wtorek, 30 września 2008

Ziemiaczana grafika

Wtorek to bardzo pracowity dzień w naszej domowej edukacji. Wynika to z tego, że we wtorki nie mam lekcji (pracuję w niepełnym wymiarze godzin) i korzystam z tego wolnego dnia, by jak najwiecej uczyć się z Agatką. Aga pracowała dzisiaj solidnie, a na koniec dnia sama zrobiła sobie sprawdzian z przyrody (napisała pytania, a potem na nie odpowiedziała hihihi). Ale kiedy zbliżała sie pora obiadu już miała dosyć. I wówczas zaproponowałam jej zabawę plastyczną. Dosyć niechętnie zgodziła się na nią, ale chwilę potem bawiła się już świetnie. A zabawa była prosta i związana z obiadem, który własnie robiam: Część ziemiaków zamiast trafić pokrojona do garnka, została powycinana w różne wzorki (w ten sposób powstały pieczątki), Agatka malowała po nich pędzelkiem, przybijała do kartki i tworzyła kompozycje. Bardzo sympatycznie wyszły. Zmęczenie nauką gdzieś uciekło...
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

poniedziałek, 29 września 2008

Ortografia

Agatka codziennie ćwiczy ortografię. Co prawda Ortofrajda już jej się znudziła, dzięki koleżance-polonistce mamy coś innego:ORTOGRAFITI to seria zeszytów ćwiczeń od klasy 4 do matury. Generalnie zeszyty ćwiczeń są podzielone na poszczególne głoski tzn. jest zeszyt ż i rz, osobny zeszyt u i ó, jeszcze inny h i ch. Myśmy od razu przeszli na ćwiczenia kończące serie w klasie 4. Mamy taki zeszyt, który zebrał wszystkie zasady pisowni - jednym słowem mix. Bardzo mi się podobają te zeszyty, bo ćwiczenia są bardzo róznorodne: i rysunki i trochę matematyki (tak, tak w ortografii), jakieś krzyżówki, łączenia wyrazów. Dochodzimy już do połowy zeszytu, rozpracowywujac po 2 strony dziennie, i Aga, pomimo, że raz na jakiś czas na tych tekstach zamalowuje literki jak w Ortofrajdzie, jakoś jeszcze nie znudziła się ćwiczeniami,co jest ich najlepszą rekomendacją.

Ale jeszcze kilka innych rekomendacji terapeutów korzystających z tych ćwiczeń:
„Świetny dobór tekstów i materiału ćwiczeniowego, podany w formie zabawowej oraz wzbogaconej wesołymi ilustracjami. Te ćwiczenia stwarzają możliwość pokonania trudności z ortografii”.
„Program ma logiczny układ. Podstawą uporządkowania treści są poszczególne zasady ortograficzne. Przykłady do zasad są dobierane bardzo starannie. Wyrazy odpowiadają poziomowi szkoły podstawowej, a poza tym jednoznacznie pasują do problemów poruszanych w odpowiednich częściach.
Cennym elementem omawianej pozycji wydawniczej jest to, że nie ogranicza się ona do nauki ortografii. Zagadnienia prawidłowej pisowni są połączone z nabywaniem przez uczniów umiejętności czytania ze zrozumieniem, swobodnego wypowiadania się w mowie i piśmie, logicznego myślenia."

niedziela, 28 września 2008

Wycieczki po lesie

Województwo lubuskie jest najbardziej zalesionym województwem w całym kraju. Tak, lasów Ci u nas dostatek. Lubimy las i korzystamy z tego, że jest tak blisko i tak różnorodny. Lubimy chodzić po lesie, a Aga ma nawet swoje ulubione drzewo, na które łatwo się wspinać, bo ma rozłożyste konary. My lubimy nieco inne miejsce, więc zawsze przed wyjazdem do lasu odbywają się negocjacje, gdzie tak naprawdę jedziemy.

W sobotę znowu wybraliśmy się do lasu. Z jednej strony jak zwykle na spacer, a z drugiej w celu dokonania kilku obserwacji.Obserwacje te są nam niezbędnie potrzebne, bo właśnie zaczełyśmy studiować ekosystemy - najpierw będzie las, a potem pole. Przejrzałam podręcznik i ruszyliśmy. Troszeczke porozmawiałysmy o lesie, jego warstwach, temperaturze, ale spacer głównie polegał na bieganiu, skakaniu, włażeniu na drzewo itd. Dziecko ewidentnie potrzebowało ruchu. Fakty o które ją pytałam, były dla niej bardzo oczywiste. Musimy jeszcze tylko dowiedzieć się, co to za gatunek drzewa, na które Aga tak bardzo lubi się wspinać.

poniedziałek, 22 września 2008

Egipt, sfinks i piramidy

Program, który jest dla nas szkieletem do nauki historii jest tak zbudowany, że dzieciaki co roku przechodzą przez całą historię, ale z różnej perspektywy. W pierwszym semestrze mamy religie i sztukę w prahistorii, Egipcie, Grecji i Rzymie, oraz wielkie religie czyli Judaizm, Chrześcijaństwo i Islam.
Ucząc się o prahistorii zaglądałyśmy takze do ksiażki od plastyki - tam jest troche ciekawych informacji i ciekawych zdjęć. Teraz "jestesmy w Egipcie". Chciałam, zeby nie było to takie suche, ale żeby Egipt, razem ze swoimi cudami ożył. i szukałam jakiejś powieści, która w tle miałaby starożytny Egipt. Koleżanka, takze ucząca dzieciaki w domu, skierowała mnie na stronę, gdzie znajduje lista książek historycznych podzielonych na poszczególne epoki, także ze wskazaniem na wiek ucznia i z komentarzem. Listy te przygotował ekspert edukacji domowej w dziedzinie historii, pan Andrzej Pilipiuk. Oczywiście skorzystałam z tej listy i wypożyczyłyśmy z biblioteki dwie książki: "Strażnik piramid" Jerzego Edigey'a - o drugiej co do wielkości piramidzie w Gizie czyli piramidzie Chefrena oraz książkę opowiadajacą o nowym państiw czyli "ŚlicznaTamit" - Ewy Nowackiej. Pierwszą książkę już kończymy. To beletrystyka, ale dokładnie opowiada o strukturze państwa, a przede wszystkim o tym jak budowano piramidy. Druga jeszcze przed nami. Do tego w trakcie czytania znalazłyśmy świetne zdjecia piramid w Gizie, które doskonale oddają ich wielkość i miejsce budowy. Chociaż w książce występują słowa, których Aga nie znała, to przez to, że czytamy razem, wszsytko można od razu wyjaśnić i skomentować.

sobota, 20 września 2008

Zaciekawienie

Powoli, dzień po dniu wchodzimy w normalność. Edukacja domowa jeszcze nie jest czymś takim zupełnie oczywistym, wpisanym w nasz dzień, ale już czuję, że zaczyna być, że jeszcze trochę, a będzie to tak normalne jak posyłanie dziecka do szkoły. Na początku wielka ekscytacja, a potem staje się to już czymś zwyczajnym.
Człowiek uczy się przez cały czas, ale w tym całym czasie są okresy nauki bardziej formalnej i takiej przy okazji. Zastanawiałam się ile czasu zabiera Agatce nauka formalna - w przyblizeniu wychodzi jakieś 4 godziny dziennie. Troche ze mną, troche samodzielnie. Dużo to czy mało? Chyba niewiele biorąc pod uwagę to, że dzieciaki w szkole mają po 6-7 lekcji - i do tego mają jeszcze do zrobienia zadania domowe. Oczywiście w tych lekcjach mieści się jeszcze wf - którego ja tutaj nie liczę i wszelkie zajęcia artystyczne i techniczne - których tez nie wliczam. Te zajęcia u nas są zabawą nie lekcją. Ale i tak Agatka twierdzi, że jeszcze nigdy w życiu tyle się nie uczyła.
Oczywiście zdarza się, że coś trwa u nas dłużej lub że skręcamy w innym kierunku, niż zaplanowałam. Dzieje się tak wtedy, gdy Agatke coś zaciekawi i zaczyna zadawać pytania. Tego nie można przepuścić lub zdławić. W szkole też staram się nie przepuszczać takich okazji, ale tam często przerywa nam dzwonek. W domu nie mamy takich restrykcji. Jeżeli Agatkę coś zaciekawi możemy iść w tamtym kierunku.
Tak było w tym tygodniu. Omawialiśmy najsłynniejszy chyba obraz Vincenta van Gogh'a - Słoneczniki.
Image Hosted by ImageShack.us

A potem zainteresowało Agatke kim był autor. Znalazła jego biografie w internecie i .... przeżyła szok. Najpierw gdy piojęła, że Van Gogh miał tylko 37 lat gdy zmarł, a na swoich autoportretach malował siebie jako starego człowieka. A potem, gdy prześledziła jego straszne życie. Mogłyśmy rozmawiać o tym, że piękno obrazu nie zawsze idzie z pięknem życia jego twórcy.
Inny moment zaciekawienia pojawił się, gdy rozmawiałyśmy o mieszaninach niejednorodnych. W podręczniku Agatki jest propozycja, aby przygotować filtr i przefiltrować zabrudzoną piaskiem wodę. Już jakiś czas temu przymierzałyśmy sie z Agatka do zrobienia takie porządnego filtra. Teraz w Agatke wstąpiła energi, pobiegła do sklepu, aby kupić wodę (potrzebna była nam duża plastikowa butelka), oraz watę. Na podwórku zebrała kamyczki.... a potem zrobiłyśmy filtr.
Image Hosted by ImageShack.us

I udało się - zabrudzona ziemią woda która tam wlałyśmy, wypłynęła oczyszczona. Co prawda nie odważyłabym się tego wypić, ale już umyś w niej ręce tak. Co innego woda oczyszczona przez skraplanie - ta jest klarownie czysta. Takie doświadczenie też zrobiłyśmy.Wlałyśmy do garnka brudną wodę, do środka wstawiłyśmy pusty kubek (tak, żeby woda tam nie wlatywała. Garnek przykryłyśmy folią spożywczą, a na środku folii położyłyśmy kamyczek (nad samym kubkiem). W upalny dzień całość można po prostu wystawić na słońce. Myśmy postawiły go na kuchence i leciutko włączyłyśmy jej ogrzewanie. Woda parując skraplała sie na folii i czyściutka ściekała do kubeczka. Musimy sprawdzić czy w podobny sposób można otrzymać czystą wodę z mieszaniny jednoronej (np, posłodzonej wody, albo soku). Bo oczywiście filtrowanie tych mieszanin nic nie daje. Aga spróbowała i już to wie.

sobota, 13 września 2008

Początki...

Dwa tygodnie oficjalnej edukacji domowej za nami. Pierwszy tydzień to były jeszcze właściwie wakacje - bo Agatka spedziła je we Włoszech - taka edukacja jest bardzo przyjemna. W drugim tygodniu zabrałyśmy się już do bardziej formalnego uczenia się. Przygotowałam sobie taki roczny plan tego co chciałabym przeprowadzić z Agatką w tym roku szkolnym i zaczęłyśmy go realizować. Nasunęło mi się już kilka refleksji, być może oczywistych, ale potwierdzajacych to, że dla nas wybór ED był doskonały.

  • Uczymy się danej umiejetności dokładnie tyle ile trzeba - oczywiscie to nie jest możliwe w nauczaniu szkolnym - bo lekcja trwa 45 minut i ani minuty dłużej czy krócej. W domu widzimy, że coś opanowałyśmy to idziemy dalej. A jeśli Aga potrzebuje troche wiecej czasu na zrobienie czegoś, to ma go więcej. I to jest świetne.
  • Doskonale udaje nam się łączyć "przedmioty". Oczywiście każdy nauczyciel zdaje sobie sprawę z wagi takiej interdyscyplinalności, ale raczej jest to niemożliwe w szkole, chociaż na pewno są próby, aby tak było, choćby osławione wśród nauczycieli "ścieżki". W domu jest to bardzo proste. Rozmawiam sobie z Agatka o prehistorii, potem oglądamy książkę do plastyki, bo tam są też informacje i zdjecia dotyczące prehistorii ale w innym ujęciu - ujęciu sztuki. Tego samego dnia mówimy o ciałach stałych z podziałem na kruche, plastyczne i sprężyste. I znowu wracamy do prehistorii i do narzędzi z kamienia łupanego, które można było wykonać dlatego, ze niektóre kamienie są kruche.
  • Z punktu widzenia Agatki przyjenme jest to, że pracując nad jakimś zagadnieniem może mieć soczek na stole, że może zadawać pytania, że może komentować coś co przeczytała i wie, że w tym momencie nie rozprasza innych.
  • Aga ma wpływ na to od czego zaczynamy, a co woli zrobić później.

Powoli ustala nam się pewien rytm. Ponieważ ja do szkoły (pracy) chodzę prawie codziennie na późniejszą godzinę zaczynamy rano od kwestii trudniejszych, wymagajacych mojej asysty. Potem, gdy mnie już nie ma Aga robi sama jakieś ćwiczenia, czyta (podrecznik, encyklopedię, czy też po prostu jakąś ksiązkę). Jeśli czegoś nie potrafi zrobić samodzielnie, robimy to razem po moim powrocie. Oczywiście nie ma żadnych zadań domowych i po południu wybiega na podwórko do swoich kolegów - niech korzysta póki jest ciepło. To jeszcze nie jest taki rytm jaki będzie, ponieważ dopiero od tego poniedziału zaczyna gimnastykę korekcyjną, a od kolejnego tygodnia kurs angielskiego.Do tego te dwa tygodnie były dosyć pracowite dla mnie, ponieważ w szkole układam plan lekcji i zawsze zabiera to bardzo dużo czasu. Ale mam nadzieję, że poprawki wprowadzone w piątek są już ostatnimi w tym semestrze.

