sobota, 1 listopada 2008

Cztery pory roku - w wizji poetki i kompozytora

Udało nam się w bardzo sympatyczny sposób spojrzeć na zmianę pór roku z różnych punktów widzenia.

Najpierw przeczytałyśmy i przeanalizowałyśmy wiersz Danuty Wawiłow pt. „Drzewo”

Bardzo sympatycznie czyta się ten wiersz. Bardzo czytelnie oddaje nastrój różnych pór roku.

Ale na poezji się nie zatrzymałyśmy. Na drugi dzień zaczęłyśmy od wysłuchania kilku fragmentów „Czterech pór roku” – Antonio Vivaldiego. Agatka patrzyła na mnie nieufnie i początkowo zdecydowanie była zdegustowana takim tokiem nauki. Kiedy słuchałyśmy pierwszego fragmentu „Wiosny” kazałam jej zamknąć oczy i słuchając muzyki wyobrazić sobie tę wiosnę, Aga stwierdziła, że nic nie potrafi sobie wyobrazić. W końcu wzięła kredki i narysowała łąkę z wieloma owadami. Kiedy doszłyśmy do lata słuchała już uważniej. Zauważyła zakłócenia we fragmencie presto i narysowała czarne chmury z piorunami. Z jesienią i zimą poszło o wiele łatwiej. Wręcz zaczęła jej się muzyka podobać.

Od Vivaldiego przeszłyśmy do rozmowy na temat „Co to znaczy, że coś jest dziełem?” Będąc we Włoszech Aga widziała pomalowane na czerwono krzesło, które było wystawione jako „instalacja” – czyli po przetłumaczeniu na j.polski – rzeźba. Śmiała się z tego dzieła. Pytanie jednak czy to „dzieło” przetrwa upływający czas, czy za 100 lat, ktoś będzie o nim pamiętał. A na podwórku muzycznym: Czy za 20-30 lat, ktoś będzie jeszcze słuchał piosenek Dody czy Michała Wiśniewskiego? Po tych pytaniach padło następne: „W takim razie czy utwory tego jakiegoś Vivaldiego, przetrwają?” I tutaj Agatka się bardzo zdziwiła, gdy okazało się, że utwory Vivaldiego mają ponad 350 lat. Przetrwały, ciągle ktoś ich słucha, więc na pewno jest to dzieło, warte tej nazwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz