niedziela, 17 lipca 2011

Na farmie w Oregon

Oddaję dzisiaj głos Jonathanowi Eischen, absolwentowi Edukacji Domowej i założycielowi dwóch firm. Jonathan podzieli się z nami tym, w jaki sposób edukacja domowa wyzwoliła w nim przedsiębiorczość i wpłynęła na jego wiarę.

Jonathan Eischen
Dziękuję Ci, że chcesz poświęcić swój czas, aby przeczytać moją historię! Jeszcze nigdy nie dzieliłem się w formie pisemnej swoim doświadczeniem i cieszę się, że przejdę przez to razem z Tobą. Co ważniejsze, cieszę się, że może być to dla Ciebie zachętą na Twojej drodze poznawania Bożej woli odnośnie kierunku w jakim ma pójść edukacja w Twoim domu.

Zacznijmy od początku!

Nazywam się Jonathan Eischen. Obecnie mieszkam we wsi Cornelius, w stanie Oregon, w wiejskim domu zbudowanym na farmie, w którym mieszkało 5 poprzednich pokoleń mojej rodziny. Mieszkam tam razem z piątką mojego rodzeństwa, rodzicami i dziadkami. Od drugiej do dwunastej klasy uczyłem się w domu. Niedawno ukończyłem Uniwersytet Stanowy Oregon w dziedzinie Ekonomii Zarządzania (Business Administration). 

Dla mojego pokolenia edukacja domowa była czymś nowym. Moi rodzice chodzili do tradycyjnej szkoły, a potem zdobyli dyplomy na publicznych uniwersytetach. Edukacja domowa była zupełnie nieznanym lądem zarówno dla moich rodziców, jak i dla nas – dzieci. Patrząc wstecz, powiem krótko, jestem niezwykle wdzięczny za możliwości i doświadczenie jakie ED wniosła do mojego życia. W podsumowaniu tego artykułu, będę chciał podzielić się z Tobą, tym co mi się podoba, a co nie w Edukacji domowej, z perspektywy osoby będącej już po studiach. Ale zanim to nastąpi, pozwól, że przedstawię Ci tło mojego akademickiego i osobistego życia.
Na początku moi rodzice zapisali nas do prywatnej szkoły chrześcijańskiej, znajdującej się w naszej okolicy. Chodziłem tam do przedszkola, a potem do pierwszej klasy. Niezbyt dobrze pamiętam ten okres mojego życia. Ale ciągle pamiętam jak bardzo byłem zakłopotany, kiedy nasz nauczyciel ogłosił, że opuszczamy szkołę, by uczyć się w domu. Obawiając się docinków kolegów, powiedziałem moim przyjaciołom z klasy, że opuszczam szkołę tylko na jakiś czas i na pewno wrócę. Oczywiście nie było o tym mowy i moja chwilowa nadzieja powrotu nigdy się nie spełniła. Bóg poprowadził moje życie w innym kierunku. 

Dla mnie, jako ośmiolatka, opuszczenie prywatnej szkoły nie miały żadnego sensu. Dużo później zdałem sobie sprawę, że posyłanie szóstki dzieci do prywatnej szkoły nie było tanie dla mojego taty. Ponieważ z farmy nie dało się utrzymać całej naszej rodziny (czyli rodziny mojego dziadka i mojego taty), więc częściowo żyliśmy z pracy mojego taty w przedsiębiorstwie przetwórstwa roślin na północ od Cornelius. Prywatna szkoła była zdecydowanie za droga. Moi rodzice wspólnie podjęli decyzję, że dzieci będą uczyć się w domu. Chociaż moja mama ukończyła studia i z łatwością znalazłaby jakąś pracę, obydwoje byli przekonani, że powinni budować dom, a nie kulturę korporacyjną. Edukacja domowa NIE udałaby się w mojej rodzinie, gdyby moi rodzice nie współdziałali ze sobą.

Edukacja domowa na farmie

Widok z naszego domu
Nasza rodzina uprawia kawałek ziemi na wzgórzu Cornelius w Oregonie, od 1884 roku. Uprawialiśmy i hodowaliśmy tam niemalże wszystko: od żywego inwentarza do drzewek brzoskwiniowych. Dzisiaj komercyjnie zajmujemy się głównie uprawą maraski (odmiana dzikiej wiśni), włoskiej śliwy, pszenicy, gospodarką leśną i pszczelarstwem. Powierzchnia naszego gospodarstwa wynosi ok. 300 akrów (ponad 120 hektarów). Praca na farmie jest sezonowa i co jakiś czas mamy kolejne "żniwa". Ze wszystkich tych zbiorów, najważniejsze dla mojej rodziny są czereśnie, śliwki i miód. Zarządzanie polami pszenicy i lasem, mój dziadek przekazał firmie zewnętrznej jakieś 25 lat temu wiedząc, że lepiej wykorzystają te zasoby. Ze względu na taką właśnie sezonowość, edukacja domowa z elastycznymi godzinami i okresami pracy miała niezwykle dobroczynny na nas wpływ. 

Jazda po zbitej trawie
Zamierzam teraz coś wyznać. Dorastanie na farmie i skupienie się na nauce było dla mnie bardzo trudne. Dla nikogo nie powinno być zaskakujące, że największym czynnikiem motywującym mnie do odrabiania lekcji, była wolność „badawcza” jaką miałem później na dworze. Czy był to środek lata czy głęboka zima, zawsze wolałem być na zewnątrz budując coś, czy krzątając się wokół gospodarstwa. Środowisko tradycyjnej szkoły z pewnością postrzegałoby mnie jako roztargnionego ucznia (albo dziecko z ADHD), a w końcu zniszczyłoby moje wyobrażenie o życiu. Życie na farmie pobudziło moją kreatywność w najlepszym znaczeniu tego słowa. Kiedy dzisiaj różni przedsiębiorcy zatrudniają moją firmę usługową, prawdopodobnie nie mają zielonego pojęcia, że moją klasą była farma na szczycie wzgórza, z zakurzoną starą stodoła i pięknymi widokami. Więc niech to wyznanie zostanie między nami.

Pszczelarstwo
Gdy miałem jakieś czternaście lat, otworzyły się przede mną pewne możliwości biznesowe. Stało się to możliwe dzięki edukacji domowej i temu, że mieszkałem na farmie. Mój dziadek hodował dla przyjemności pszczoły miodne, a ja bardzo chciałem nauczyć się pszczelarstwa, więc mój dziadek wraz z naszym sąsiadem, również pszczelarzem, nauczyli mnie tego. