piątek, 24 grudnia 2010

Z życzeniami światecznymi

Życząc czytelnikom mojego bloga wszystkiego najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia, chciałabym podzielić się czymś co znalazłam gdzieś w zasobach internetu:

Mikołaj mieszka na Biegunie Północnym ...
Jezus jest wszędzie.

Mikołaj jeździ sani...ami
Jezus Chodzi po wodzie

Mikołaj jest, ale raz w roku ...
Jezus jest zawsze obecny .

Mikołaj przynosi prezenty ..
JEZUS dostarcza wszystkie potrzeby

Mikołaj wpada przez komin nieproszony...
Jezus stoi u Twoich drzwi i puka, a następnie wnika do serca, gdy go zaprosisz .

Trzeba czekać w kolejce, aby zobaczyć Mikołaja ...
Jezus jest zawsze blisko Ciebie

Mikołaj pozwala siedzieć na kolanach ...
Ty możesz zanurzyć się w ramiona Jezusa

Święty Mikołaj nie zna twojego imienia, co może tylko powiedzieć to: "Cześć mały chłopiec czy dziewczynka, jak masz na imię?" ...

JEZUS wiedział o naszym imieniu przed nami. Nie tylko zna nasze imię i nazwisko, zna nasz adres, On zna naszą historie i przyszłość a nawet zna ilość włosów na naszej głowie.

Święty Mikołaj ma brzuch jak miska z galaretka ...
Jezus ma serce pełne miłości.

Jedynie co Mikołaj może zaoferować to Ho Ho Ho ...
Jezus oferuje zdrowie, pomoc i nadzieję miłość i życie wieczne .

Mikołaj mówi "lepiej nie płacz" ...
Jezus mówi: "oddaj wszystkie swoje troski na mnie bo mnie zależy na tobie".

Mali pomocnicy Świętego Mikołaja zrobią zabawki ...
Jezus czyni nowe życie, naprawia zranione serca, naprawia rozbite rodziny

Mikołaj może spowodować uśmiech ale ...
Jezus da Ci radość na całe życie

Podczas gdy Mikołaj kładzie prezenty pod drzewa ...
Jezus stał się naszym darem i umarł na drzewie czy przyjąłeś ten prezent od niego ?

Z Kim kojarzą Ci się święta Bożego Narodzenia ?
Nie bądź dzieckiem ,nie wierz w Bajki lecz zapoznaj się z Jezusem..
Zatrzymaj się i pomyśl kim dla Ciebie Jest Jezus

czwartek, 23 grudnia 2010

Koniec roku 2010

Jeszcze trochę dni zostało do końca roku, ale już czuję jego oddech na karku. Za miesiąc Agatka będzie zdawała egzaminy końcowo-roczne z  4 przedmiotów: informatyki, geografii, historii i fizyki. Informatykę i geografię już skończyłyśmy, trzeba jeszcze tylko powtórzyć. Z historii i fizyki został nam jeden dział.  Zdążymy. Fizyka idzie nam trochę pod górkę, zwłaszcza, że jestem zwolenniczką zastosowania swojej wiedzy i próbuję nauczyć Agatkę nie tylko rozwiązywania zadań, ale rozwiązywania ze zrozumieniem. Nie jest to proste, zwłaszcza gdy odbywa się po raz pierwszy. Historia stała się ulubionym przedmiotem naukowych zainteresowań Agatki, a to dlatego, że bardzo wiele rzeczy uczymy się po raz drugi tyle, że w szerszym kontekście. 

Oczywiście nie spędzamy czasu tylko nad książką. Były przygotowania do Świąt - niezbyt wielkie - lubię święta, ale nie cierpię tłoku w sklepach, więc wiele rzeczy kupiłam wcześniej i pomroziłam, a jutro tylko wyjmę i podgrzeję.

Był też wyjazd do Gdyni na chrzest Ani. Moje starsze dziecko zdecydowało się przyjąć chrzest, z czego osobiście bardzo się cieszę, jako że była to jej własna decyzja. My ani nie namawialiśmy, ani nie odradzaliśmy. 

Wczoraj Ania przyjechała z Gdyni do nas do Warszawy, tak więc święta spędzimy razem. A ponieważ nie jestem fankom wielkiego sprzątania i gotowania świątecznego, a jedynie dobrej atmosfery w czasie świąt, dlatego też poszłyśmy sobie we dwie do Muzeum Narodowego. Wow.... muszę tam pójść z Agatka. Po prostu muszę. Co prawda spodziewam się, że Aga nie będzie piała z zachwytu na widok obrazów Gierymskiego czy Fałata, ale chciałabym aby po prostu zobaczyła. Jest to jeden z  pierwszych punktów mojego planu na przyszły rok.

niedziela, 5 grudnia 2010

Bardzo ciekawa strona

Tutaj możecie znaleźć bardzo ciekawą stronę dotyczącą edukacji domowej. Są tam wspomnienia mamy i syna, który już obowiązkową edukację zakończył. Trochę przydatnych rad. Jednym słowem osoby zainteresowane edukacją domową będzie to inspirująca lektura.

czwartek, 2 grudnia 2010

Nauka z pasją

Od dłuższego czasu Agatka bardzo lubi robić różne graficzne rzeczy na komputerze. (Właściwie zaczęła mając 3 lata bawiąc się paint'em ;)) Przed wakacjami kolega z podwórka (w Gorzowie) pokazał jej program GIMP do obróbki zdjęć. Agatce bardzo się spodobał, a ponieważ jest darmowy, ściągnęła go sobie z internetu i przerabiała obrazki, używając przy tym tylko i wyłącznie swojej intuicji, bo żadnego przewodnika po GIMP-ie po polsku nie znalazła. 

W czasie moich ostatnich rozmyślań o edukacji doszłam do wniosku, że fajnie byłoby znaleźć taki obszar, który by był jej pasją. Stwierdziłam, że może to być właśnie coś z grafiki komputerowej. Dlatego też wybraliśmy się z Markiem do księgarni i znaleźliśmy piękny przewodnik po GIMP-ie. Kolorowy, z mnóstwem zdjęć i płytą. Najpierw chcieliśmy zrobić z niego prezent na Boże Narodzenie, ale zrezygnowaliśmy. Po co książka ma się kurzyć przez jeszcze 3 tygodnie, skoro może być przydatna już dzisiaj. Więc daliśmy ją Agacie wczoraj wieczorem. Takiej radości nie widziałam dawno. Aga porwała książkę i popędziła do komputera. Natychmiast zaczęła ją czytać, próbować wykonywać różne zadania. Na razie te najprostsze, ale idzie dalej. Widać, że robi to z pasją - i o to chodziło. A efekty można zobaczyć na jej GIMP-owy blogu. Bo Agatka jest taka, że jak coś ją fascynuje to musi się tym podzielić z innymi.

środa, 1 grudnia 2010

Odszkolnienie

Od ostatniego mojego postu chyba trochę się zmieniło we mnie samej. Poczytałam sobie jeszcze trochę artykułów i w końcu doszłam do wniosku zaprezentowanego przez jego autora - Czy to nie jest niemoralne, że rodzic musi prosić państwo i jego urzędników o pozwolenie na to, aby sam uczył swoje dzieci? Czy to nie jest niemoralne, że państwo zmusza rodziców do oddania swoich dzieci na wiele godzin, dzień w dzień, przez wiele lat? I kiedy zadałam sobie te pytania i na nie odpowiedziałam zeszła ze mnie presja, uff....

Osoby uczące w domu mówiły mi, że odszkolnienie trwa jakieś pół roku. Mi zabrało to dwa lata. I nie chodziło od odszkolnienie Agi, ale mnie samej, moich myśli, wewnętrznych przekonań itd. Gdzieś podświadomie rozpoczęłam rywalizację z systemem szkolnym - nie uświadamiałam sobie tego, ale teraz widzę to wyraźnie. Jakbym bała się przegrać - a zwycięstwo miało oznaczać, że nauczyciele na egzaminie będą zachwyceni poziomem wiedzy Agi. Brr... Oczywiście, Agatka uczy się w domu nie z tego powodu, abym mogła coś szkole pokazać, ale ta chęć udowodnienia jednak istniała, a może nie tyle chęć udowodnienia, co strach przed porażką. I właśnie to wywierało na mnie straszną presje, którą odczuwała także Aga. Nie wiem, czy fakt bycia nauczycielem (i to z rodziny w której jest bardzo dużo nauczycieli) spowodował tak mocno mnie trzymał. Czy może przykład starszej córki, która dzięki swojej naprawdę dużej wiedzy i świetnym ocenom miała wybór i do każdej szkoły w Polsce zostałaby przyjęta? Ale czy to stanowi o szczęściu? O spełnieniu w życiu? Moja głowa mówi "oczywiście, że nie", ale jak to powiedział pewien hinduski filozof "serce ma powody, których rozum nie zna".

Kiedy sobie to uświadomiłam całe napięcie zeszło. Bo co się stanie jeśli nawet coś tam Agatce nie pójdzie w czasie egzaminów? Albo jeśli nawet będzie miała same dopuszczające? Albo jeśli nie zdążymy wszystkiego "przerobić" przed egzaminami? Nic, zupełnie nic. Byleby się rozwijała, byleby była szczęśliwym i dobrym człowiekiem, byleby była odpowiedzialna i życzliwa. Zatem pracujemy dalej, nadal korzystamy z podręczników, ale od dwóch dni mam w sercu pokój. Bo chociaż zaliczona matura na 100% jest sukcesem, to jednak nie gwarantuje, że człowiek znajdzie swoje miejsce w świece, w którym będzie szczęśliwy i spełniony.