czwartek, 29 stycznia 2009

Lekcja gry na keybordzie

We wtorek Agatka miała pierwszą lekcję gry na keybordzie. Chciaż nie jestem kompletną analfabetką dziedzinie muzyki i w przeciwieństwie do większości lubuskich uczniów szkół wszelkich (poza muzycznymi) potrafię czytać z nut, to jednak nie odważyłam się sama zabrać za jej naukę. Poprosiłam o to moją koleżankę Marylkę. Będzie przychodzić do nas raz w tygodniu, a w pozostałe dni Aga będzie ćwiczyć pod moim okiem. Pierwszą lekcje mamy za sobą i mamy też w domu zachęcone do grania dziecko - co mnie niezmiernie cieszy. Zresztą Marylka (to ta dziewczyna od ciastek!!!), ma niesamowite podejście do dzieci. Oczywiscie zostałam także przeszkolona na co mam zwracać uwagę w tym tygodniu, w czasie gdy Aga będzie ćwiczyć.
Natomiast w środę Agusia miała zdjete szwy i pozbyła się gipsu z nóżki. Ale ulga, uffff.......

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Ustawa o systemie oświaty

W nowej ustawie o systemie oświaty doprecyzowano kwestie związane z edukacją domową. Jeżeli przejdzie jeszcze przez Senat, a potem oprze się prezydenckiemu vetu, część związana z ED będzie miała taki kształt:

ust. 8 otrzymuje brzmienie:
„8. Na wniosek rodziców dyrektor odpowiednio publicznego lub niepublicznego przedszkola, szkoły podstawowej, gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej, o której dziecko zostało przyjęte, może zezwolić, w drodze decyzji, na spełnianie przez dziecko odpowiednio obowiązku, o którym mowa w art. 14 ust. 3, poza przedszkolem, oddziałem przedszkolnym ub inną formą wychowania przedszkolnego i obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki poza szkołą.”,
f) dodaje się ust. 10–14 w brzmieniu:
„10. Zezwolenie, o którym mowa w ust. 8, może być wydane, jeżeli:
1) wniosek o wydanie zezwolenia został złożony do dnia 31 maja;
2) do wniosku dołączono:
a) opinię poradni psychologiczno – pedagogicznej,
b) oświadczenie rodziców o zapewnieniu dziecku warunków
umożliwiających realizację podstawy programowej obowiązującej a danym etapie kształcenia,
c) zobowiązanie rodziców do przystępowania w każdym roku szkolnym przez dziecko spełniające obowiązek szkolny lub
obowiązek nauki do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych, których mowa w ust. 11.
11. Dziecko spełniające obowiązek szkolny lub obowiązek nauki poza szkołą otrzymuje świadectwo ukończenia poszczególnych klas danej zkoły po zdaniu egzaminów klasyfikacyjnych z zakresu części podstawy programowej obowiązującej na danym etapie kształcenia, uzgodnionej a dany rok szkolny z dyrektorem szkoły, przeprowadzonych
zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 22 ust. 2 pkt 4 przez szkołę, której dyrektor zezwolił na spełnianie obowiązku szkolnego lub bowiązku nauki poza szkołą. Dziecku takiemu nie ustala się oceny zachowania.
12. Roczna i końcowa klasyfikacja ucznia spełniającego obowiązek szkolny lub obowiązek nauki poza szkołą odbywa się zgodnie z przepisami wydanymi na podstawie art. 22 ust. 2 pkt 4.
13. Dziecko spełniające obowiązek szkolny lub obowiązek nauki poza szkołą ma prawo uczestniczyć w szkole w nadobowiązkowych zajęciach ozalekcyjnych, o których mowa w art. 64 ust. 1 pkt 4.
14. Cofnięcie zezwolenia, o którym mowa w ust. 8, następuje:
1) na wniosek rodziców;
2) jeżeli dziecko z przyczyn nieusprawiedliwionych nie przystąpiło do egzaminu klasyfikacyjnego, o którym mowa w ust. 10 pkt 2 lit. , albo nie zdało rocznych egzaminów klasyfikacyjnych, o których mowa w ust. 10 pkt 2 lit. c;
3) w razie wydania zezwolenia z naruszeniem prawa.”;

sobota, 24 stycznia 2009

Scrap

Jesteśmy już po operacji w domu. Aga ma na nóżce założoną szynę. Codziennie ją zdejmujemy i zmieniamy opatrunek. Wycięty guz okazał się nie być tłuszczakiem, ale niestety czymś co należy zbadać histopatologiczne. Za 3 tygodnie wynik tego badania.
W tak zwanym między czasie, szukając jakieś dziedziny plastycznej, którą Agatka mogłaby się zainteresować odkryłam SCRAP. Czyli sztukę upiększania kartek, pudełek, tworzenia albumów itd. z papieru i tzw. resztek. Zafascynowało nas obie. Razem oglądałyśmy blogi scrapowe, galerie. Aga od razu zabrała sie za robienie różnych prac z niczego. Rezultaty jej wysiłków znajdują się na zdjeciach poniżej. Ja nie wiem jak ona to robi, bo ja zanim zabrałam się za zrobienie czegokolwiek, musiałam najpierw .... zrobić zakupy. Prace scrapowe, wbrew swojej nazwie nie koniecznie są tanie - jak się okazało, gdy wkładałam do koszyka w wirtualnym sklepie wszystkie "konieczne" rzeczy, po czym większość z nich wyrzuciłam, a i tak zapłaciłam tyle, że... lepiej nie mówić. Ale radość tworzenia, jaką obydwie przeżywamy jest warta swojej ceny. Trafienie w SCRAPA, to prawdziwe bingo.
A oto prace Agatki (te z niczego)


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us
poniżej fragmenty scrapowej pracowni Agatki


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


środa, 14 stycznia 2009

Sprężyna

Agatka z Markiem w szkole w Krzyżówkach, a ja w tym czasie uzupełniam swoją edukację czytając "Sprężynę" - Małgorzaty Musierowicz. Właściwie to wychowawłam się na Jeżycjadzie i ona rośnie razem ze mną - toż ja jestem w wieku Idy Borejko. I przyznam, że nie pominęłam żadnej części tej genialnej w humorze i prostocie serii.

Jak zwykle książka mnie wciągnęła i łyknęłam ją w jeden wieczór. Ale niestety pobudziła moje wątpliwości odnośnie ED. W książce pojawia się świetny nauczyciel języka polskiego. Taki z wiedzą, pasją, taktem i czasem dla dzieciaków. Czytam i czuje, że z czegoś ograbiam Agatkę. Co prawda Aga nie chodziła na żadne kółka zainteresowań, bo po prostu nie miała ochoty. Do tego mam świadomość, że nawet jeśli tacy nauczyciele są, to moje dziecko niekoniecznie musi na takiego trafić, a nawet jeśli trafi to niekoniecznie musi się zachwycić. O sobie jako o nauczycielu też myślę jako o dobrym rzemieślniku w zawodzie, ale nie artyście pociągającym za sobą swoich uczniów. Ot takie dylematy, mamy edukującej w domu, bo decyzję, co dalej trzeba będzie podjąć i to już niedługo.

A książkę polecam.

sobota, 10 stycznia 2009

Koniec sesji

Uff, nareszcie koniec egzaminów. Dzisiaj był ostatni z przyrody.

Wyniki zaskoczyły nas: j.polski – dobry; j.angielski – celujący; historia – celujący; matematyka – bardzo dobry; przyroda – bardzo dobry

Nie da się ukryć, że chociaż jesteśmy bardzo zadowolone z wyników, to obie mamy dosyć – jesteśmy po prostu zmęczone. Bo chociaż atmosfera jaką stwarzali nauczyciele i dyrekcja szkoły, naprawdę była bardzo, a to bardzo sympatyczna i życzliwa, to jednak wolałaby, aby tych egzaminów nie było. Czuję się tak, jakbyśmy mieli miesiąc (a nawet ponad miesiąc, bo przecież historię skończyłyśmy w listopadzie), do tyłu. Pewnie powtórki materiału pozwalają bardziej go utrwalić, jeżeli chodzi o pamięć długotrwałą, ale mimo wszystko, mam takie poczucie, że przez ten miesiąc nie szłyśmy do przodu. Kończę już ten temat, bo i tak nic nie zmienię w tej kwestii, a jak mawiał święty Franciszek: Panie daj mi siłę, abym zmienił to co zmienić mogę, daj mi wiarę, abym zaufał Tobie w tym czego zmienić nie mogę i daj mi mądrość, aby potrafił odróżnić jedno od drugiego.

Obie jesteśmy zmęczone i potrzebujemy trochę przerwy od podręczników. Agatka będzie miała tydzień ferii., które spędzi z dziadkami w okolicach Gdańska. Potem kolejny tydzień ferii przymusowych – niestety czeka ją zabieg wycinania tłuszczaka z nogi. Ale i tak zamierzam przemycać jej trochę wiedzy np. poprzez książki – dzisiaj wypożyczyłam jej jedną z książek Szklarskiego – Tomek na czarnym lądzie. Mamy za sobą lekturę „W pustyni i w puszczy”, a teraz kolejna pozycja o Afryce, przy okazji której pooglądamy zdjęcia, przyjrzymy się mapie itd. Taka nauka geografii przy okazji. A ja w tym czasie, przyjrzę się bliżej temu co mamy obowiązkowo do zrobienia w II semestrze.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Recepta na Nowy Rok

Image Hosted by ImageShack.us

Bierzemy 12 miesięcy, oczyszczamy dokładnie z goryczy, małostkowości i lęku, po czym rozkrajamy każdy miesiąc na 30 lub 31 części tak, aby zapasu starczyło dokładnie na cały rok.
Każdy dzień przyrządzamy osobno z jednego kawałka pracy i dwóch kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy trzy łyżki nagromadzonego optymizmu, łyżeczkę tolerancji, ziarenko ironii i odrobinę taktu. Następnie całą masę polewamy dokładnie dużą ilością miłości.
Gotową potrawę przyozdabiamy bukietem uprzejmości i podajemy codziennie z radościa i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbaty.
Nie wiem, kto jest autorem tej recepty. Ja otrzymałam ją od mojej siostry. Bardzo mi się podoba, więc lecę dosypywać tolerancję, takt i humor.