sobota, 25 lipca 2009

Wakacyjna wyprawa - cz.3

Jakiś czas temu Agatka stwierdziła, że to wstyd, że była w Mediolanie, a nigdy nie była w Krakowie. Naszą wyprawę zaplanowaliśmy tak, aby znalazł się na jej drodze. Mimo, że przyjechaliśmy dosyć wcześnie (zatrzymując się po drodze na śniadanie w Ikei – polecam) mieliśmy kłopot ze znalezieniem parkingu, po jakiejś godzinie, w końcu się udało. Oczywiście punktem pierwszym i najważniejszym był Wawel – ostatecznie na Kraków mieliśmy tylko jeden dzień. Nie będę opisywać wszystkich naszych odczuć związanych z zamkiem na Wawelu – napiszę tylko jedno – naprawdę jest to rezydencja godna swojej nazwy. Pewnie wszyscy to wiedzą – ale ja do tej pory znałam Wawel tylko ze zdjęć i na tych zdjęciach wydaje się taki malutki (może ciut większy niż ten w Pieskowej Skale). Mieliśmy sporo szczęścia bo udało nam się dostać na wszystkie wystawy (są ograniczenia), a ludzi było naprawdę bardzo, bardzo wielu i to z całego świata. Oj nie mamy się czego wstydzić - i wcale sie nie dziwię, że tam przyjeżdża pół świata.
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Poza Wawelem i Katedrą na Wawelu, udało nam się jeszcze dojść do Sukiennic i zobaczyć na żywo ołtarz Wita Stwosza (i Wawrzusia – jak to zawsze podkreśla Agatka).
Nocleg w Ojcowie i zupełnie rano wyjazd do Wieliczki. Znowu mogę powiedzieć tylko tyle: „niesamowite”, słowa nie mogą tego wyrazić (chociaż do tego są słowa). Zawsze pragnęłam zobaczyć Wielicką kopalnię. W końcu udało mi się. I znowu, jak w przypadku Wawelu, rzeczywistość okazała się dużo bardziej wspaniała niż moje wyobrażenie.
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Image Hosted by ImageShack.us
Aga wróciła z kopalni pełna wrażeń, obładowana woreczkami z solą kupioną 100m pod ziemią i nową koleżanką (Anią z Kanady) zapoznaną po drodze. Spędziliśmy tam dobrych kilka godzin. Zwiedzając z przewodnikiem, jedząc obiad i znowu zwiedzając z przewodnikiem.
Image Hosted by ImageShack.us
Na ten dzień mieliśmy jeszcze w planie znalezienie domu Matejki oraz zwiedzanie zamku w Nowym Wiśniczu, ale daliśmy sobie spokój, wrażeń poprzednich dni mieliśmy tak dużo, że potrzebowaliśmy oddechy. Więc zamiast w zamku, zatrzymaliśmy się kawałek za Nowym Wiśniczem w agroturystyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz