środa, 31 grudnia 2008

Ostatni dzień roku 2008

Jakoś tak jest, że ostatni dzień roku nastraja do podsumowań. Jaki był ten rok 2008 - z pewnością niezwykły. Dla nas był to rok, który nas zaskoczył (jak zwykle zresztą), bo nie wiedzieliśmy, że jego tematem naczelnym będzie Edukacja Domowa. A właściwie prawie cały był pod tym znakiem. Rok temu, mniej wiecej o tej porze wiedziałam, że muszę i chcę jakoś pomóc Agatce.,ale nie miałam pojęcia o możliwości jakie daje polskie prawo. Kilka miesiecy później mieliśmy już plan co zamierzamy zrobić. Potem załatwienie formalności, poznanie rodzin zajmujących się ED, szukanie własnego stylu (tego nadal poszukujemy) i rozpoczęcie nauki. Edukacja domowa nie jest prosta, wymaga czasu, zaangażowania, czasami (u nas rzadko) zderzenia z brakiem zrozumienia, były dni, że byliśmy zmęczeni - ale warto. Agatka naprawdę się rozwija i to nie tylko intelektualnie.
Rok kończy się artykułem w Gazecie Lubuskiej , w której znajduje się reportaż o Agatce. Zgodziłam się na ten reportaż, ponieważ może jakiś rodzic dzisiaj jest w takiej sytuacji jak myśmy byli w ubiegłym roku i szuka rozwiazania dla swojego dziecka? I może dla kogoś Edukacja Domowa będzie takim rozwiązaniem. Trochę dziwnie się czuję wiedząc, że oto zdjęcie moje i Agatki z naszymi imionami i nazwiskami w połączeniu z "kontrowersyjną" dla niektórych metodą podejścia do własnego dziecka - stały się własnością publiczną. To nic, jakoś to przeżyjemy. Jutro razem z Agą wybieramy się na Sylwestra do naszego kościoła, będziemy wśród przyjaciół rozmawiać sobie o starym roku. Ania jest w Warszawie na sylwestrowym zlocie młodzieżowym "Przełom" i ma tam dobry czas. No proszę jak to moje starsze dziecko już dorosło - Sylwestra spędza poza domem. Dobrze, że w doborowym towarzystwie.
Na koniec wszystkim Czytelnikom mojego bloga życze wspaniałego Nowego Roku - niech Was zaskoczy czymś niesamowitym, niespodziewanym, czymś o czym nawet nie śmiecie marzyć.

wtorek, 30 grudnia 2008

Sekrety elektroniki - c.d.

Nigdy bym nie przypuszczała, że Agatkę tak mocno wciągnie ten elektroniczny zestaw. Kiedy Marek przyniósł go do domu byłam przekonana, że oprócz jego cudownych wspomnień z dzieciństwa, kiedy bawił się elektroniką jako młody chłopak i rozkręcał radyjka i inne urządzenia, nic innego nam z tego nie przyjdzie. Uśmiechałam się dobrodusznie (przyznaję, ze skruchą) na myśl o tym jak będzie sie bawił - przecież każdy tata musi mieć swoją elektryczną kolejkę. A tutaj proszę niespodzianka. Aga jest gotowa zrobić wszystko (nawet zadania z matematyki) bylebym tylko pozwoliła jej pobawić się tym zestawem i coś zrobić. No i bawi się, a przy okazji uczy np. tego że kierunek wstawienia diody wpływa na to czy urządzenie zadziała czy nie (nie miałam o tym dotąd zielonego pojęcia :) - człowiek uczy się przez całe życie.


Image Hosted by ImageShack.us

Ale mając taką zabawkę, aż przyjemnie robić te obwody, a jak prosto, żadne lutowanie tylko przypynanie na zatrzaski. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę - dziecko, które zabiera się za elektornikę zaczyna od istoty rzeczy.
To urządzenie na zdjeciu jest generatorem sygnałów dźwiękowych karetki pogotowia, karabinu maszynowego i wozu policyjnego - do wyboru. Uf - nareszcie ucichło hihihihi

Sekrety elektroniki

Marek wybrał się do sklepu na poświąteczne zakupy i wrócił z zabawką edukacyjną dla dzieci "Sekrety elektroniki"
Image Hosted by ImageShack.us
Agatka zabrała się od razu za budowanie obwodów z palącymi się żarówkami i wiatraczkami. Zafascynowało ją to. Odłożyliśmy na chwilę ekosystemy i odmianę przez przypadki, ważna była elektronika (może to słowo sobie poodmieniamy hihihi). A wieczorem, kiedy Aga "poszła" spać, okazało się, że cichutko, w tajemnicy przed nami majstruje radio. I zmajstrowała. Trochę trzeszczy, ale odbiera. Kiedy zawołała nas, aby się pochwalić, nawet nie potrafiłam się na nią gniewać, że nie śpi, chociaż powinna.
Jest to najmniejsze pudełko z serii, ale i tak bardzo kształcące. Może za jakiś czas kupimy większe, albo zacznie działać z prawdziwymi obwodami, a nie zabawkowymi. A może zakupię jej małego chemika? Jakoś trudno było mi zachęcić ją do robienia doświadczeń chemicznych, kiedy jakieś chciałam zrobić, ale może było ich za mało? Albo brakowało kolorowej książeczki w prosty sposób przedstawiającej, co należy zrobić?

poniedziałek, 29 grudnia 2008

Życzenia na nowy rok 2009

W nadchodzącym roku - wszystkiego co najlepsze i najwspanialsze - życzy Agatka z rodzicami

Image Hosted by ImageShack.us

Olejny aniołek namalowany przez Anię.

Święta

Przedświąteczny czas, to czas spokoju, wspólnej rodzinnej pracy przy przygotowywaniach itd. U nas jest to także czas przygotowywania się do kolejnych egzaminów. Zostały jeszcze 3. Aga trochę się burzyła, że inne dzieci mają wolne, a ona musi się uczyć. No tak, ale inne dzieci codziennie, pogoda czy niepogoda, wędrują do szkoły..... Ale mimo tych lekkich oburzeń codziennie do południa uczyła się (za wyjątkiem 3 świątecznych dni - Wigilii i Bożego Narodzenia). Popołudnia wszystkie miała wolne. I tak dzień przed Wigilią, korzystając z instrukcji jaką znalazłam w internecie, zrobiłyśmy aniołki świąteczne.
Image Hosted by ImageShack.us
Nasze aniołki nie wyszły takie piękne jak w instrukcji (ale zważywszy, że Aga nie przepada za zajeciami plastycznymi, to te aniołki są nawet piękne) miałyśmy jednak naprawdę dobrą zabawę. A potem ustroiłyśmy naszymi aniołkami wigilijny stół.
Od jakiegoś czasu Aga nakręcała nas na zakup organów. Hm? Czyżby rozbudziło się w niej jakieś zainteresowanie? Agatka na ogół ma słomiany zapał, ale przekonywała nas, że na pewno chce sie nauczyć grać. My ją przekonywaliśmy, że to nie jest takie proste. Agatka codziennie modliła sie o te organki, a kiedy jej wiara upadała, mówiła mi, smutnym głosikiem że jeśli nie mam pieniedzy, to ona sobie zaoszczędzi i sama kiedyś kupi. Trochę czasu nam zabrało zanim zdecydowaliśmy się kupić te organki jako prezet gwiazdkowy. ale w końcu kupiliśmy (takie do nauki dla dzieci) i umówiliśmy się z naszą znajomą, że będzie Agatkę uczyć grać (co najmniej do końca roku szkolnego). Gdy Aga rozpakowała organki, była przeszczęśliwa. Warto było. Może za rok uda się Agatce zagrać jakąś kolędę?

Image Hosted by ImageShack.us

Wigilię spędziliśmy do domu, a potem pojechaliśmy do naszych rodziców w odwiedziny. Boże Narodzenie, jak dla mnie, to najpiękniejsze świeta w roku. Musimy coś zrobić, aby w przyszłym roku dla Agatce te świeta kojarzyły się z wolnym czasem.

sobota, 20 grudnia 2008

Świąteczne ciasteczka u cioci

Moja przyjaciółka, Marylka, mama 3 synów (w tym 2 dorosłych), zaprosiła dzisiaj do siebie 4 dziewczynki (mniej więcej w wieku Agatki) na wspólne pieczenie świątecznych ciasteczek. Ona jest niesamowita. Co prawda w naszym kościele zajmuje się akurat dziećmi, ale mimo wszystko - czym iinnym jest prowadzenie szkółek niedzielnych, a czym innym zaproszenie energicznych dziewczynek do siebie do domu. Jestem jej bardzo wdzięczna. Agatka miała wspaniały czas z innymi dziewczynkami i z mądrą "ciocią". Wróciła z pudełkiem ciasteczek i była naprawdę szczęśliwa.

środa, 17 grudnia 2008

W końcu można pomyśleć o świętach

Za nami drugi egzamin w "sesji przedświątecznej". Historia poszła Agaci równie dobrze jak język angielski - otrzymała celujący (jak to żartem mówi moja siostra - "robicie się nudni"). Skład nauczycielski zupełnie inni, ale atmosfera tak jak poprzednio naprawdę bardzo sympatyczna i życzliwa. Agatka gdzieś tam zgubiła jedno drobne pytanie, ale cała reszta poszła znakomicie, a podobno część pytań (wg. nauczycieli) nie była wcale prosta. Nie wiem jak inni rodzice i dzieci ED, ale my akurat trafiliśmy na ogromne pokłady życzliwości w szkole Agatki. Wszyscy starają się, aby Aga odczuwała jak najmniejszy stres - jestem im za to ogromnie wdzięczna. Oczywiście wolałabym, aby tych egzaminów wcale nie było ;), ale nie zależy to ani ode mnie, ani od szkoły, wiec skoro i tak musza być, to cudowne jest, że odbywaja się w takich bardzo fajnych warunkach.

To co z Agą się dzieje pokazuje bardzo wyraźnie efektywność indywidualnego podejścia. Pewnie nie jestem odkrywcza. Przez te 3,5 miesiąca widzę jakie ogromne postępy zrobiła. Nauczyła się uczyć i zaczęło sprawiać jej to frajdę.

W czasie ferii zrobimy sobie parę dni przerwy - odwiedzimy nasze rodzinki, ale dalej będziemy się uczyć, bo przed nami w styczniu, 3 kolejne egzaminy.

Adrenalinka troszkę spadła, można odsapność, pomyśleć o świętach - o tym czym obdarzyć najbliższych (część prezentów już mamy). O tym co tu trzeba zrobić, aby w te najpiękniejsze w roku święta były naprawdę przyjemnie.

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Prawie spadłam z krzesła

Słowo "prawie" na szczeście czyni różnicę. Mój "prawie" upadek z krzesła jest związany z dzisiejszym egzaminem, jaki zdawała Agatka z języka angielskiego. Obie odczuwałyśmy stres. Nie dzieliłam się z Agatką swoim stresem, bo ona miała swój. W nocy śniły jej się nazwy angielskich miesiecy. Wiedziałam, że uczyła się solidnie , więc rozumem byłam spokojna, że zda, ale jednak czułam odrobinę niepokoju.
Egzamin przebiegł w bardzo sympatycznej atmosferze. Troje życzliwych nauczycieli - więc jak mogło być inaczej. Naczuczycielka ucząca Agatki klasę wytłumaczyła jej, jak egzamin będzie przebiegał. Potem króciutko objaśniła o co chodzi w poszczególnych poleceniach i Aga zaczęła pisać. Po 20-25 minutach Aga odwróciła kolejną kartkę i zobaczyła pustą stronę, ze zdziwieniem spojrzała na egzaminatorów. Wypełniła szybko, bo umiała i nie musiała się nawet specjalnie zastanawiać. Kiedy cały egzamin się skończył, chwilę poczekaliśmy na korytarzy, aby sprawdzono to co napisała i okazało się, że zrobiła 3 drobne błędy, a całą długą reszte miała poprawnie. Ocena na semestr: celujący. I właśnie z tego powodu prawie spadłam z krzesła. Na koniec 4 klasy Aga wyciągnęła język angielski na 3. Wiedziałam, że zrobiła od września bardzo duże postępy (po prostu uczyła się), ale liczyła na 4, absolutnie nie spodziewałam się, że dostanie aż 6. Nauczyciele serdecznie jej pogratulowali, a my pojechaliśmy świętować do ... Mc'Donalda - czyli tam gdzie lubią świetować dzieci, chociaż ich rodzice zastanawiają się, czy czasem ich w ten sposób nie krzywdzą ;)
Oczywiście Agatka nabrała wiatru w żagle. Zdażyło jej się wcześniej kilka razy powiedzieć, że wolałaby chodzić do szkoły, bo wtedy nie miałaby egzaminów. Albo, że wolałaby kończyć brytyjską szkołę, bo tam egzaminy pisze się w domu, a do szkoły tylko wysyła się wypełnine testy itd. Teraz już nie ma mowy o powrocie do szkoły, zobaczyła sama, że jednak zrobiła postępy i to duże, więc chce się uczyć w domu.
W środę kolej na historię. Myślę, że będzie dobrze. Na pewno zda, pozostaje kwestia na ile, co już nie ma dla mnie tak wielkiego znaczenia. Z tej dzisiejszej oceny oczywiście bardzo sie cieszę. Ale dla mnie najważniejsze jest, że ruszyła do przodu, że uczy się i robi postępy. Huuuurrrrrraaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!

środa, 10 grudnia 2008

Egzaminy z angielskiego i historii tuż tuż

W przyszłym tygodniu egzaminy z angielskiego i historii, a Aga znowu jest chora – kaszle strasznie. Absolutnie mi się to nie podoba. Na szczęście nie muszę jakoś mocno na nią naciskać jeżeli chodzi o naukę. Już dawno skończyłyśmy materiał z 1 semestru.
W tym ostatnim tygodniu odłożyłyśmy także inne przedmioty – zajmujemy się tylko angielskim i historią. Z historii, korzystając z pomysłu koleżanki uczącej swoich synków w domu, przez te kilka miesięcy zrobiłyśmy bardzo dużo fiszek – pytanie z jednej strony, odpowiedź z drugiej. Właściwie za każdym razem, kiedy poznawałyśmy jakiś temat. Dzisiaj Agatka dzieliła te fiszki na łatwe, na które odpowiedź jest dla niej oczywista (tych było wielokrotnie więcej niż pozostałych), średnio trudne i trudne (5 sztuk). Wczoraj stworzyłam grę, która polega z grubsza na tym, że zdobywa się na planszy pola (zaznaczając swoim kolorem) ale tylko wówczas, gdy 1) odpowie się na wylosowane pytanie z fiszek 2) pole nie zostało już zaznaczone przez innego gracza. Oczywiście rzuca się kostką - i to ona wskazuje jak szybko się chodzi po planszy. Wygrywa ta osoba, która zdobyła więcej pól. Taka trochę zabawa, trochę nauka przed egzaminem. Jutro będziemy grać tylko z fiszkami średnio-trudnymi i trudnymi.
Image Hosted by ImageShack.us

Z angielskiego kupiłam Agatce Essentials grammar in use – Murphy’ego. Chyba najlepszą książkę do ćwiczenia gramatyki angielskiej, jaka istnieje nie tylko na naszym rynku. Nie robimy wszystkiego po kolei, ale tylko to co chcemy przećwiczyć. Ostatnio byłyśmy na etapie: There is a crocodile behind the tree itd.
Prawdę mówiąc jakoś dziwnie spokojna jestem przed tymi egzaminami. Chciałabym, aby już było po nich i abyśmy mogły pomyśleć o świętach. No ale po nich mamy jeszcze: polski, matematykę i przyrodę. Chyba wolałabym jakąś inną formę sprawdzenia, co to moje dziecko potrafi.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Kilka słów o Ani

Moja starsza Aneczka, uczennica 3 klasy gimnazjum, znowu wygrała. Tym razem szkolny konkurs polonistyczny. Ania lubi czytać i pisac, ale akurat wśród jej rozlicznych kółek, w których uczestniczy, nie ma kółka z języka polskiego. Pewnie i na to kółko by chodziła, ale w tym czasie ma kółko plastyczne i historii sztuki, a dla Ani sztuki plastyczne to priorytet. Ania bardzo dużo czyta i lubi pisać. Kilka razy podchodziła do napisania książki (może kiedyś uda się którąś z nich skończyć), w każdym razie pisze i czyta naprawdę dużo i myślę, że to właśnie zaowocowało. Na 90 osób startujących w konkursie zajęła pierwsze, niepodzielne miejsce. Poza tym dostała się także do konkursu miejskiego z mitologii. Widać to moje dziecko jest w przeciwieństwie do mamy i taty - humanistką.

Kiedy była malutka, uczyła się raczkować, to jej głównym celem był regał z książkami. Zawsze ją fascynowały, nawet wówczas gdy jeszcze nie wiedziała do czego służą. Zresztą podsycałam to zafascynowanie, czytając niemowlakowi różne dzieciece historyjki. Fascynacja pozostała do dzisiaj.

wtorek, 18 listopada 2008

Przerwa

Oto mamy niespodziewaną przerwę w nauce. Aga zachorowała - ma zapalenie gardła i temperaturę, więc leży w łózku. Wczoraj z moją starszą pociechą wybrałam się do lekarza z tymi samymi objawami, na wszelki wypadek wzięłam też Agę. Jakoś tak jest, że jak jedna zachoruje to zaraz po niej druga. I tak się stało i tym razem. Już wczoraj wieczorem pojawiła się gorączka. Noc miałyśmy do tyłu, bo Agatkę tak bardzo bolało gardło, że cały czas się budziła i marudziła. Dzisiaj już troszkę lepiej się czuje, ale o nauce nie ma mowy - leży sobie cały czas w łóżeczku. Ania zresztą też. Tak więc mam w domu szpital i muszę zrobić wszystko, abym i ja nie zachorowała.

Dobrze, że z nauką jesteśmy do przodu, dzięki czemu w ogóle się nie stresuję tą przerwą.

niedziela, 16 listopada 2008

Pierwszy semestr historii za nami.... prawie

W pewnym momecie wydawało mi się, że nauki formalnej, czyli przygotowania Agatki do egzaminów jest bardzo dużo. A tu proszę, połowa listopada, a myśmy już skończyły materiał przeznaczony na I semestr z: historii, języka angielskiego i matematyki. Zostało nam 5 tematów z przyrody i 6 z j.polskiego (+lektura i analiza "W pustyni i w puszczy").

Jeżeli chodzi o historię to skończyłyśmy omawiać wszystkie zagadnienia przewidziane na I semestr: czyli spojrzenie na religię i kulturę w prehistorii, starożytnym Egipcie, Grecji, Rzymie, dalej Judaizm, Chrześcijaństwo i Islam oraz zagadnienia dodatkowe: a więc religie dalekiego Wschodu. Przy okazji przeczytałyśmy 3 książki: O piramidzie Chefrena, Czarne Okręty (4 tomy - o wyprawie starożytnych Kreteńczyków po bursztyn), a teraz kończymy już Meliklesa Greka. Książki czytałyśmy po to, aby przybliżyć sobie epokę i jej atmosferę.

Z historii zostały nam juz tylko powtórki. Matematykę i angielski ciągniemy dalej - bo obydwie dyscypliny, aby je dobrze poznać wymagają systematyczności. W grudniu (w tygodniu przed świętami) Agatka będzie miała egzaminy z historii i j.angielskiego. Pozostałe w styczniu po świętach.

piątek, 7 listopada 2008

Polski czy historia?

W książce dla nauczyciela języka polskiego znalazłam tekst o Olimpie i bogach greckich. Akurat jeżeli chodzi o historię to „jesteśmy w starożytnej Grecji”, dlatego też postanowiłam wykorzystać ten tekst – raz jako przypomnienie o religii starożytnych Greków, dwa jako tekst literacki, z którym można coś ciekawego zrobić.

Po przeczytaniu Aga wykonała trochę zadań związanych z tym tekstem i bohaterami w nim występującymi np. wymyśliła plan dnia Afrodyty, napisała zaproszenie dla tej bogini na ucztę na Olimpie oraz sprawozdanie z przebiegu tej uczty, oczami Afrodyty oczywiście. Boginkę sama sobie wybrała.

Gdy to wszystko co miało być przeczytane, zostało przeczytane, a to co miało być napisane zostało napisane Aga zadała pytanie, które naprawdę mnie rozbawiło: „A właściwie to jakiego przedmiotu my się teraz uczymy?” Biedne dziecko, przyzwyczajone do tego, że musi mieć przedmiot!!! Wszystko poszatkowane na przedmioty ;) A przecież mając taki tekst można się uczyć czegokolwiek. My potraktowałyśmy go literacko i historycznie. Ale można by z łatwością ułożyć jakieś fajne zadanie arytmetyczne albo geometryczne, można by zająć się geografią, przyrodą, można coś namalować czy w końcu nawet zająć się … gotowaniem. Tekst był tylko pretekstem do nauki. Odpowiedziałam więc jej „Agatko, po prostu się uczyłyśmy, po prostu dowiedziałaś się czegoś więcej, po prostu coś napisałaś” i tyle.

niedziela, 2 listopada 2008

Wieczór rodzinny

Korzystajac z pomysłów, jakie znalazłam w artykule na stronie Stowarzyszenia Edukacji w rodzinie, postanowiłam wrócić do dawno zapomnianej w naszej rodzinie tradycji - wieczorów rodzinnych. Zapowiedziałam rodzinie, że co piątek każdy z nas musi wygospodarować sobie czas na to, abyśmy robili coś razem. Co? Wszystko jedno co, byle byśmy ten czas spędzili naprawdę ze sobą a nie np. na zakupach.
Od słów do czynów nie było daleko i w ostatni piątek października zrobiłyśmy sobie pierwszy takowy wieczór (niestety bez taty, który wyjechał w okolice Gdańska). Razem zrobiłyśmy pyszne bułeczki z jabłkami - tzn. maszyna do chleba wyrobiła ciasto, a myśmy tylko oblepiły jabłka i włożyły do piekarnika. A potem była uczta dla podniebienia i próba przyjemnego spedzenia czasu. Nie takie to proste, gdy ma się dwie córeczki o zapedach liderskich i silnych skłonnościach do rywalizacji - ale jakoś wyszło i umówiłyśmy się na następny taki wieczór za tydzień. Piątek to dobry dzień - tydzień pracy się kończy, a nowy jeszcze jest daleko, wiec człowiek jest bardziej odprężony. Przed nami poważne i zabawowe wieczory - ustalanie zasad jakie mają panować w naszych wzajemnych relacjach, ale też ustalanie menu na świeta, urodziny Agatki czy Ani, tworzenie zabawek na choinkę, albo wspólna gra w.... cokolwiek.
Gdzieś w pędzie dnia codziennego człowiek czasami gubi te najważniejsze rzeczy i tak myśmy chyba gdzieś to pogubili, bo kiedyś naprawdę dużo czasu spędzaliśmy razem. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzeba ustawić na nowo priorytety i z całych sił się ich trzymać.

sobota, 1 listopada 2008

Cztery pory roku - w wizji malarza

Cztery pory roku towarzyszyły nam przez kilka dni. Po poezji i muzyce przyszła kolej na sztuki plastyczne czyli dzieła Giuseppe Arcimboldo – jeszcze starsze niż dzieła Vivaldiego. Niesamowite są te jego portrety. Wklejam je poniżej.

Image Hosted by ImageShack.us
Ponieważ miałam jeszcze trochę czasu do wyjścia do pracy, poszłyśmy z Agatka jeszcze na spacer. Nazbierałyśmy różnych gałązek, liści i innych „darów natury”, a kiedy mnie już nie było Agatka przygotowała własną kompozycje ala Arcimboldo.
Image Hosted by ImageShack.us
A ile ja sama przy tym się uczę.

Cztery pory roku - w wizji poetki i kompozytora

Udało nam się w bardzo sympatyczny sposób spojrzeć na zmianę pór roku z różnych punktów widzenia.

Najpierw przeczytałyśmy i przeanalizowałyśmy wiersz Danuty Wawiłow pt. „Drzewo”

Bardzo sympatycznie czyta się ten wiersz. Bardzo czytelnie oddaje nastrój różnych pór roku.

Ale na poezji się nie zatrzymałyśmy. Na drugi dzień zaczęłyśmy od wysłuchania kilku fragmentów „Czterech pór roku” – Antonio Vivaldiego. Agatka patrzyła na mnie nieufnie i początkowo zdecydowanie była zdegustowana takim tokiem nauki. Kiedy słuchałyśmy pierwszego fragmentu „Wiosny” kazałam jej zamknąć oczy i słuchając muzyki wyobrazić sobie tę wiosnę, Aga stwierdziła, że nic nie potrafi sobie wyobrazić. W końcu wzięła kredki i narysowała łąkę z wieloma owadami. Kiedy doszłyśmy do lata słuchała już uważniej. Zauważyła zakłócenia we fragmencie presto i narysowała czarne chmury z piorunami. Z jesienią i zimą poszło o wiele łatwiej. Wręcz zaczęła jej się muzyka podobać.

Od Vivaldiego przeszłyśmy do rozmowy na temat „Co to znaczy, że coś jest dziełem?” Będąc we Włoszech Aga widziała pomalowane na czerwono krzesło, które było wystawione jako „instalacja” – czyli po przetłumaczeniu na j.polski – rzeźba. Śmiała się z tego dzieła. Pytanie jednak czy to „dzieło” przetrwa upływający czas, czy za 100 lat, ktoś będzie o nim pamiętał. A na podwórku muzycznym: Czy za 20-30 lat, ktoś będzie jeszcze słuchał piosenek Dody czy Michała Wiśniewskiego? Po tych pytaniach padło następne: „W takim razie czy utwory tego jakiegoś Vivaldiego, przetrwają?” I tutaj Agatka się bardzo zdziwiła, gdy okazało się, że utwory Vivaldiego mają ponad 350 lat. Przetrwały, ciągle ktoś ich słucha, więc na pewno jest to dzieło, warte tej nazwy.

wtorek, 28 października 2008

Niewiarygodne przygody Marka Piegusa

Agatka dosyć szybko uporała się z przeczytaniem tej książki. Po raz kolejny okazało się, że upodobania mamy i córki mogą się od siebie nieco różnić. Ja nie wpadłam w zachwyt zaczynając czytać tę książkę, dopiero potem zaczęła mnie wciągać. Agatka wprost przeciwnie, od początku do końca czytała z wielkim zainteresowaniem, śmiejąc się przy tym na głos. W wyniku lektury tej książki powstały dwie prace: jedna z nich to kolorowy plakata znajdujący się na początku tego wpisu, a druga to wywiad z Markiem Piegusem:

Z tytułowym bohaterem książki Edmunda Niziurskiego pt.: „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa” rozmawiała Agata Sumisławska.
Agata Sumisławska: Jaka przygoda wydaje Ci się najgorsza?
Marek Piegus: Najgorsza była, ta kiedy mnie porwano. Miałem wielkiego stracha. Strasznie mnie bili i na dodatek musiałem odrabiać zadania ich dzieciaków!!!!!!!!!!
A.S.: Czy Teodor i jego towarzysze złapali tamten gang?
M.P.: Tak. Dużo się tam działo: przyjechała policja, straż pożarna i tłum mnichów.
A.S.: Dlaczego mnichów?
M.P.: Przecież to pod ich kościołem była melina tych zbójów.
A.S.: Co się działo po twoim przyjściu do domu? Jakieś szlabany czy kary?
M.P.: Najpierw zaczęli mnie przytulać i płakać. Szlaban dostałem, ale tylko na chwilę, bo mama powiedziała, że nie jestem winny, że mnie porwali.
A.S.: Dziękuję za wywiad.
M.P.: Ja też dziękuję i do widzenia!