Mamy już ustalone wstępnie terminy egzaminów, dosyć fajnie rozłożone - dwa przed świętami i trzy po świętach. W jednym dniu może być jeden egzamin. Poznałam też panią, która będzie egzaminować Agatke z historii, przy okazji jest wychowawczynią klasy do której Aga została przeniesiona po rozwiązaniu jej klasy. Zapraszała Agatke na wycieczke klasową - oj, gdyby to była dawna Agatki klasa to na pewno byśmy skorzystali, ale niestety są to dzieciaki, których ona zupełnie nie zna (szkoła jest ogromna), mają one swoje sprawy i tematy, które Agatki nie dotyczą, więc chyba jednak Aga nie pojedzie. Muszę powiedzieć, że póki co współpraca ze szkołą układa się bardzo dobrze. Aga ma oczywiście wszystkie prawa ucznia tj. legitymacja, udział w konkursachczy kółkach zainteresowań. Z czego skorzysta, to się okaże, na razie musimy okrzepnąć.

poniedziałek, 1 września 2008

1 września 2008

Pierwszy września przywitał nas słońcem... nowy rok szkolny. Ja poszłam do szkoły na rozpoczęcie, ba nawet je organizowałam. A Agatka.... Agatka zwiedza z tatą północne Włochy - edukacyjnie oczywiście :) Dzisiaj zaliczyli Mediolan, za parę dni będzie Wenecja, Padwa i Werona. Podoba mi się, że może z bliska odczuć charakter renesansowych miast. Co prawda nie udało im się obejrzeć Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci, bo akurat w poniedziałki muzeum przy kościele, gdzie znajduje się ten obraz, jest zamnkniete, ale i tak wrażeń co niemiara.

Ja w międzyczasie pracuję nad przygotowaniem swoich materiałów do pracy, ale także rozplanowałam pracę z Agatką. Na ten rok zamierzam trzymać się programów jej szkoły w podstawowych przedmiotach: polski, angielski, historia, przyroda i moja ukochana matematyka - ale będą one dla mnie czymś w rodzaju szkieletu. Będziemy korzystać z podręczników (dzisiejsze są o wiele ciekawsze niż te, których używało moje pokolenie), ale znowu będzie to dla nas coś w rodzaju szkieletu - każdy temat będę starała sie jeszcze wzbogacić, a do tego jeśli zobaczę, ze Agatke coś bardziej interesuje - to znowu będziemy to rozszerzać. W nauczaniu domowym cenne jest to, że można do tematu wracać w różnych kontekstach. Np. niedawno czytałyśmy z Agatką o Władysławie Warneńczyku, tym co zginął pod Warną w walce z Turkami. Władysław popełnił kilka błędów: 1) złamał podpisany przez siebie pokój (błąd moralny) 2) wierzył, że inni mu przyjdą z pomocą (błąd strategiczny) 3) czuł się bezpieczny bo Turcy nie mieli jak przepłynąć cieśniny (kolejny błąd strategiczny) - bo kupcy weneccy przeprawili wojska tatarskie. Tyle o historii bitwy pod Warną i naszym młodym królu. Parę dni później rozplanowywaliśmy podróż po Włoszech - oczywiscie pojawiła się Wenecja - i Aga skojarzyła, od razu, więc mogliśmy rozmawiać, że długo to było państwo miasto, że jest bardzo stare, że jest zbudowane na kanałach, a jego domy mają "nogi w wodzie" - a teraz to zobaczy na własne oczy (i może wspomni Władysława?). Myślę, że w innych kwestiach będzie podobnie. Będziemy rozmawiać o stanie skupienia nie tylko w czasie nauki, ale wiedzą, że akurat się tego uczy, będziemy mogli rozmawiać o tym w każdym innym momencie. Rodzice dzieci uczących się w szkole też mogą to zrobić, ale to już nie jest takie proste.

Takie mam plany - i mam też nadzieję, że uda się je spełnić z nawiązką. Edukacja domowa już mnie pozytywnie zaskoczyła - myślę, że nie po raz ostatni.