Jedna z mam, która także uczy swoje dziecko w domu, podała na FORUM informację o odbywajacym się w Wolinie Festiwalu Słowian i Wikingów . Pomyślałam, że to tylko 160km od nas , i że fajnie byłoby tam pojechać. Nie musiałam zbyt długo wiercić dziury w brzuchu mojęmu mężowi, bo dla Marka 160 km, to tyle co dla kogoś innego wyjazd do sklepu.
W sobotę, 2 sierpnia, zaopatrzeni w picie i jedzenie, z samego rana ruszyliśmy na północ, do Wolina. Pojechała z nami także koleżanka moich córek, a jednocześnie córka mojej koleżanki. Bardzo się cieszę, że tam pojechaliśmy, to naprawdę była niesamowita impreza. Dla uczestników urządzono obozowisko z namiotami i chatami. Tych namiotów było.... pełno. Cały czas, w każdym miejscu coś się działo ciekawego. Przy różnych namiotach i chatach były osoby, które przedstawiały swoje rzemiosło (garcarstwo, grabarstwo, bicie monet, wyrób podpłomyków, robienie sznurów, kucie itd.). Można było te rzeczy nabyć. Co jakiś czas w kilku miejscach zespoły prezentowały inne umiejętnosci np. chłopcy i dziewczęta z Białorusi pokazywali taniec, Szwedzi różne średniowieczne zabawy siłowe, Ukraińcy walkę rycerską, w końcu na wodzie zespołu z różnych krajów przedstawiły też bitwę morska. Oczywiscie wszyscy byli ubrani w stroje wczesnego średniowiecza. Uczestnicy byli w bardzo różnym wieku: od niemowlęcia noszonego w przescieradle, przez młodzież, do osób starszych. Fajne były sceny (prawdziwe, nieinscenizowane), gdy kupowali miedzy sobą różne rzeczy potrzebne do tej zabawy: jakieś skóry czy miecze. Oprócz tego przygotowywali sobie na średnowieczny sposób posiłki i jedli je przed namiotami.
Po kilku godzinach wyszliśmy stamtąd i wtedy okazało się jak prawdziwe jest w tym wypadku przysłowie: Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje. Kolejki do kas na co najmniej 500 osób. Gdy przyjechaliśmy rano, nie staliśmy w żadnej kolejce.
A wracając do samej imprezy, muszę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrazeniem. Kilka razy w życiu byłam w różnych skansenach, ale to nie równa się niczemu. Bo tam były tylko budynki i przedmioty, a tutaj pełno ludzi w odpowiednich strojach, pracujących, bawiących się, walczących. Naprawdę niesamowite wrazenie. Dla dziewczynek także. Okazało sie, że opowiadały o tym swoim kolegom na podwórku. Myślę, że to jest takie zdarzenie, którego łatwo nie zapomną. Ania kupiła sobie na pamiątkę kamyk i monetę, natomiast Agatka łuk i monetę. Po drodze w lesie uczyliśmy się strzelać z tego łuku.
Pietruszewskih z forum ED, bardzo Ci dziękuję - dzieki Tobie tam pojechaliśmy.
Poniżej kilka zdjęć, które być może oddadzą atmosferę tej imprezy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz