środa, 14 stycznia 2009

Sprężyna

Agatka z Markiem w szkole w Krzyżówkach, a ja w tym czasie uzupełniam swoją edukację czytając "Sprężynę" - Małgorzaty Musierowicz. Właściwie to wychowawłam się na Jeżycjadzie i ona rośnie razem ze mną - toż ja jestem w wieku Idy Borejko. I przyznam, że nie pominęłam żadnej części tej genialnej w humorze i prostocie serii.

Jak zwykle książka mnie wciągnęła i łyknęłam ją w jeden wieczór. Ale niestety pobudziła moje wątpliwości odnośnie ED. W książce pojawia się świetny nauczyciel języka polskiego. Taki z wiedzą, pasją, taktem i czasem dla dzieciaków. Czytam i czuje, że z czegoś ograbiam Agatkę. Co prawda Aga nie chodziła na żadne kółka zainteresowań, bo po prostu nie miała ochoty. Do tego mam świadomość, że nawet jeśli tacy nauczyciele są, to moje dziecko niekoniecznie musi na takiego trafić, a nawet jeśli trafi to niekoniecznie musi się zachwycić. O sobie jako o nauczycielu też myślę jako o dobrym rzemieślniku w zawodzie, ale nie artyście pociągającym za sobą swoich uczniów. Ot takie dylematy, mamy edukującej w domu, bo decyzję, co dalej trzeba będzie podjąć i to już niedługo.

A książkę polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz