niedziela, 2 listopada 2008

Wieczór rodzinny

Korzystajac z pomysłów, jakie znalazłam w artykule na stronie Stowarzyszenia Edukacji w rodzinie, postanowiłam wrócić do dawno zapomnianej w naszej rodzinie tradycji - wieczorów rodzinnych. Zapowiedziałam rodzinie, że co piątek każdy z nas musi wygospodarować sobie czas na to, abyśmy robili coś razem. Co? Wszystko jedno co, byle byśmy ten czas spędzili naprawdę ze sobą a nie np. na zakupach.
Od słów do czynów nie było daleko i w ostatni piątek października zrobiłyśmy sobie pierwszy takowy wieczór (niestety bez taty, który wyjechał w okolice Gdańska). Razem zrobiłyśmy pyszne bułeczki z jabłkami - tzn. maszyna do chleba wyrobiła ciasto, a myśmy tylko oblepiły jabłka i włożyły do piekarnika. A potem była uczta dla podniebienia i próba przyjemnego spedzenia czasu. Nie takie to proste, gdy ma się dwie córeczki o zapedach liderskich i silnych skłonnościach do rywalizacji - ale jakoś wyszło i umówiłyśmy się na następny taki wieczór za tydzień. Piątek to dobry dzień - tydzień pracy się kończy, a nowy jeszcze jest daleko, wiec człowiek jest bardziej odprężony. Przed nami poważne i zabawowe wieczory - ustalanie zasad jakie mają panować w naszych wzajemnych relacjach, ale też ustalanie menu na świeta, urodziny Agatki czy Ani, tworzenie zabawek na choinkę, albo wspólna gra w.... cokolwiek.
Gdzieś w pędzie dnia codziennego człowiek czasami gubi te najważniejsze rzeczy i tak myśmy chyba gdzieś to pogubili, bo kiedyś naprawdę dużo czasu spędzaliśmy razem. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzeba ustawić na nowo priorytety i z całych sił się ich trzymać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz