poniedziałek, 28 listopada 2011

Ciekawy eksperyment

Znalazłam ostatnio w sieci informację o bardzo ciekawym eksperymencie edukacyjnym - który za pieniądze jednego z uniwersytetów brytyjskich, wykonał naukowiec z Indii. Eksperyment pokazuje, że dzieci mogą się uczyć bez nauczyciela, wystarczy stworzyć im odpowiednie środowisko i zaciekawić. Wnioski są posunięte nawet dalej niż wnioski pani Marii Montesori. Zapraszam do obejrzenia.

wtorek, 22 listopada 2011

Labolatorium chemiczne w Koperniku

W sobotę uskuteczniliśmy kolejną wyprawa, znowu związana z chemią. Aga tym razem poszła z tatą do Centrum Kopernik, ale nie po to by biegać po całym "Koperniku", ale by wziąć udział w zajęciach w laboratorium chemicznym. Zajęcia takie odbywają się we wtorki i czwartki dla grup zorganizowanych oraz w soboty i niedzielę dla osób indywidualnych. Niestety zajęcia chemiczne dla osób indywidualnych dotyczą tylko robienia mydła. Dobre i to. W każdym razie Aga wyszła zadowolona, z "kawałkiem" masy mydlanej, którą sama zrobiła, wlanej do pojemnika. Zajęcia trwały prawie dwie godziny. W tym czasie Marek pobuszował po centrum, ale gdy z nim rozmawiałam to okazało się, że wielu rzeczy nie widział. Bo to centrum takie jest: ogromne i eksponaty do eksperymentów zmieniają się, pojawiają się nowe, psują się stare. Poza tym jest tego tyle, że jedno wyjście to zdecydowanie za mało, aby zobaczyć wszystko.

Zastanawiam się, czy nie moglibyśmy skrzyknąć się na jakiś wtorek czy czwartek i wybrać się na jakieś inne zajęcia do tego laboratorium.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Warszawa - Śródmieście

Wykorzystaliśmy pobyt w Muzeum Marii Skłodowskiej Curie do połażenia sobie po Śródmieściu Warszawy. Spacer nie był za długi. Od ulicy Freta poszłyśmy na ulicę Podwale do Placu zamkowego. Zawsze kiedy spaceruje po Warszawie zadziwia mnie to, że to wszystko jest odbudowane, że w 45 roku tutaj były tylko ruiny i wiele lat później także. 







Odkryłam coś, co większość Warszawiaków (i nie tylko Warszawiaków) zna mianowicie miejsce, gdzie jest pomnik małego powstańca. Okazało się, że jest prawie obok pomnika Kilińskiego.





sobota, 19 listopada 2011

Muzeum Marii Skłodowskiej Curie

Z racji pracy nad chemią postanowiłam wybrać się z Agą do muzeum Marii Skłodowskiej Curie. Muzeum znajduje się w Śródmieściu Warszawy, na ulicy Freta 16. Mieści się ono na pierwszym piętrze odbudowanej po wojnie kamienicy, w której Maria Skłodowska się urodziła i zajmuje zaledwie 3 pokoje. Nie będę ukrywać, że wyszłyśmy stamtąd mocno rozczarowane. Bo tak naprawdę znajduje się tam tylko trochę zdjęcia naszej najwybitniejszej uczonej. Jeszcze kilka pamiątek, które możne policzyć na swoich palcach jeden człowiek i mała rekonstrukcja szopy, w której pani Maria razem z mężem dokonywała swoje doświadczenia. Przypuszczam, że moje rozczarowanie, jak zwykle w takich przypadkach, wynika z nierealistycznych oczekiwań. Nie potrafię powiedzieć czego oczekiwałam, ale wiem że jednak czegoś większego. Może innego ustawienia, tych zdjęć. Może jakiejś historii opowiedzianej w przemyślany sposób. Może i byłoby to fajne, gdyby ktoś pokusił się o nagranie audio, co pozwoliłoby obejrzeć te zdjęcia razem z opowieścią? Sama nie wiem. W każdym razie, kto się tam wybiera niech przynajmniej wie, co go czeka. Na pewno nie jest to miejsce rozbudzające pasje i ciekawość.

Przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłam je najprostszym aparatem jaki chyba istnieje i nie za bardzo nadaje się do pomieszczeń. 


A na koniec ciekawostka z naszego edukatorskiego podwórka: Maria Skłodowska-Curie, podobnie jak wielu rodziców w Polsce, narzekała na francuski system edukacyjny. W związku z tym jej córki nie chodziły do szkoły tylko uczyły się w domu. Efekty edukacji domowej młodych panien Curie są powszechnie znane (jeden Nobel i jeden Pullizer). Na tym zdjęciu mamy domową lekcję dziewczynek. 


wtorek, 15 listopada 2011

Las Kabacki

Coś nam dzisiaj nie szła nauka. Nie o to chodzi, że Aga nie pracowała, ale dzień był jakiś taki senny, że i jej i mi kleiły się oczy. W końcu stwierdziłyśmy, że nie po to człowiek jest w ED, aby w takich chwilach czuł się niewolnikiem podręczników, więc postanowiłyśmy odstawić je na bok i wybrać się na spacer. Las Kabacki niedaleko, więc podreptałyśmy w tamtą stronę. Jak na listopad przystało las jest już nieco smętny, przyszarzały. Ale mimo to wciąż piękny. 












poniedziałek, 14 listopada 2011

Kolorowa chemia

Zaczęłyśmy z Agatką chemię. W tym roku skupimy się na kwasach, zasadach i solach. Aga lubi chemię, zwłaszcza, że udaje nam się robić doświadczenia oraz, że ona sama uważa iż z chemią wiąże swoją przyszłość. Zobaczymy jak to będzie z tą przyszłością, póki co robimy wszystko, aby ten dosyć trudny przedmiot był też ciekawy.

Powyższe tematy zaczęłyśmy od wskaźników: wywar z czerwonej kapusty (wiadomo fioletowy), oranż metylowy (oczywiście pomarańczowy) i papierek uniwersalny. Sprawdzałyśmy wlewając / wsypując do wskaźników: sok z cytryny (kwas), sodę oczyszczoną i wodorotlenek sodu. Aga pod moją opieką sama robiła te doświadczenia i widać było, że sprawia jej to frajdę. Pozwoliłam jej nawet do wywaru z kapusty z sokiem dodać trochę wodorotlenku sodu. Zabulgotało i zapieniło się - można obejrzeć na ostatnim zdjęciu.

 




czwartek, 10 listopada 2011

Neurony w szkolnej ławce

Polecam bardzo ciekawy blog na temat uczenia się pt. Neurony w szkolnej ławce. oraz doskonały wywiad na temat tego w jaki sposób szkoła niszczy twórczość i chęć uczenia się.

wtorek, 1 listopada 2011

Marzenia

Ponieważ nie wszyscy zaglądają na stronę Edukacji Domowej na Facebook'u pozwolę sobie wrzucić piękny wiersz, jaki ostatnio tam się pojawił. Powiem szczerze wiersz mnie wzruszył.

Joanna Kulmowa, "Marzenia"

Ja nie lubię chodzić do szkoły,
choć nic nie ma we mnie z lenia
Ja nie lubię chodzić do szkoły
bo w tornistrze się nie mieszczą marzenia.
W szkole jest wielki porządek.
Nikt nie trzyma pod ławką marzeń.
Muszę zostawić je w domu
pod stołem
albo w jakiejś szparze.
A one przez ten czas rosną.
Odbywają samotne podróże.
I kiedy wracam ze szkoły
za dalekie są 
i na mnie za duże.