czwartek, 29 września 2011

I zgodnie ze wskazówkami diabła stworzono szkołę

Na blogu Latające Przedszkole znalazłam fajny tekst, który oddaje także moje myśli o instytucjonalnej szkole, która niestety nie może dać dzieciom tego, co jest zgodne z ich naturą, bez względu na to jak bardzo oddani będą nauczyciele danej szkoły. A to wszystko dlatego, że system szkolny nie jest zgodny z psychiką dziecka. A teraz ten tekst

I zgodnie ze wskazówkami diabła stworzono szkołę. 
Dziecko lubi przyrodę: umieszczono je więc w zamkniętych salach. 
Dziecko lubi wiedzieć, że jego działalność służy czemuś: zrobiono tak, żeby jego aktywność nie miała żadnego celu. 
Lubi się ruszać: zmuszono je do bezruchu. 
Lubi oglądanie i posługiwanie się różnymi przedmiotami: nauczono je obcować z ideami. 
Lubi pracować rękami: pozwolono mu pracować tylko mózgiem. 
Lubi mówić: skazano je na milczenie. 
Pragnęłoby rozumować: kazano mu uczyć się na pamięć. 
Chciałoby poszukiwać wiedzy: podano mu ją gotową. 
Pragnie odczuwać zapał: wymyślono kary.

 A. Ferrière

środa, 21 września 2011

Czesław Miłosz a ED

Co ma wspólnego Czesław Miłosz z ED?

Z pewnym zdumieniem przeczytałam dzisiaj w podręczniku do języka polskiego dla II klasy gimnazjum jego wypowiedź dotyczącą jego własnej edukacji. Przeczytajcie sami:

"Ja nigdy nie chodziłem do żadnej szkoły podstawowej [...], matka mnie nauczyła czytać, pisać. Potem chodziłem do jakiejś nauczycielki, która mnie przygotowała do egzaminu do gimnazjum (chodzi o gimnazjum przedwojenne, nie dzisiejsze - przypis mój). Od razu zdałem egzamin."

No proszę - chyba można Miłosza zaliczyć do absolwentów Edukacji Domowej, prawda?

niedziela, 18 września 2011

Zjazd ED dla Mazowsza

Po raz kolejny rodzice edukujący swoje dzieci w okolicach Warszawy będą mogli się spotkać i wymienić doświadczeniami. Oczywiście Ci, którzy mieszkają dalej także mogą jeżeli chce im się dojeżdżać. 

A teraz potrzebne dane jakie w sieci zostawili organizatorzy:
Kiedy: 15 października, sobota, od 10:00 do 18:00.

Gdzie: dom Jerzego i Agnieszki Potockich w Józefowie, szczegółowy adres podamy później :)

Kto: Rodzice i dzieci, wszyscy uprawiający ED i zainteresowani tą formą edukacji z Warszawy i okolic, a jak ktoś chce z daleka, to też zapraszamy! :)

Jak: w domu i ogrodzie, z kubkiem czegoś ciepłego, na wesoło. Wspólne zabawy z dziećmi i wykłady tych, którzy chcieliby podzielić się swoimi doświadczeniami. Inspirująco. Integracyjnie. Socjalizacyjnie ;)

Z czym przyjechać: z ciastem, przegryzkami, napojami, mlekiem, kawą, herbatą, cukrem, kanapkami i ogólnie pojmowaną wałówką - organizatorzy postarają się zrobić coś ciepłego z gara, żebyśmy nie opadli z sił.

Program tworzymy wszyscy razem. Ja (Dorota K.) chciałabym opowiedzieć Wam jak zwykle o mocy gier planszowych w edukacji domowej (mamy nowe :). Inni? Czekam na zgłoszenia tematów :)

Spotkanie pod patronatem Stowarzyszenia Edukacji w Rodzinie.

Zapraszamy!

Więcej informacji zapewne pojawi się niedługo na facebook'u

piątek, 16 września 2011

Polski gimnazjalista o ED

Fajny tekst znalazłam na stronie Danusi Borys - tekst napisał jej syn Krzysiek, gimnazjalista, który przez jakiś czas był edukowany w domu i który marzy, aby do tego powrócić.

Kółko fotograficzne

Zapisałam Agatkę na kółko fotograficzne do Pałacu Kultury (to taki wysoki budynek w centrum Warszawy ;). Niestety z powodu choroby na pierwsze zajęcia nie mogła pójść. Wczoraj pojawiła się tam po raz pierwszy. Dzieciaki miały zajęcia w ciemni - bawiły się papierem i odczynnikami. Efekty pracy Agi są bardzo ciekawe. I chociaż "normalnych" zdjęć już się nie robi w ten sposób, to dla niej jest to interesujące, że tak też można, że jakiś płyn powoduje zmianę koloru papieru itd. Zajęcia odbywają się raz w tygodniu przez 2 godziny i 15 minut (co oznacza 3 godziny lekcyjne). Koszt zajęć to 150zł na semestr - więc do wytrzymania. Właściwie to chciałam, aby Aga zapisała się na więcej zajęć, aby poznawała ludzi i pasjonatów itd. Ale uparła się, że te jedne jej wystarczą. Może ma rację - niech się skupi na jednej rzeczy.

środa, 14 września 2011

Autostopem ku dorosłości

W internecie pojawiła się kolejna książka o edukacji domowej. Książka jest zatytułowana Autostopem ku dorosłości, a jej autorką jest pani Anna Galant, której syn już ukończył "edukację domową", która jednak w wielkiej mierze była stricte domowa, a bardziej autostopowa, czy podróżnicza. Książkę za zgodą autorki można sobie pobrać za darmo korzystając z linku.

wtorek, 13 września 2011

Odkrycie

Odkryłam coś bardzo banalnego odnośnie ED, coś o czym wszyscy, którzy zetknęli się z edukacją domową na pewno wiedzą. Otóż bez względu na to jakie metody nauczania przyjmiemy, bez względu na to jakie motywacje kierowały nami, aby nasze dzieci uczyły się w domu - żadne z tych dzieci nie uczy się dla ocen. To jest niesamowite. Bo przecież szkoły są tak ustawione, że niewiele dzieciaków tak funkcjonuje. Większość uczy się dla ocen właśnie - czyli albo, aby otrzymać dobrą ocenę, albo po to, aby nie otrzymać złej. A tutaj proszę, przez większość część roku jest dokładnie odwrotnie.

poniedziałek, 5 września 2011

Początek roku szkolnego

Początek roku szkolnego zdecydowanie nam nie wyszedł. Co prawda miałyśmy "przegląd podręczników" i nawet Aga ustaliła w jakiej kolejności będzie się uczyć przedmiotów "blokowych", ale zaraz po tym złapała anginę i teraz leży grzecznie w łóżku, co w połączeniu z zaplamionym gardłem wskazuje, że nie ma tutaj żadnej symulacji. W każdym razie dzisiaj i pewnie jutro jej odpuszczę. W środę zobaczymy jak będzie się czuła. Może skubniemy coś edukacyjnego. 

Jeżeli chodzi o nasze plany na ten rok, to zamierzamy pracować podobnie jak w poprzednim roku. Czyli niektóre przedmioty są roczne (j.polski, angielski, niemiecki, matematyka) inne są prowadzone blokami - czyli jeden przedmiot przez kilka tygodni, a zaraz potem egzamin, po egzaminie zaczynamy następny przedmiot itd.(tutaj mamy: historię, chemie, WOS, biologie, geografię i fizykę) oraz informatykę, którą będziemy robić równolegle z przedmiotami rocznymi, ale na pewno skończymy kilka miesięcy przed zakończeniem roku szkolnego.

Ponadto zapisałam Agę do Pałacu Młodzieży na fotografię. Chciałam jeszcze na jakieś inne, ale Aga się uparła, że absolutnie sobie innych dodatkowo nie życzy. Ok, niech się skupi na tym co lubi. Zapisy niby były przez 2,5 dnia, ale już po godzinie na zajęciach z fotografii nie było miejsc. Przypuszczam, że na wiele innych zajęć miejsca także szybko się skończyły. Ale nam się udało, byłyśmy prawie na początku. 

Poza tym Agusia zaczęła rysować mangę. Kupiłam jej książkę uczącą jak to robić, blok i odpowiednie ołówki i pisaki. Na razie jest pełna zapału. 

Zamierzam także codziennie z nią ćwiczyć. Ja jestem za gruba, a Aga ma kłopoty z kręgosłupem. Więc będziemy ćwiczyć razem. I mam nadzieję, że nam się to uda. Obie na tym skorzystamy.

Ania już jest w szkole w Gdyni. Odwieźliśmy ją dopiero w sobotę - nie mieliśmy możliwości wcześniej. Sama nie bardzo mogła jechać, bo jak tu zabrać taką ogromną ilość rzeczy jaką człowiek potrzebuje do życia. Z kocem, pościelą i poduszką włącznie, nie mówiąc o książkach, zeszytach, kubkach, żelazku itd. Od razu wpadła w szkolny wir, bo okazało się, że przez te dwa dni zaplanowano już sprawdziany (z pierwszej klasy) i "duże" zadania domowe oraz lekturę, na którą ma dwa dni, bo już w poniedziałek zaczynają. Z jednej strony cieszę się, że jest w szkole o tak wysokim poziomie (w ubiegłym roku mieli 2 miejsce w Polsce jeżeli chodzi o maturę obowiązkową i 1 jeżeli chodzi o dodatkową), ale z drugiej strony jestem przerażona tym strasznym wyścigiem szczurów, jaki tam obserwuję i w którym Ania bierze udział (chociaż ona na szczęście stara się dystansować od rywalizacji z kolegami).