udało mi się opowiedzieć o moim wypadku i obronic się przed pomysłem pojechania do szpitala. Nie cierpie tego sztucznego zapachu, pielęgniarek i okropnych pokoi szpitala Gorzowskiego.
Kiedy poczyłam się lepiej, wyszłam na dwór, ponieważ zadzwonił mój dobry przyjaciel, nazywany Trawą (ma na imię Kamil). Gadaliśmy jak zawsze o simsach. Potem zadzwonił dzwonek i oboje poszliśmy sprawdzić co się dzieje. Przyjechał facet od waty cukrowej. Po sprawdzeniu cen, zaczęliśmy wracać. I wtedy się stało to! Ktoś mnie czymś rzucił a ja powiedizłam "co jest" i dotknęłam mojej głosy. Cała była ufajdana ptasimi odchodami (jak 6 lat temu. uff!). Wykąpałam się i poszłam z tata na basen.
Niestety, tata zamierzał wycisnąć ze mnie siódme poty, mimio że ciężko pracowałam nie dawał mi chwili na tak zwany rekals w wodzie. W końcu dał mi spokój bo byłam przemęczona i poszliśmy do jacuzzi. Dziwnie się czuliśmy, bo bylismy sami i jeszcze jedna pani oraz ratwniczka i zaczęto gasić światła, więc wytarliśmy się i wyszliśmy.
Na koniec tata kupił mi i sobie po batoniku i kremu czekoladowym na gorąco.
No i teraz jestem w domu. Tu i teraz piszę. I co myślicie o moim poście? Mogę być autorką tego bloga???
Pozdrawiam cieplutko,
Agata (to o mnie pisze mama ;p)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz