sobota, 26 września 2009

Anemia

Wczoraj zrobiłam sobie badania okresowe. Właściwie to zostałam zmuszona przez dyrektora szkoły w której pracuję - i chwała mu za to. I okazało się, że mam anemię. Uff... Dobrze wiedzieć. Przynajmniej wiem już dlaczego ciagle jestem zmęczona i nie radzę sobie ze sprawami, które leżą na mojej głowie. Mam nadzieję, że dodatkowa dawka żelaza szybko usunie problem i w końcu nie będę ciągle sobie gadać "musisz wziąć się w garść", "inni sobie radzą to ty też musisz", "jesteś beznadziejna", "może w końcu zadbasz o kondycję", "chyba jednak jestem leniwa" "może w końcu zaczniesz wstawać o 6, aby się ze wszystkim wyrobić" itd. itd. We wtorek wybieram się do mojego lekarza rodzinnego po receptę na żelazo i inne wskazówki. A teraz przygotowuję dla Agatki materiały na nadchodzący tydzień.

niedziela, 20 września 2009

Nagroda Nobla z Fizyki

Z forum edukacji domowej dowiedziałam się rzeczy ciekawej, a mianowicie tego, że Dr Willard S. Boyle, tegoroczny laureat nagrody Nobla (chociaz teraz juz nie wiadomo co myslec o tej nagrodzie...) w dziedzinie fizyki byl edukowany w domu do klasy 8 wlacznie.
Czytelnicy anglojęzyczni mogą przeczytać nieco więcej na ten temat klikając tutaj

środa, 16 września 2009

Rok szkolny 2009/2010

Trzeci tydzień roku szkolnego, a ja czuję się wypruta całkowicie. Jeszcze w ostatni weekend sierpnia urwaliśmy się nad Bałtyk - ale zostały z tego już tylko mgliste wspomienia.

A teraz intensywnie pracujemy. Intensywnie - czyli podobnie jak w ubiegłym roku. Chciałabym skończyć formalną naukę do kwietnia - czyli do czasu sprawdzianu na zakończenie SP. Uczymy się o różnych formach państwa w okresie starożytności. Jest to dla Agatki bardzo trudne - tak jak były dla mnie programy różnych partii politycznych, o których uczyłam się żyjąc w systemie jedynej przewodniej siły narodu. Przy okazji czytamy Diossosa - Makowieckiego - aby przybliżyć troszeczkę atmosferę epoki.

Jeżeli chodzi o czytanie i chęć do czytania, to muszę powiedziec, że Aga zmieniła się o 180 stopni. Teraz sama biega do biblioteki i wypożycza książki. A nawet te które czytamy razem podczytuje w czasie, gdy mnie nie ma. Bardzo mi się to podoba.

Poza tym uczymy się o zwierzętach - przyroda w tym roku wydaje się Agatce dużo przyjemniejsza. Z matematyki działamy na liczbach calkowitych - bardzo przyjemne. Czytamy wiersze i analizujemy je. Poza tym piszemy - różne rzeczy - w tym momencie skupiłyśmy się na ogłoszeniach i instrukcjach. Korzystamy także z kalendarza 6-klasisty z języka polskiego i matematyki. Agatka z przyjemnością wypełnia te testy (po jednej stronie dziennie), może dlatego że idzie jej to szybko.

Chciałabym przestać pracować zawodowo. W te dni kiedy byłam w domu wszystko było tak pięknie uporządkowane. Aga kończyła "lekcje" o 12, maksymalnie o 13. Potem ma jeszcze dużo czasu na inne sprawy. Ale kiedy idę do pracy to już nie wygląda to tak różowo. Pracuję z nią rano, nad trudniejszymi w moim przekonaniu kwestiami. Potem ona zostaje sama i działa dalej. A kiedy po kilku godzinach wracam to 1) sama jestem wykończona 2) ona też ma dosyć. A przecież dobrze by było porozmawiać jeszcze o tym co zrobiła. Nie wiem jak inni nauczyciele sobie radzą, ale ze mnie każda lekcja wyciąga tyle sił, że potem, gdy już jestem w domu, to mi ich brakuje.