poniedziałek, 27 października 2008

Góra lodowa

Przeczytałyśmy w podręczniku do języka polskiego framgent książki Centkiewiczów - za które chyba się zabierzemy, aby nauczyć się geografii, a przynajmniej ją "uplastycznić" - i Agatka przygotowała opis góry lodowej. Najpierw wypisała wszystkie wyrażenia, którymi można zastąpić okreslenia góra lodowa, potem wypisała wszystkie czasowniki związane z górą, następnie wszystkie przymiotniki. W końcu powstał opis. Ponieważ mi się opis ten podoba, więc umieszczam, go poniżej:
Góra lodowa, która występuje w książce "Tumbo z przylądka dobrej nadziei" jest gigantyczna - ma około 20 metrów nad powierzchnią morza, pod powierzchnią 10 razy tyle. Wygląda jak biały olbrzym. Błyszczy się w słońcu kolorowymi odblaskami. Z bliska widać, że jej powierzchnia nie jest gładka - ma dużo wyżłobionych przez wodę jaskiń. Wygląda jak biały marmur. Wędruje po oceanach jak pływajaca wyspa. Jest groźna dla marynarzy, bo przewracając się może zatopić statek. Jednocześnie jest pięka.
Image Hosted by ImageShack.us

czwartek, 23 października 2008

Fame - czyli Brodway w Gorzowie

Dzisiejszy dzień odbiegał od zwykłego dnia. Ponieważ zabrałam Agatke do gorzowskiego teatru na musical Fame. Nie do końca wiedziałam, czy dobrze robię, bo sztuka jest o studentach, a Aga jakby nie patrzeć to jeszcze dziecko, ale po usłyszeniu wielu bardzo dobrych recenzji, zdecydowałam, że idziemy razem. Ponad 2 godziny tańca, śpiewu - zmuszę powiedzieć, że spektakl zauroczyły nas. Po raz pierwszy (chyba) wyszłam z teatru Osterwy czując, że naprawdę przeżyłam coś artystycznego. Zebrana w teatrze młodzież podziękowała aktorom i tancerzom owacjami na stojąco.
Akcja "Fame" ("Sława") toczy się na nowojorskim Broadwayu w słynnej "Szkole Gwiazd". Każdy z młodych ludzi, którzy zostali do tej szkoły przyjęci marzy o sławie, ale jednocześnie czyhają na nich różne pokusy, aby dojść do niej najkrótszą drogą, bez wysiłku. Historia zaczyna się podczas egzaminów wstępnych, a kończy w dniu zdobycia przez nich dyplomów. Jest to historia o marzeniach, talencie, pierwszej miłości, pasji życia oraz o dominującym pragnieniu młodych ludzi, by odmienić swój los i zrobić karierę, a także o cenie, jaką trzeba zapłacić za sukces.
Image Hosted by ImageShack.us


Bardzo nam się podobało. Agatka nie chciała ze mną iść i niemalże ją zmusiłam do tego. Ale wyszła zadowolona. Co prawda nie planuje zostać ani aktorką, ani tancerką. Na dzień dzisiejszy, pod wpływem Marka Piegusa, pragnie zostać DETEKTYWEM :).
A tak swoją drogą, w sobotę, będąc na koncercie Victora Balley'a dowiedziałam się, że Gorzów jest stolicą Polski jazzu i ma najlepiej działający klub jazzowy w kraju. Być może ten musical jest początkiem jakiejś nowej myśli i mały Gorzów zacznie i w tej dziedzinie gonić takie potęgi jak teatr muzyczny w Gdyni? Nie mam pojęcia czy ma szansę dogonić - jednak to nie mamy tutaj sceny tej klasy co w Gdyni, ale ne miałabym nic przeciwko temu, aby w Gorzowie było więcj musicali.

środa, 22 października 2008

Nasz dzień codzienny

Pomimo, że nie mamy tygodniowego planu lekcji i każdy nasz tydzień wygląda nieco inaczej, ale próbujemy zbudować jakiś rytuał w nauce Agatki.

Agatka wstaje codziennie o 7 rano. Czyli tak, jak jej koleżanki chodzące do szkoły. O 7.30 zaczynamy się uczyć (jest to pora wychodzenia dzieci do szkoły - my po prostu podchodzimy do kuchennego stołu z kartką na której rozplanowany jest dany dzień). Pracujemy razem przez 2 godziny. W tym czasie zajmujemy się zagadnieniami, przez które Aga miałaby trudność przebrnąć samodzielnie. Nie planuję w jakim czasie zmieścimy się robiąc takie czy inne zadanie. Zajmuje ono nam tyle czasu ile potrzeba - raz dużo mnie mniej niż osławione 45 minut, innym razem wiecej. Potem ja wychodzę do pracy, a Agatka działa samodzielnie - wykonując zadane przeze mnie zadania, bawiąc się czy też czytając książkę. Kiedy po kilku godzinach (3 lub 4) wracam, Agatka pokazuje mi efekty swojej pracy i dzieli sie ze mną tym czego nie potrafiła zrobić.

We wtorki, kiedy nie idę do pracy, rytuał jest podobny, tyle, że zazwyczaj kończymy "szkolne" lekcje dużo wcześniej niż w pozostałe dni tygodnia. Trochę inaczej jest też w środę, ponieważ jest to jedyny dzień, kiedy mam na 8.00. Tego dnia Agatka zaczyna sama - więc zostawiam jej takie zadania, co do których jestem przekonana, że sobie poradzi sama, a gdy wracam pomagam jej w tym z czym miała trudności.

Wieczorem czytamy wspólnie jakąś książkę - teraz na tapecie mamy Meliklesa Greka.
Kiedy Aga gasi światło, ja siadam do stołu w kuchni i planuję następny dzień z naszego

"Ilość materiału" planuję tygodniowo i zdarza się, że jakieś pozostałości robimy w sobotę.

Agatka generalnie staje się coraz bardziej sumienna (chociaż zdarzają się dni, że.... ). Są zadania, które wykonuje bo musi, ale też takie do jakich zabiera się z zapałem. Natomiast to co mnie cieszy, to zapał Agatki do czytania książek - to pewna nowość - obecnie samodzielnie czyta Niesamowite przygody Marka Piegusa.

sobota, 18 października 2008

Muzeum Techniki w Berlinie

W święto Edukacji Narodowej, zamiast siedzieć w szkole, razem ze wszystkimi uczniami ze szkoły w której uczę, pojechaliśmy na wycieczkę edukacyjną do Berlina. Oczywiście pojechała ze mną także Agatka.

Berlin nie leży zbyt daleko od Gorzowa, więc mogliśmy zaplanować sobie jednodniową wycieczkę. Głównym celem było Berlińskie Muzeum Techniki, ale po drodze zaplanowaliśmy także zwiedzanie miasta.
Oprócz nauczycieli i kierowcy, towarzyszył nam także przewodnik – prawdziwy gawędziarz. Już po drodze opowiadał nam o mijanych miastach. W samym Berlinie opowiadał o mijanych budynkach i anegdotach z nimi związanymi. Zwiedzając Berlin odwiedziliśmy najważniejsze miejsca takie jak Reichstag, Brama Brandenburska, Mur Berliński, pałac Charlottenburg, po drodze mijaliśmy inne ciekawe miejsca (na które tym razem nie starczyło nam czasu), no i oczywiście muzeum techniki, w którym mogliśmy wykonywać ciekawe doświadczenia. Naprawdę niesamowite. Tyle tego było, że trudno mi opisać wszystko. Szkoda tylko, że byliśmy tam tylko 2 godziny, dla mnie totalny niedosyt.
Berlin ma taką ciekawą historię i tyle ciekawych zabytków, że absolutnie nie da się tego zwiedzić w ciągu jednego dnia, dlatego też planujemy już kolejną. Tym razem rodzinną.
Image Hosted by ImageShack.us
Lustra śmiechu

Image Hosted by ImageShack.us
Doświadczenie pokazujące, że przy długim ramieniu trzeba mniej siły, aby podnieść jakiś ciężar.

Image Hosted by ImageShack.us
Karuzela i siła odśrodkowa


Image Hosted by ImageShack.us
Razem - przed Reichstagiem
Image Hosted by ImageShack.us
Zamyślona Agatka, w ogrodzie przy pałacu Charlotenburg.

piątek, 10 października 2008

Konsultacje polonistyczne

Wybrałam się wczoraj do szkoły Agatki na konsultacje, do Pani, która uczy jej klasę języka polskiego. Szkoła do której jest zapisana Aga ma drzwi otwarte dla rodziców raz w miesiącu, tak więc postanowiłam z tego skorzystać.

Poszłam tam głownie po to, aby ustalić z panią od j.polskiego "wymagane lektury" dla Agatki. Ustaliłyśmy, że "Świat według Zofii" przekładam sobie na przyszły rok. Próbowałyśmy zacząć czytać tę książkę w czasie wakacji, ale stwierdziłam, że dla Agi to jednak chyba za wcześnie. Poza tym będziemy czytać jeszze "W pustyni i w puszczy" i "Niesamowite przypadki Marka Piegusa". Tę pierwszą pozycję zaplanowała pani dla klasy, a ja dla Agatki (więc będzie zbieżność). Tę drugą podsunęła mi Marzena w projekcie, jaki zaczęła organizować w związku z moją listą zadań po przeczytaniu książki (wpisy poprzednie + komentarze do nich). Klasa będzie przerabiać "Tomka Sawera", ale pani zgodziła się na zamianę. Zresztą ona decyzję o lekturach podejmuje razem z dziećmi. Podoba mi się to podejście.

Zresztą u nas w domu generalnie dużo się czyta, bo... od wielu lat nie mamy telewizora. Kiedyś mieliśmy, ale zabierał nam zbyt dużo czasu i wyleciał z hukiem przy którejś z naszych przeprowadzek. Przy każdej z książek planuję robić 2-3 zadania z wyżej wzmiankowanej listy. Ale Agatka będzie zawsze wybierać samodzielnie i samodzielnie je robić - to ma być jej zadanie, a ja mogę być co najwyzej jej mentorem. A efekty tej pracy będą pojawiały się, albo na moim blogu, albo na jej.

niedziela, 5 października 2008

Co można zrobić z powieścią cz.4

Poniższe zadania można robić tak jak komu się podoba, ale moja znajoma poradziła mi tak:
Jeżeli zdecydowałaś się nie robić przeglądu przeczytanej książki, wówczas możesz wybrać trzy możliwości z zamieszczonej poniżej listy (lista ta jest rozłożona w moim blogu na kilka wpisów). Powinnaś wybrać jedną pozycje z danej kategorii. Dzięki temu do jednej książki dostosujesz trzy różne rodzaje aktywności dziecka. Zapisuj sobie, które trzy wybrałaś tak, aby w ciągu roku daną czynność wykonać tylko raz i nie pomijać innych:
POKAZY
  • Pokaż w jaki sposób wykonuje się coś, czego nauczyłeś się z tej historii.
  • Wykonaj tablicę ogłoszeniową, z ogłoszeniami związanymi z tą historią.
  • Wykonaj wystawę łączącą książki napisane przez autora przeczytanej właśnie powieści. Powiedz coś o nich.
  • Przygotuj przepis na danie wspomniane w książce. Wykonaj je i daj innym posmakować.
  • Wymyśl coś, co można dodać do historii, aby była ciekawsza. To co wymyślisz powinno pomóc bohaterom, zmienić bieg wydarzenia itd….
  • Wykonaj kapsułę czasu dla jednego z bohaterów. Wyjaśnij co znajduje się w tej kapsule.
  • Wykonaj „dom marzeń” dla jednego z bohaterów książki. (zamiast wykonać, możesz go opisać).
MUZYKA, TANIEC, DRAMA
  • Stwórz taniec, który razem z wybraną muzyka, będzie przedstawiał nastrój przeczytanej powieści.
  • Napisz część powieści jeszcze raz, ale w formie sztuki teatralnej. Razem z przyjaciółmi spróbujecie zagrać w tej sztuce.
  • Napisz i zaśpiewać piosenkę (możesz kilka) odnoszącą się do przeczytanej historii.
  • Wykona trzy proste kukiełki przedstawiające bohaterów książki. Napisz spektakl kukiełkowy, przedstawiający twoją ulubioną część książki. Pokaż ten spektakl innym.
AUDIO I VIDEO NAGRANIA
  • Wyobraź sobie, że jesteś dziennikarzem. W oparciu o przeczytaną książkę przygotuj wiadomości mówiąc je do kamery video. Pomiędzy wiadomościami wstaw reklamy, tych produktów lub usług, które bohaterowie twojej powieści chcieliby kupić.
  • Napisz i nagraj reklamę radiową, która by zachęciła ludzi do przeczytania tej książki.
  • Wyobraź sobie, że jesteś dziennikarzem wiadomości. Dwaj główni bohaterowie różnych książek się spotkali. W jaki sposób przekażesz wiadomość o ich spotkaniu. Przygotuj nagranie video z tą informacją i rezultatami tego spotkania.
  • Napisz i wykonaj reklamę telewizyjną (video), która zachęca do zakupu książki.
  • Napisz jeszcze raz jeden z rozdziałów książki, ale z punktu widzenia innego bohatera. Przeczytaj go i razem z dodanymi efektami dźwiękowymi nagraj.
  • Zrób zdjęcie mające reprezentować jednego z bohaterów przeczytanej historii i zmiany jakie w nim zaszły. Na przykład, jeśli bohater był na początku książki przez cały czas smutny, możesz zrobić zdjęcie czegoś niebieskiego, co miałoby symbolizować smutek. Jeśli sytuacja się zmieniła i uczyniła bohatera szczęśliwy, możesz zrobić zdjęcie czegoś, co przywodzi ci na myśl szczęście. Wklej swoje zdjęcia do książki razem z objaśnieniem.
PRACE BADAWCZE
  • Wykonaj badania szukając jakiś dodatkowych faktów, które miałyby związek z przeczytaną książką. To zadanie szczególnie nadaje się gdy była to powieść historyczna. Zapisz nowo poznane fakty i wyjaśnij ich związek z fabułą książki.
  • Przestudiuj cykl i sposób życia zwierząt wymienionych w książce.
  • Zbadaj i przygotuj życiorys autora książki.
GRY
  • Przygotuj krzyżówkę lub puzzle używając co najmniej 10 słów z przeczytanej historii.,
  • Przygotuj grę (np. planszową), w której występować będą zdarzenia z przeczytanej książki.

sobota, 4 października 2008

Co można zrobić z powieścią cz.3

RYSOWANIE
  • Namaluj obraz przedstawiający jakąś scenę z przeczytanej historii,. Napisz wyjaśnienie tej sceny.
  • Podsumuj fabułę tworząc komiks. Narysuj około 6 do 8 slajdów.
  • Wyobraź sobie, że jesteś jednym a bohaterów książki. Pomyśl jakie jest ulubione miejsce tego bohatera i co by tam robił. Narysuj to oraz napisz krótkie wyjaśnienie.
  • Zaprojektuj okładkę powieści (przód i tył). Powinna zawierać zarówno odpowiednie informacje, jak i krótkie streszczenie (z tyłu).
  • Narysuj ilustrację która powinna znaleźć się w tej książce. Gdzie powinna zostać umieszczona?
  • Narysuj ilustrację przedstawiającą ulubioną cześć przeczytanej historii. Dodaj do niej podpis wyjaśniający co się na niej dzieje.
  • Narysuj linię czasu pokazującą ważne wydarzenia w przeczytanej historii.
  • Narysuj plakat reklamujący film, którzy opowiada tę historię, wybierz prawdziwych aktorów, mających zagrać bohaterów tej historii. Pisemnie uzasadnij ten wybór.
  • Wykonaj serię 5 rysunków przedstawiających najważniejsze wydarzenia w książce. Opisz je.
  • Naszkicuj portret któregoś z bohaterów. Napisz wszystko co o nim wiesz.
  • Wykonaj broszurę zapraszającą turystów do odwiedzenia miejsc opisanych w książce.
  • Napisz jeszcze raz tę historię, ale w postaci książki obrazkowej. Przeczytaj ją jakiemuś młodszemu dziecku.
GRAFY
  • Który z bohaterów najbardziej ciebie przypomina, a który najmniej? Wykona grafy pokazujący cechy podobne i różnice.
  • Wykonaj grafy osobowości każdego z bohaterów książki.
  • Wykonaj graf przedstawiający twoją ulubioną część książki i tę najmniej ulubioną.
SZTUKA I RĘKODZIEŁO
  • Wykonaj ilustracje tej książki. Z tyłu każdej z nich napisz co najmniej 5 słów wyjaśniających historię.
  • Do jakiej nagrody można nominować tę powieść? Najbardziej pasjonująca? Najśmieszniejsza? Zaprojektuj i wykonaj nagrodę dla tej powieści.
  • Wykonaj wystawę, która będzie opisywała tę historię od początku do prawie samego końca. Przygotuj etykiety dla każdego przedmiotu na twojej wystawie.
  • Namaluj malowidło ścienne (mural) opowiadające o książce. Opisz je.
  • Wykorzystaj pudełko po płatkach śniadaniowych, aby opowiedzieć o przeczytanej książce. Owiń pudełko papierem. Z przodu napisz tytuł. Z tyłu napisz krótkie streszczenie książki. Dodaj wpadające w ucho zdania na temat książki, tak aby ludzie chcieli przeczytać tę książkę. Oczywiście napisz nazwisko autora, copyright itd….
  • Stwórz album o swoim ulubionym bohaterze. Wyjaśnij wszystkie umieszczone tam rysunki, zdjęcia itd.
  • Zaprojektuj i wykonaj pierwowzór czasopisma (nadaj tytuł, podaj tytuły artykułów, autorów itd…), który z przyjemnością chciałby przeczytać bohater (nie koniecznie główny) przeczytanej książki.
  • Wykonaj biżuterię, jaką bohater przeczytanej historii chciałby mieć. Uzasadnij swój wybór.
  • Wykonaj kolaż, korzystając ze zdjęć z czasopism, przedstawiający przeczytaną historię. Opisz go.
  • Wykonaj makietę jakiejś sceny z przeczytanej historii.
  • Wykonaj makietę łączącą dwie sceny, jedna z przeczytanej historii, a druga z jakiejś innej książki.

Co można zrobić z powieścią cz.2

PISANIE
  • Napisz o najbardziej ciekawej albo o najbardziej nudnej części powieści.
  • Przekształć ulubiony fragment książki podstawiając siebie pod głównego bohatera i umieszczając akcję w swoim ulubionym miejscu.
  • Stwórz nowego bohatera przeczytanej historii. Napisz w jaki sposób obecność tego bohatera zmieniałaby akcję książki.
  • Wyobraź sobie, że jesteś jednym z bohaterów przeczytanej książki. Opisz swoje doświadczenia związane z akcją książki.
  • Napisz taką samą fabułę, ale niech się dzieje w innym czasie i innym miejscu.
  • Zaplanuj przyjęcie w którym będą chcieli uczestniczyć bohaterowie przeczytanej ksiązki. Gdzie chcieliby pójść, jaki rodzaj jedzenia by jedli, w co byliby ubrani.
  • Gdybyś to ty pisał tę książkę, jaką jej część napisałbyś inaczej? Wyjaśni co by się stało, gdy niektóre ważne wydarzenia wyglądały inaczej.
  • Napisz list do autora książki, informując go o swoim odbiorze powieści.
  • Jaki przedmiot, osobę albo zwierzę z książki chciałbyś najbardziej mieć w swoim domu? Wyjaśnij dlaczego.
  • Wyobraź sobie, że jesteś dziennikarzem przeprowadzającym wywiad z bohaterami powieści. Napisz taki wywiad.
  • Napisz list do głównego bohatera powieści zadając mu pytania i skarżąc się na sytuacje o których przeczytałeś w książce.
  • Wyobraź sobie, że jesteś bohaterem przeczytanej powieści. Napisz list do czytelnika wyjaśniający podejmowane przez siebie działania.
  • Wyobraź sobie, że jesteś krytykiem filmowy. Napisz recenzję tej powieści tak jakby była filmem.
  • Który z bohaterów tej powieści mógłby zostać twoim dobrym przyjacielem? Dlaczego?
  • Napisz o jednym problemie o którym opowiada książka i o tym w jaki sposób bohater (lub bohaterowie) ksiązki rozwiązali go. Czy to było dobre rozwiązanie? Dlaczego tak? Dlaczego nie?
  • Wyobraź sobie, że jesteś którymś z bohaterów książki. Napisz list do kolumny z poradami jakiejś gazety, a następnie jako doradca w tej gazecie odpowiedz na jego problem. Zrób to kilka razy, aby utworzyć całą kolumnę listów i porad.
  • Opisz miejsce i czas w którym toczy się akcja powieści. Pomyśl chwilę o nich. Dlaczego chciałbyś (lub dlaczego byś nie chciał) spędzić tydzień w tym miejscu i w tym czasie.
  • Wybierz jednego z bohaterów powieści. Pomyśl o tym jaki był na początku historii. Napisz w jaki sposób zmienił się na końcu. Jakie wydarzenia wpłynęły na zmianę tego bohatera.
  • Napisz list do któregoś z bohaterów powieści, opisując w jaki sposób na niego reagowałeś czytając książkę.
  • Wyobraź sobie, że masz napisać dalszy ciąg tej historii. Napisz jego krótkie streszczenie zawierające informacje o fabule, miejscu, czasie i głównych bohaterach.
POEZJA
  • Napisz wiersz dotyczący opisywanej historii. Niech mówi o bohaterach, miejscu i czasie akcji, fabule i temacie.
  • Wyobraź sobie, że jesteś jednym z bohaterów przeczytanej historii, napisz wiersz z osobistego punktu widzenia.
  • Napisz wiersz o jakiejś konkretnej sytuacji, która wydarzyła się w przeczytanej historii.
  • Wybierz jakąś znaną piosenkę i zmień jej słowa tak, aby odnosiły się do przeczytanej historii.
  • Napisz wiersz o najważniejszej osobie w książce. Wyjaśnij dlaczego wybrałeś, akurat tego bohatera.

piątek, 3 października 2008

Co można zrobić z powieścią cz.1

Od znajomej Amerykanki, uczącej swoje dzieci w domu (i mieszkającej na razie... na mojej ulicy) dostałam listę pomysłów - co można zrobić z przeczytaną powieścią. Zanim tę listę dostałam rozmawiałyśmy trochę o tym i wyobrażałam sobie, że na tej liście zobaczę coś w rodzaju: napisanie streszczenia, napisanie planu wydarzeń, charakterystyki głównego bohatera itd. Ale chociaż część listy, którą tutaj zamieszczam, dotyczy pisania, to jest jednak dużo bardziej twórcza niż przypuszczałam. Można z góry ustalić z dzieckiem, co ma zrobić, albo dać mu wybór po przeczytaniu książki. Myślę, że wykrzystanie tych pomysłów będzie z korzyścią dla dzieci (zarówno tych uczonych na 100% w domu, jak i tych douczanych w domu.
A oto, co można napisać po przeczytaniu powieści:

  • Napisz list to jednego z bohaterów powieści. Zadaj mu pytania, ale również napisz o sobie.
  • Gdybyś mógł się zamienić miejscami z którymś z bohaterów, to z którym i dlaczego z nim?
  • Który z bohaterów najbardziej Ciebie przypomina i dlaczego?
  • Gdyby dwaj główni bohaterowie z różnych powieści mieli się spotkać, to chciałbyś, aby którzy to byli? Dlaczego? Jak wyglądałoby ich spotkanie?
  • Stwórz stronę gazety korzystając z powieści. Streść wydarzenia w jednym z twoich artykułów. W innym artykule napisz o pogodzie. Dołącz artykuł wstępny i reklamy, które będą miały związek z powieścią.
  • Streść powieść poprzez stworzenie wersji rysunkowej powieści. Użyj około sześciu slajdów
  • Przekształć tę historię zmieniając jej czas i miejsce. Jak wyglądałaby ta powieść po takiej zmianie?
  • Napisz jeszcze raz rozdział, albo jakiś fragment tej powieści ale z punktu widzenia innego bohatera niż główny.
  • Dlaczego autor napisał akurat taką historię? Wyraź swoją opinię.
  • Wyobraź sobie, że jesteś redaktorem gazety, który ma za zadanie przeprowadzenie wywiadu z jednym z bohaterów. Napisz ten wywiad.
  • Wyobraź sobie, że to ty jesteś jednym z bohaterów powieści. Opisz swoje uczucia związane z toczącą się akcją książki.
  • Napisz wiersz o jednej z powieści. Niech znajdą się w nim bohaterowie, wątek i motyw książki.
  • Napisz jeszcze raz fragment powieści, ale przekształcając go w sztukę teatralną.
  • Wybierz jakąś znaną i wpadającą w ucho piosenkę, zmień jej słowa tak, aby odnosiły się do powieści.
  • Napisz krótkie opowiadanie związane z powieścią.
  • Napisz plan wydarzeń składający się przynajmniej z 10 punktów.
  • Porównaj dwie powieści, które ostatnio przeczytałeś, wskazując na podobieństwa i różnice.
  • Zaprojektuj okładkę powieści (przód i tył). Z tyłu zawrzyj na niej zarówno informacje dotyczące akcji, jak i notę reklamową.
  • „Ufunduj” nagrodę dla danej powieści. Wyjaśni jakimi kryteriami się kierowałeś przy wyborze zwycięscy i dlaczego, akurat ta książka ją otrzymuje. Zanim rozpoczniesz ten projekt, dobrze by było, abyś przeczytał coś o nagrodach w dziedzinie literatury.
  • Narysuj tryptyk dotyczący powieści, który przedstawia najważniejsze jej sceny. Napisz streszczenie tych scen, wyjaśni jaka była ich rola w akcji toczącej się w powieści.
  • Stwórz „mapę” powieści. Powinna ona zawierać takie ważne informacje jak bohaterowie, akcja i wątki. Napisz krótkie wyjaśnienie do twojej mapy.
  • Napisz tekst swobodny
Wkrótce wklęję dalsze tłumaczenie otrzymanej listy, na którym będą też inne aktywności związne z przeczytaną książką.

wtorek, 30 września 2008

Ziemiaczana grafika

Wtorek to bardzo pracowity dzień w naszej domowej edukacji. Wynika to z tego, że we wtorki nie mam lekcji (pracuję w niepełnym wymiarze godzin) i korzystam z tego wolnego dnia, by jak najwiecej uczyć się z Agatką. Aga pracowała dzisiaj solidnie, a na koniec dnia sama zrobiła sobie sprawdzian z przyrody (napisała pytania, a potem na nie odpowiedziała hihihi). Ale kiedy zbliżała sie pora obiadu już miała dosyć. I wówczas zaproponowałam jej zabawę plastyczną. Dosyć niechętnie zgodziła się na nią, ale chwilę potem bawiła się już świetnie. A zabawa była prosta i związana z obiadem, który własnie robiam: Część ziemiaków zamiast trafić pokrojona do garnka, została powycinana w różne wzorki (w ten sposób powstały pieczątki), Agatka malowała po nich pędzelkiem, przybijała do kartki i tworzyła kompozycje. Bardzo sympatycznie wyszły. Zmęczenie nauką gdzieś uciekło...
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us

poniedziałek, 29 września 2008

Ortografia

Agatka codziennie ćwiczy ortografię. Co prawda Ortofrajda już jej się znudziła, dzięki koleżance-polonistce mamy coś innego:ORTOGRAFITI to seria zeszytów ćwiczeń od klasy 4 do matury. Generalnie zeszyty ćwiczeń są podzielone na poszczególne głoski tzn. jest zeszyt ż i rz, osobny zeszyt u i ó, jeszcze inny h i ch. Myśmy od razu przeszli na ćwiczenia kończące serie w klasie 4. Mamy taki zeszyt, który zebrał wszystkie zasady pisowni - jednym słowem mix. Bardzo mi się podobają te zeszyty, bo ćwiczenia są bardzo róznorodne: i rysunki i trochę matematyki (tak, tak w ortografii), jakieś krzyżówki, łączenia wyrazów. Dochodzimy już do połowy zeszytu, rozpracowywujac po 2 strony dziennie, i Aga, pomimo, że raz na jakiś czas na tych tekstach zamalowuje literki jak w Ortofrajdzie, jakoś jeszcze nie znudziła się ćwiczeniami,co jest ich najlepszą rekomendacją.

Ale jeszcze kilka innych rekomendacji terapeutów korzystających z tych ćwiczeń:
„Świetny dobór tekstów i materiału ćwiczeniowego, podany w formie zabawowej oraz wzbogaconej wesołymi ilustracjami. Te ćwiczenia stwarzają możliwość pokonania trudności z ortografii”.
„Program ma logiczny układ. Podstawą uporządkowania treści są poszczególne zasady ortograficzne. Przykłady do zasad są dobierane bardzo starannie. Wyrazy odpowiadają poziomowi szkoły podstawowej, a poza tym jednoznacznie pasują do problemów poruszanych w odpowiednich częściach.
Cennym elementem omawianej pozycji wydawniczej jest to, że nie ogranicza się ona do nauki ortografii. Zagadnienia prawidłowej pisowni są połączone z nabywaniem przez uczniów umiejętności czytania ze zrozumieniem, swobodnego wypowiadania się w mowie i piśmie, logicznego myślenia."

niedziela, 28 września 2008

Wycieczki po lesie

Województwo lubuskie jest najbardziej zalesionym województwem w całym kraju. Tak, lasów Ci u nas dostatek. Lubimy las i korzystamy z tego, że jest tak blisko i tak różnorodny. Lubimy chodzić po lesie, a Aga ma nawet swoje ulubione drzewo, na które łatwo się wspinać, bo ma rozłożyste konary. My lubimy nieco inne miejsce, więc zawsze przed wyjazdem do lasu odbywają się negocjacje, gdzie tak naprawdę jedziemy.

W sobotę znowu wybraliśmy się do lasu. Z jednej strony jak zwykle na spacer, a z drugiej w celu dokonania kilku obserwacji.Obserwacje te są nam niezbędnie potrzebne, bo właśnie zaczełyśmy studiować ekosystemy - najpierw będzie las, a potem pole. Przejrzałam podręcznik i ruszyliśmy. Troszeczke porozmawiałysmy o lesie, jego warstwach, temperaturze, ale spacer głównie polegał na bieganiu, skakaniu, włażeniu na drzewo itd. Dziecko ewidentnie potrzebowało ruchu. Fakty o które ją pytałam, były dla niej bardzo oczywiste. Musimy jeszcze tylko dowiedzieć się, co to za gatunek drzewa, na które Aga tak bardzo lubi się wspinać.

poniedziałek, 22 września 2008

Egipt, sfinks i piramidy

Program, który jest dla nas szkieletem do nauki historii jest tak zbudowany, że dzieciaki co roku przechodzą przez całą historię, ale z różnej perspektywy. W pierwszym semestrze mamy religie i sztukę w prahistorii, Egipcie, Grecji i Rzymie, oraz wielkie religie czyli Judaizm, Chrześcijaństwo i Islam.
Ucząc się o prahistorii zaglądałyśmy takze do ksiażki od plastyki - tam jest troche ciekawych informacji i ciekawych zdjęć. Teraz "jestesmy w Egipcie". Chciałam, zeby nie było to takie suche, ale żeby Egipt, razem ze swoimi cudami ożył. i szukałam jakiejś powieści, która w tle miałaby starożytny Egipt. Koleżanka, takze ucząca dzieciaki w domu, skierowała mnie na stronę, gdzie znajduje lista książek historycznych podzielonych na poszczególne epoki, także ze wskazaniem na wiek ucznia i z komentarzem. Listy te przygotował ekspert edukacji domowej w dziedzinie historii, pan Andrzej Pilipiuk. Oczywiście skorzystałam z tej listy i wypożyczyłyśmy z biblioteki dwie książki: "Strażnik piramid" Jerzego Edigey'a - o drugiej co do wielkości piramidzie w Gizie czyli piramidzie Chefrena oraz książkę opowiadajacą o nowym państiw czyli "ŚlicznaTamit" - Ewy Nowackiej. Pierwszą książkę już kończymy. To beletrystyka, ale dokładnie opowiada o strukturze państwa, a przede wszystkim o tym jak budowano piramidy. Druga jeszcze przed nami. Do tego w trakcie czytania znalazłyśmy świetne zdjecia piramid w Gizie, które doskonale oddają ich wielkość i miejsce budowy. Chociaż w książce występują słowa, których Aga nie znała, to przez to, że czytamy razem, wszsytko można od razu wyjaśnić i skomentować.

sobota, 20 września 2008

Zaciekawienie

Powoli, dzień po dniu wchodzimy w normalność. Edukacja domowa jeszcze nie jest czymś takim zupełnie oczywistym, wpisanym w nasz dzień, ale już czuję, że zaczyna być, że jeszcze trochę, a będzie to tak normalne jak posyłanie dziecka do szkoły. Na początku wielka ekscytacja, a potem staje się to już czymś zwyczajnym.
Człowiek uczy się przez cały czas, ale w tym całym czasie są okresy nauki bardziej formalnej i takiej przy okazji. Zastanawiałam się ile czasu zabiera Agatce nauka formalna - w przyblizeniu wychodzi jakieś 4 godziny dziennie. Troche ze mną, troche samodzielnie. Dużo to czy mało? Chyba niewiele biorąc pod uwagę to, że dzieciaki w szkole mają po 6-7 lekcji - i do tego mają jeszcze do zrobienia zadania domowe. Oczywiście w tych lekcjach mieści się jeszcze wf - którego ja tutaj nie liczę i wszelkie zajęcia artystyczne i techniczne - których tez nie wliczam. Te zajęcia u nas są zabawą nie lekcją. Ale i tak Agatka twierdzi, że jeszcze nigdy w życiu tyle się nie uczyła.
Oczywiście zdarza się, że coś trwa u nas dłużej lub że skręcamy w innym kierunku, niż zaplanowałam. Dzieje się tak wtedy, gdy Agatke coś zaciekawi i zaczyna zadawać pytania. Tego nie można przepuścić lub zdławić. W szkole też staram się nie przepuszczać takich okazji, ale tam często przerywa nam dzwonek. W domu nie mamy takich restrykcji. Jeżeli Agatkę coś zaciekawi możemy iść w tamtym kierunku.
Tak było w tym tygodniu. Omawialiśmy najsłynniejszy chyba obraz Vincenta van Gogh'a - Słoneczniki.
Image Hosted by ImageShack.us

A potem zainteresowało Agatke kim był autor. Znalazła jego biografie w internecie i .... przeżyła szok. Najpierw gdy piojęła, że Van Gogh miał tylko 37 lat gdy zmarł, a na swoich autoportretach malował siebie jako starego człowieka. A potem, gdy prześledziła jego straszne życie. Mogłyśmy rozmawiać o tym, że piękno obrazu nie zawsze idzie z pięknem życia jego twórcy.
Inny moment zaciekawienia pojawił się, gdy rozmawiałyśmy o mieszaninach niejednorodnych. W podręczniku Agatki jest propozycja, aby przygotować filtr i przefiltrować zabrudzoną piaskiem wodę. Już jakiś czas temu przymierzałyśmy sie z Agatka do zrobienia takie porządnego filtra. Teraz w Agatke wstąpiła energi, pobiegła do sklepu, aby kupić wodę (potrzebna była nam duża plastikowa butelka), oraz watę. Na podwórku zebrała kamyczki.... a potem zrobiłyśmy filtr.
Image Hosted by ImageShack.us

I udało się - zabrudzona ziemią woda która tam wlałyśmy, wypłynęła oczyszczona. Co prawda nie odważyłabym się tego wypić, ale już umyś w niej ręce tak. Co innego woda oczyszczona przez skraplanie - ta jest klarownie czysta. Takie doświadczenie też zrobiłyśmy.Wlałyśmy do garnka brudną wodę, do środka wstawiłyśmy pusty kubek (tak, żeby woda tam nie wlatywała. Garnek przykryłyśmy folią spożywczą, a na środku folii położyłyśmy kamyczek (nad samym kubkiem). W upalny dzień całość można po prostu wystawić na słońce. Myśmy postawiły go na kuchence i leciutko włączyłyśmy jej ogrzewanie. Woda parując skraplała sie na folii i czyściutka ściekała do kubeczka. Musimy sprawdzić czy w podobny sposób można otrzymać czystą wodę z mieszaniny jednoronej (np, posłodzonej wody, albo soku). Bo oczywiście filtrowanie tych mieszanin nic nie daje. Aga spróbowała i już to wie.

sobota, 13 września 2008

Początki...

Dwa tygodnie oficjalnej edukacji domowej za nami. Pierwszy tydzień to były jeszcze właściwie wakacje - bo Agatka spedziła je we Włoszech - taka edukacja jest bardzo przyjemna. W drugim tygodniu zabrałyśmy się już do bardziej formalnego uczenia się. Przygotowałam sobie taki roczny plan tego co chciałabym przeprowadzić z Agatką w tym roku szkolnym i zaczęłyśmy go realizować. Nasunęło mi się już kilka refleksji, być może oczywistych, ale potwierdzajacych to, że dla nas wybór ED był doskonały.

  • Uczymy się danej umiejetności dokładnie tyle ile trzeba - oczywiscie to nie jest możliwe w nauczaniu szkolnym - bo lekcja trwa 45 minut i ani minuty dłużej czy krócej. W domu widzimy, że coś opanowałyśmy to idziemy dalej. A jeśli Aga potrzebuje troche wiecej czasu na zrobienie czegoś, to ma go więcej. I to jest świetne.
  • Doskonale udaje nam się łączyć "przedmioty". Oczywiście każdy nauczyciel zdaje sobie sprawę z wagi takiej interdyscyplinalności, ale raczej jest to niemożliwe w szkole, chociaż na pewno są próby, aby tak było, choćby osławione wśród nauczycieli "ścieżki". W domu jest to bardzo proste. Rozmawiam sobie z Agatka o prehistorii, potem oglądamy książkę do plastyki, bo tam są też informacje i zdjecia dotyczące prehistorii ale w innym ujęciu - ujęciu sztuki. Tego samego dnia mówimy o ciałach stałych z podziałem na kruche, plastyczne i sprężyste. I znowu wracamy do prehistorii i do narzędzi z kamienia łupanego, które można było wykonać dlatego, ze niektóre kamienie są kruche.
  • Z punktu widzenia Agatki przyjenme jest to, że pracując nad jakimś zagadnieniem może mieć soczek na stole, że może zadawać pytania, że może komentować coś co przeczytała i wie, że w tym momencie nie rozprasza innych.
  • Aga ma wpływ na to od czego zaczynamy, a co woli zrobić później.

Powoli ustala nam się pewien rytm. Ponieważ ja do szkoły (pracy) chodzę prawie codziennie na późniejszą godzinę zaczynamy rano od kwestii trudniejszych, wymagajacych mojej asysty. Potem, gdy mnie już nie ma Aga robi sama jakieś ćwiczenia, czyta (podrecznik, encyklopedię, czy też po prostu jakąś ksiązkę). Jeśli czegoś nie potrafi zrobić samodzielnie, robimy to razem po moim powrocie. Oczywiście nie ma żadnych zadań domowych i po południu wybiega na podwórko do swoich kolegów - niech korzysta póki jest ciepło. To jeszcze nie jest taki rytm jaki będzie, ponieważ dopiero od tego poniedziału zaczyna gimnastykę korekcyjną, a od kolejnego tygodnia kurs angielskiego.Do tego te dwa tygodnie były dosyć pracowite dla mnie, ponieważ w szkole układam plan lekcji i zawsze zabiera to bardzo dużo czasu. Ale mam nadzieję, że poprawki wprowadzone w piątek są już ostatnimi w tym semestrze.

Mamy już ustalone wstępnie terminy egzaminów, dosyć fajnie rozłożone - dwa przed świętami i trzy po świętach. W jednym dniu może być jeden egzamin. Poznałam też panią, która będzie egzaminować Agatke z historii, przy okazji jest wychowawczynią klasy do której Aga została przeniesiona po rozwiązaniu jej klasy. Zapraszała Agatke na wycieczke klasową - oj, gdyby to była dawna Agatki klasa to na pewno byśmy skorzystali, ale niestety są to dzieciaki, których ona zupełnie nie zna (szkoła jest ogromna), mają one swoje sprawy i tematy, które Agatki nie dotyczą, więc chyba jednak Aga nie pojedzie. Muszę powiedzieć, że póki co współpraca ze szkołą układa się bardzo dobrze. Aga ma oczywiście wszystkie prawa ucznia tj. legitymacja, udział w konkursachczy kółkach zainteresowań. Z czego skorzysta, to się okaże, na razie musimy okrzepnąć.

poniedziałek, 1 września 2008

1 września 2008

Pierwszy września przywitał nas słońcem... nowy rok szkolny. Ja poszłam do szkoły na rozpoczęcie, ba nawet je organizowałam. A Agatka.... Agatka zwiedza z tatą północne Włochy - edukacyjnie oczywiście :) Dzisiaj zaliczyli Mediolan, za parę dni będzie Wenecja, Padwa i Werona. Podoba mi się, że może z bliska odczuć charakter renesansowych miast. Co prawda nie udało im się obejrzeć Ostatniej wieczerzy Leonarda da Vinci, bo akurat w poniedziałki muzeum przy kościele, gdzie znajduje się ten obraz, jest zamnkniete, ale i tak wrażeń co niemiara.

Ja w międzyczasie pracuję nad przygotowaniem swoich materiałów do pracy, ale także rozplanowałam pracę z Agatką. Na ten rok zamierzam trzymać się programów jej szkoły w podstawowych przedmiotach: polski, angielski, historia, przyroda i moja ukochana matematyka - ale będą one dla mnie czymś w rodzaju szkieletu. Będziemy korzystać z podręczników (dzisiejsze są o wiele ciekawsze niż te, których używało moje pokolenie), ale znowu będzie to dla nas coś w rodzaju szkieletu - każdy temat będę starała sie jeszcze wzbogacić, a do tego jeśli zobaczę, ze Agatke coś bardziej interesuje - to znowu będziemy to rozszerzać. W nauczaniu domowym cenne jest to, że można do tematu wracać w różnych kontekstach. Np. niedawno czytałyśmy z Agatką o Władysławie Warneńczyku, tym co zginął pod Warną w walce z Turkami. Władysław popełnił kilka błędów: 1) złamał podpisany przez siebie pokój (błąd moralny) 2) wierzył, że inni mu przyjdą z pomocą (błąd strategiczny) 3) czuł się bezpieczny bo Turcy nie mieli jak przepłynąć cieśniny (kolejny błąd strategiczny) - bo kupcy weneccy przeprawili wojska tatarskie. Tyle o historii bitwy pod Warną i naszym młodym królu. Parę dni później rozplanowywaliśmy podróż po Włoszech - oczywiscie pojawiła się Wenecja - i Aga skojarzyła, od razu, więc mogliśmy rozmawiać, że długo to było państwo miasto, że jest bardzo stare, że jest zbudowane na kanałach, a jego domy mają "nogi w wodzie" - a teraz to zobaczy na własne oczy (i może wspomni Władysława?). Myślę, że w innych kwestiach będzie podobnie. Będziemy rozmawiać o stanie skupienia nie tylko w czasie nauki, ale wiedzą, że akurat się tego uczy, będziemy mogli rozmawiać o tym w każdym innym momencie. Rodzice dzieci uczących się w szkole też mogą to zrobić, ale to już nie jest takie proste.

Takie mam plany - i mam też nadzieję, że uda się je spełnić z nawiązką. Edukacja domowa już mnie pozytywnie zaskoczyła - myślę, że nie po raz ostatni.

niedziela, 31 sierpnia 2008

Zajęcia praktyczno techniczne

Jest taki przedmiot w szkole, który za moich czasów szkolnych nazywał się Zajęcia praktyczno-techniczne (ZPT), a teraz nazywa się technika. Traktowany jest trochę jako taki mniej ważny przedmiot, chociaż…(?) W każdym razie zgodnie z podstawą programową na technice dzieciaki poznają różne zawody (architekt, kucharz, elektryk); dowiadują się też o technologiach produkcji różnych rzeczy. W moich czasach był to przedmiot bardziej praktyczny uczyliśmy się szyć na maszynie, robiliśmy kanapki, coś z elektryczności (chyba naprawa wtyczki), robiliśmy jakieś koraliki z drutu miedzianego itd.
Chciałabym, żeby Agatka nie była pozbawiona ani jednego ani drugiego – i wiem, że nie będzie. Jeżeli chodzi o umiejętności praktyczne, to chyba nie ma lepszego miejsca, aby się tych rzeczy nauczyć niż dom. Bo te wszystkie praktyczne rzeczy w domu się robi i to nie dlatego, że są akurat w programie, ale dlatego że istnieje naturalna potrzeba, aby je zrobić. O podstawowych potrzebach jak zrobienie czegoś do jedzenia i picia nie będę pisać – obie moje dziewczynki są absolutnie samodzielne w tej dziedzinie (chociaż nie umieją jeszcze wiele, ale radzą sobie). Dzisiaj chcę pokazać zdjęcie jak Agatka z tatą zaspokajały potrzebę Babiego, czyli świnki morskiej należącej do Agatki, i budowali mu domek. Oczywiście wszystkie przycięcia wyrzynarką wykonywał tata, ale Agatka cały czas mu asystowała. A wcześniej ustaliła ze mną wymiary tego domku i wykreśliłyśmy jego ścianki, dach i wejście na drewnianej sklejce, z której miał być zrobiony. Bardzo kształcąca zabawa i dużo bałaganu. Ale prosiaczek jest zadowolony i my też.
Image Hosted by ImageShack.us

piątek, 29 sierpnia 2008

Poradnik domowy o Edukacji domowej

Co ma wspólnego Albert Einstein, Piotr Curie (i obie jego córki), Agatha Christie, Hans Christian Andersen, Mark Twain, Winston Churchill, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Yehudi Menuhin i Elżbieta II? - otóż nikt z nich nie chodził do szkoły. Można o tym i innych kwestiach zwiazanych z ED, przeczytać we wrześniowym numerze Poradnika domowego .
Z tego co wiem również córki Piotra i Marii Curie były edukowane w domu przez rodziców, korzystając czasami z pomocy przyjaciół. Jak wiemy efekt tego nauczania był niesamowity. Dla mnie jest to bardzo ciekawy przypadek, ponieważ dwójce naukowców udało się poprowadzić swoje dzieci w dwóch różnych kierunkach, zgodnych z zainteresowaniami tych dzieci. Jak wiemy jedna z córek Curie jest zdobywczynią nagrody Nobla w chemii, druga była szanowanym dziennikarzem. Jest to dla mnie bardzo inspirujące.

czwartek, 28 sierpnia 2008

Fontanna Herona

Image Hosted by ImageShack.us
Udało nam się w końcu zrobic fontannę Herona. Długo się do tego zabieraliśmy. Okazało się jednak, że sprawa jest dużo prostsza niż mi się wydawało na samym początku.
Doświadczalna fontanna Herona wygląda tak:
Jakoś przez dłuższy czas miała problem z... zebraniem trzech słoików, aż w końcu obudziła się moja inteligencja i stwierdziłam, że tak naprawdę wystarczy tylko jeden z pokrywką (to ten z numerem 2), a pozostałe to mają być po prostu jakieś naczynia.
W pokrywce wykonujemy dwa otwory, przez które przetykamy słomki do picia. Otwory, dookoła słomek, uszczelniamy czymś (myśmy zrobiły to plasteliną). Do słoika 2 i naczynia 1 wlewamy wodę (w naczyniu może być dużo, w słoiku tak połowa, aby było widać wypływ wody). Ustawiamy słoik tak jak na rysunku. Woda spływajac do naczynia 3 powoduje, że w słoiku zmiejsza się ciśnienie, co z kolei pociąga za sobą zasysanie wody z naczynia 1.I mamy "prawdziwą" fontannę bez silniczka.
Słoik 2 można wykorzystać jeszcze do innej zabawy. Wystarczy wygiąć obie rurki, w jedną z nich dmuchać - z drugiej wypryśnie woda (na rośliny lub koleżanki ;).
Obrazek pochodzi z książki: Encyklopedia doświadczeń Larousse.

piątek, 22 sierpnia 2008

W Muzeum Dekerta zobaczyłyśmy bardzo fajne grafiki - większość miedzioryty. Niesamowite, że coś takiego można zrobić, jako "stempelek" do tworzenia oryginałów. Postanowiłyśmy z Agatka też trochę pobawić się grafiką, oczywiście nie było to żadne miedzioryty, ani drewnoryty. Ale pobawiłysmy się troszeczke tzw. drukiem wypukłym. Na kawałku kartonu, Agatka narysowała kontur kwiatka, potem ten kontur został posmarowany klejem i przyklojona do niego zosatła nitka włóczki. To była nasza matryca. Potem przygotowałyśmy farbę - czyli zmieszaliśmy odrobinę szamponu z farbką plakatową i zaczęłyśmy tworzyć nasze oryginały. Jeden z nich Agatka postanowiła pokolorować (a kto powiedział, że grafiki się nie koloruje?)
Fajnei wyszło.

A potem przyszła kolej na "litografię" - malowałyśmy obrazek na szkle i ten obrazek odbijałyśmy na papier. Aga znowu zapragnęła siegnąć po kolor i tak też zrobiła. Znowu wyszło cos fajnego. Ale najbardziej wartościowe jest to, że ją samą to zafascynowała i sama paliła sie do pracy. A mi wcale nie przeszkadzał zachlapany farbą stół kuchenny - a co tam, da się umyć :)
Image Hosted by ImageShack.us