sobota, 26 marca 2011

Edukacja domowa – pomyślna, radosna, wykonalna – część 1

Oto kolejne tłumaczenie bloga Marylin Boyer - mamy 14 dzieci, z których wszystkie były uczone przez nią w domu. Większość jest już dorosła, a w domu pozostało troje. Tytuł jest znaczący i wiadomo o czym będzie. Niektóre aspekty, bez modyfikacji, nie przydatne niestety dla polskich rodziców, ale większość bardzo praktyczna i dla nas.

Zapraszam do lektury


Typowy dzień

Ludzie często pytają mnie jak wygląda „szkoła” w naszym domu. W edukacji domowej chodzi głównie o relacje z naszymi dziećmi. Pamiętaj o tym, kiedy przygotowujesz kolejny „rok szkolny”. Zaplanuj wszystko tak, aby być ze swoimi dziećmi, kiedy będą się uczyć. Nigdy nie mówię moim dzieciom, aby poszły sobie do swojej „szkoły”. Staram się wrzucić pranie do pralki, w czasie kiedy one wykonują swoje domowe obowiązki, a potem robimy razem lekcje. BĄDŹ ZE SWOIMI DZIEĆMI W KLASIE. Pewnego dnia, gdy byłam bardzo zmęczona, weszłam do salonu, a moje dzieci, jedno za drugim, przydryfowały do mnie – one są dużo bardziej zmotywowane do pracy, gdy mama też jest w nią zaangażowana.

Codziennie przydzielam im prace do wykonania i każde dziecko wykonuje ją w swoim tempie. Dotyczy to wszystkich przedmiotów szkolnych. Kiedy ktoś pyta moje dzieci, do której chodzą klasy, zazwyczaj podają taką klasę, która jest zgodna z ich wiekiem, ale tak naprawdę pracują nad poszczególnymi przedmiotami na poziomie różnych klas. Jeżeli są dobre w historii i kochają ją, mogą zrobić w jeden rok dwa lub trzy lata. Jeśli nie za bardzo radzą sobie z matematyką, mogą być „w klasie niższej niż powinny być”, ponieważ dużo ważniejsze jest zaszczepienie w nie pewności siebie. Zatrzymaj je na tym poziomie, które jest dla nich wyzwaniem, ale nie zniechęcaj ich. Kiedy posiądą już daną umiejętność, idź dalej. Jeśli piszą poprawnie ortograficznie, nie ma potrzeby dawania im listy nowych słówek, aby przez cały tydzień ćwiczyły ich pisownię. Jeśli w poniedziałek napiszą poprawnie dyktando zawierające jakieś trudne słowa, to naprawdę nie ma potrzeby, aby uczyły się jak należy je pisać przez cały długi tydzień. Dostosuj pracę swoich dzieci do ich potrzeb.

Pamiętaj też, że nie musisz wiedzieć wszystkiego, aby nauczać swoje dzieci. Dla twoich dzieci będzie czymś dobrym, gdy zobaczą jak ty sama się uczysz i zmagasz, jak ćwiczysz. Kiedy mam wyjaśnić jakieś nowe pojęcie, powiedzmy z matematyki, najpierw sama rozpracowuję to pojęcie, a dzieci są ze mną i się temu przyglądają. Potem pozwalam im patrzeć w jaki sposób rozwiązuję zadania. A w końcu każę im odejść, by zrobiły samodzielnie jedno podobne zadanie. Kiedy wracają pokazując mi swoje rozwiązanie, mogę zobaczyć czy poprawnie zrozumiały dane zagadnienie. Pomyśl jak byś się czuł, gdybyś gdzieś na boku rozwiązał 15 zadań z matematyki i w każdym z nich popełnił ten sam błąd – czy to nie byłoby zniechęcające? Większość podręczników do matematyki jakie widziałam, ma o wiele za dużo zadań, które dziecko ma wykonać jednego dnia. Dzieje się tak dlatego, że autorzy chcą pomóc nauczycielom, którzy mają w swoich klasach uczniów o różnych zdolnościach i umiejętnościach. Kiedy przydzielam moim dzieciom pracę na dany dzień, daję im 10 – 15 zadań matematycznych dziennie. Jeśli zrobią je poprawnie i wykażą się zrozumieniem to wspaniale – możemy pójść dalej i zrobić więcej następnego dnia. Czasami przerobimy jednostkę lekcyjną, czasami nie. Mamy książki przyrodnicze dla każdego dziecka, na jego poziomie. Książki te dotyczą różnych tematów np. pogody. Kiedy dane dziecko zakończy studiować tę książkę, wybieramy się do stacji meteorologicznej znajdującej się na lotnisku. Czasami takie wyjścia się nie udają, wówczas każę moim dzieciom po prostu przestudiować książkę, który jest na ich poziomie i dotyczy danego tematu.

Zrób wszystko, aby czas lekcji była fajnym czasem także dla młodszych dzieci. Ja robiłam coś, co dobrze działało, przygotowywałam specjalne materiały i zadania, aby moje maluchy mogły je wykonać w czasie, gdy starsze dzieci odrabiały swoje lekcje. Latem, w czasie wyprzedaży, kupowałam papiery, kredki, pisaki, kleje itd. Aż do pierwszych dni września przeglądaj gazetki reklamowe centrów biurowych Staples’a lub supermarketów Walmart, by znaleźć oferty tygodnia i zaopatrzyć się w to wszystko, co zajmie twoje przedszkolaki. Możemy kazać im pozostać w specjalnie wyznaczonym dla nich miejscu, aby tym się zajęły tym co jest dla nich przygotowane i nie nudziły się; (ale pamiętaj nie jesteśmy w stanie sprawić, by maluchy przez cały długi dzień się tym zajmowały i „trzymały od nas z daleka”). Mogą tam robić takie rzeczy jak układać flanelowe grafy, puzzle, lepić plastelią playdough, sortować różne kształty, szkicować, kopiować, rysować po śladach – to wszystko, co je czegoś nauczy.

W naszym domu, tata nie przeprowadza żadnych lekcji szkolnych; niektórzy ojcowie mogą to robić, ale u nas tata po prostu nie ma na to czasu. Czasami poprawia prace naszych maluchów oraz zachęca je swoją uwagę i nalepkami przyczepianymi do ich prac. W ciągu dnia zdarzało się naszym maluchom mówić, że swoją pracę wykonują dla taty.

Na początku dnia spędzam 10 minut z najmłodszymi dziećmi, podczas gdy starsze wykonują proste prace domowe np. sprzątają jakieś rzeczy, które nie są na miejscu. Później, ok. godziny 10, kiedy starsze dzieci mają przerwę na przekąskę, znowu przez jakieś 10 minut pracuję z maluchami / przedszkolakami. Kiedy około południa „szkoła” się kończy, kolejny raz zajmuję się moimi najmłodszymi czytając im historie biblijne, ucząc na pamięć biblijnych wersetów lub przedstawiając im biblijne postacie. W tym czasie starsze dzieci przygotowują kanapki na lunch. Kiedy maluchy WIEDZĄ że mogą liczyć na to, że w tym czasie będą tylko one z mamą, zazwyczaj nie będę domagać się jej uwagi przez cały długi dzień.

Ludzie pytają nas czy mamy spokojną salę lekcyjną. Nie mamy! Próbujemy mówić szeptem, aby sobie nie przeszkadzać, ale ze względu na liczbę dzieci używamy trzech pokoi. Dzieci, które mają czytać, siedzą na kanapie w pokoju dziennym, chyba, że jest coś na czym muszą się szczególnie skoncentrować, wówczas przechodzą do swojego własnego pokoju. Małe dzieci są w kuchni, gdzie układają puzzle lub wykonują inne kształcące zadania. Dzieci, które piszą, siedzą przy stole w jadalni razem ze swoimi zeszytami ćwiczeń, czy podręcznikiem do matematyki. I tak nasze dzieci przechodzą z pokoju do pokoju. Zauważyłam, że nauczanie starszych dzieci wymaga dużo mniej czasu niż nauczanie młodszych. Przedszkolaki i dzieci, które właśnie uczysz czytać, są tymi, które potrzebują najwięcej twojego czasu i uwagi. Kiedy starsze dzieci zaczynają szkołę średnią, powinny być już zdolne do samodzielnego motywowania się do pracy. Powinno się im tylko pokazać, co chcemy aby w ciągu danego roku osiągnęły i pozwolić im, aby sami ustalili swoje tempo i wzięli na siebie więcej odpowiedzialności. Starsze dzieci musza przyzwyczaić się do pewnego poziomu hałasu jaki czynią maluchy, natomiast małe dzieci muszą nauczyć się trochę mniej hałasować.

Pamiętaj też o zaplanowaniu przyjemnych rzeczy – specjalnych wycieczek do jakiegoś sadu czy muzeum, przygotowania fajnych potraw z jakiejś okazji, projektów rękodzielniczych itd. Dzieci powinny nauczyć się robić pewne rzeczy, których nie lubią robić, ale pamiętaj odrobina zabawy sprawia, że wszystko staje się bardziej przyjemne i lepiej się to pamięta.

cdn

1 komentarz: