niedziela, 18 października 2009

Król Salomon

Jak to fajnie, kiedy człowiek zachowa różne prace swoich dzieci. Nie dosyć, że po wyciągnięciu czegoś sprzed roku, czy kilku lat, można nieźle się wzruszyć, ale do tego jeszcze widać jak ta nasza pociecha się rozwija.
W tym tygodniu Agatka napisała pracę - relacje matki walczącej o prawa do swojego dziecka, ze spotkania z królem Salomonem. Kiedy czytam tę pracę i patrzę na teksty pisane przez Agatkę rok temu to widzę ogromne postępy. Jakaż nieważna wydaje mi się trója z polskiego jaką Agatka dostała na koniec piątej klasy. Cieszę się, że sama mogę obserwować jej rozwój.
Poniżej tekst napisany przez Agatkę.

Król Salomon rozkazał abyśmy weszły. Zobaczyłam pełną przepychu salę i króla we własnej osobie. Wokoło krzątali się służący, stali żołnierze. Król lustrował nas wzrokiem.
-W jakiej sprawie tu jesteście? – zapytał a jego głos był pełen mądrości i spokoju
-Królu! –krzyknęła moja rywalka- Ta kobieta – teraz wskazała palcem na mnie - twierdzi że moje dziecko zmarło a ja ukradłam jej dziecko!
Teraz król utkwił we mnie zamyślone spojrzenie i zapytał
-Czy to prawda ?
-Ależ nie królu – zaczęłam głośno płakać – To moje dziecko!
Wtem Salomon powiedział : skoro każda z was chce mieć to dziecko to niech przepołowią je na dwie równe części!
-Królu! Wielki! Salomonie! – zaczęłam krzyczeć i protestować – niech niewinne dziecko nie ginie! Już wolę aby ta kobieta je wzięła.
Zaś Król zamiast oddać dziecko kobiecie, oddał je mnie i rzekł :
-To prawdziwa matka, bo kocha je i nie chce dla niego niczego złego.
Zaczęłam dziękować królowi i postanowiłam wszystkim o tym opowiedzieć, ukłoniłam się najniżej jak mogłam i wybiegłam (wraz z dzieckiem) w podskokach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz