środa, 28 maja 2008

Rycerska drużyka Księgi i Łuku Jaźwiec

Jaźwiec to staropolski odpowiednik borsuka. Dowiedziałam się o tym w czasie konferencji rodziców edukujących swoje dzieci w domu. Jedna z takich rodzin należy do tej drużyny. Drużyna ma charakter średniowieczny. Wzorowane na średniowiecznych stroje, broń i sprzęty. Część z nich przywieźli i pokazali nam. Co więcej drużyna ma swój kodeks rycerski, który obowiązuje nie tylko wtedy, gdy są przebrani w średniowieczne szaty.
Dzieci biorące udział w konferencji naprawdę były zainteresowane tym spotkaniem.
Podobnie jak mamy
Bo całość była naprawdę bardzo ciekawa.
A ubrania dzieci urocze. (Tutaj Abisia z moją Agatką - to ta w stroju współczesnym :))
Nawet nie przeszkadza mi fakt, że Agatka preferuje bardziej współczesne umiejętności np. pisanie w HTML-u. Takie żywe spotkanie z historią może tylko wzbudzić ciekawość.
Drużyno Jaźwiec, dziękujemy i życzymy Wam powodzenia.

wtorek, 27 maja 2008

Wojna .... tabliczką mnożenia

Agatka lubi grać w wojnę (chodzi o wojnę graną w karty). Zainspirowana grami matematycznymi, o jakich słyszałam na konferencji ED zaczęłam grać z nią w wojnę, ale zmodyfikowałyśmy grę tak, aby trzeba było używać tabliczki mnożenia. Rozdzielamy wszystkie karty, za wyjątkiem figur. Gracz bierze dwie karty z wierzchu i kładzie na stół. Wygrywa ten, u którego wynik mnożenia jest większy. Oczywiście, gdy jest taki sam, to mamy wojnę i kładziemy kolejne dwie karty. Wygrywający bierze wszystko.
Agatka bardzo lubi w to grać - więc gramy póki co codziennie. Muszę przyznać, że szukałam sposobu zachęcenia jej do nauczenia się tabliczki mnożenia - jakieś kolorowanki, gazetki na ścianę - ale Aga do wszystkiego podchodziła z dużą dozą zniechęcenia. A do gry w wojnę sama się garnie, więc myślę, że szybko zdobędzie pełną znajomość tabliczki mnożenia.

poniedziałek, 26 maja 2008

Mamy zgodę

Już teraz wiem na pewno, że po zakończeniu roku szkolnego zaczynamy Edukację Domową. Ogromnie się z tego cieszę i już nie mogę się doczekać. Zostało w sumie 4 tygodnie. A w mojej głowie burza pomysłów i ustaleń. Pewnie nie raz, nie dwa, przyjdą takie chwile, że będziemy się czuli wypaleni, ale i tak wiem, że to na co się zdecydowaliśmy będzie dobre dla Agatki. Już po niej widać inne podejście. Na przykład dzisiaj zaczęła mnie wypytywać o znanych polskich matematków, a potem poszukała informacje ich temat w internecie i zrobiła gazetki o Stefanie Banachu, Hugo Steinhausie i Karolu Borsuku. Co prawda cieżko mi wytłumaczyć dziecku czym się zajmowali, ponieważ jest to matematyka zdecydowanie wyższa, ale i tak ucieszyłam mnie rozbudzona ciekawość u Agatki.
Jeżeli chodzi o walory Edukacji Domowej, to pozwolę sobie wkleić fragment wywiadu udzielonego przez Pana Marka Budajczaka (największego chyba specjalistę w tej dziedzinie w Polsce).
— Walorów edukacji domowej jest wiele. Rozkładają się one w trzech grupach efektów: po pierwsze, dzieci są bezpieczne fizycznie i psychicznie, które to bezpieczeństwo jest niemożliwe do zapewnienia w szkole. Kształcenie w zakresie wiedzy i umiejętności postępuje w domu sprawnie, będąc adekwatnie „przykrojonym” do kondycji konkretnego dziecka. Rodzice szczególnie cenią sobie możność kontrolowania budowania przez ich własne dziecko konstruktywnego systemu wartości, przez rodziców podzielanego. Do tych wartości, niekiedy otwarcie postponowanych w warunkach szkoły, należą wartości rodzinne i religijne. Edukacja domowa jednoznacznie wzmacnia więzy rodzinne.


Tym, którzy uznaliby to rodzicielskie roszczenie za prowadzące bezpośrednio do „indoktrynacji”, należy powiedzieć, że każdy rodzaj spójnego przekazu edukacyjnego (niespójny generuje tylko chaos) ma charakter indoktrynacyjny. Jeśli ktokolwiek miałby mieć prawo do określania światopoglądu dziecka, to nie tylko z uwagi na konieczność wieloletniego obcowania z tym dzieckiem, są to jego rodzice. Nawet prawa międzynarodowe bez zastrzeżeń konstatują ten przywilej.

Cały artykuł można przeczytać klikając TUTAJ

niedziela, 25 maja 2008

Konferencja rodzin uczących dzieci w domu

W drugi długi weekend maja byliśmy w Zielonej Górze - my czyli mama, tata i Agatka. Spotkały się tam osoby, które swoje dzieciaki uczą w domach lub chcą zacząć to robić. Część z tych dzieci to dopiero przedszkolaki, część chodzi już do szkoły.

Wróciliśmy z nowymi inspiracjami, pomysłamy, znajomościami.
Okazało się, że oprócz rodzin, które znamy z forum edukatorów domowych, trafiła się też rodzina, z którą kilka lat temu byliśmy na wczasach w Czaplinku. Ciekawe zdarzenie pokazujące, że świat jest mały.

Jeżeli chodzi o pomysły to wiem, że niektóre z nich wykorzystam nie tylko w edukacji Agatki, ale także na lekcjach w liceum (gdzie uczę matematyki). Na tym blogu przez następne kilka wpisów podzielę się tym co się działo w Zielonej Górze a także pomysłami, które stamtąd przywieźliśmy.

A póki co, krótki opis konferencji, oczami Agatki:

Na konferencji było bardzo fajnie. Poznałam dużo nowych dzieci. Były dobre śniadania i kolacje, ale z obiadami było źle, bo było tam mięso.

Bawiliśmy się z dziećmi w wojnę na różne rośliny. Podobało mi sie też to, że dziewczyny bawiły się z chłopakami.

Był gril. Robiłam dużo zdjęć przy rzeźbach.
Te dni bardzo mi się podobały.

czwartek, 22 maja 2008

Pewność Marka i ... moja niepewność

Marek, mój mąż i tata Agatki w jednej osobie, ma pewność, że Aga jeszcze tylko przez miesiąc będzie chodzić do szkoły. Był u dyrektora Agatki szkoły kilka tygodni temu i ten mu powiedział, aby się nie martwić, bo wszystko idzie w dobrym kierunku. I Marek uważa, że to oznacza iż dostaniemy tę upragnioną zgodę. W zasadzie, zgodnie z polskim prawem to dyrektor, na wniosek rodzica, wydaje decyzję i ustala warunku realizacji obowiązku szkolnego poza szkołą. "Nasz" dyrektor jest życzliwy, ale jest to pierwszy przypadek takiego wniosku z jakim osobiście się spotkał - może wiec dlatego trwa to tak strasznie długo? W każdym razie w przyszłym tygodniu musimy znowu tam się wybrać i przypomnieć o sobie....
A póki co wyjażdżamy do Zielonej Góry na zjazd rodzin edukujących w domu. Będziemy się uczyć, rozmawiać, poznawać.... Nie mogę się już doczekać.....

środa, 21 maja 2008

Gimnastyka korekcyjna

Agatka chodzi na gimnastykę korekcyjną. W sumie ma aż 5 godzin zajęć tygodniowo - trzy razy w tygodniu. W przyszłym roku także będzie uczęszczać na te zajęcia. Grupa jest wymieszana wiekowo - dzieci w wieku Agatki są tymi najmłodszymi, a najstarsze chodzą do gimnazjum. O dziwo, a może nie o dziwo, Aga bardzo dobrze nawiązuje kontakt z gimnazjalistkami. Wygląda na to, że wszystkie dzieciaki świetnie się w tej grupie czują. Bardzo się z tego cieszę, bo przy okazji korygowania wad postawy, mamy tutaj do czynienia z różnorodnymi kontaktemi w grupie.
Do tych kontaktów należy dodać jeszcze kontakty na lekcjach języka angielskiego. Fajna, mała, 6-osobowa grupa dzieciaków. Oczywiście podwórko. Zastanawiam się jeszcze nad jakimś harcerstwem - muszę się rozejrzeć po okolicy, czy coś ciekawego w tej dziedzinie się nie dzieje. Chociaż Aga twierdzi, że nie zamierza wbijać się w mundurek, skoro będzie edukowana w domu, więc jeszcze zobaczymy. Z drugiej strony, gdyby gdzieś była jakaś fajna drużyna, to przecież taki mundurek nie może stanowić przeszkody.

wtorek, 20 maja 2008

Mam nadzieję, że niedługo zaczniemy ED

Mam na imię Halina i jestem mamą dwóch córek. Ten blog będzie głównie o młodszej z nich. A tak właściwie o jej nauce. Przy czym kiedy piszę nauka nie mam na myśli "szkoła". Bo nauka to nie szkoła, ale zdobywanie wiedzy i doświadczenia wszędzie gdzie się da.

Agatka - dzisiaj uczennica 4 klasy SP - od września (mam nadzieję, że dostaniemy zgodę) będzie uczyć się poza szkołą. Na tym blogu będziemy pisać o tym czego Agatka się nauczyła, gdzie była. Będziemy dzielić się naszymi zwycięstwami i trudnościami w naszej Edukacji Domowej. Na razie chcemy się tego uczyć od innych, bo chociaż ja jestem nauczycielem, to jednak wiem, że nauka w klasie to co innego niż Edukacja Domowa.

Na początek muszę jeszcze powiedzieć - obie tj. Agatka i ja z niecierpliwością czekamy na koniec tego roku szkolnego i rozpoczęcie 100% nauki w domu. Wierzę, że damy rady i będzie to niezwykle rozwijające doświadczenie dla nas obu.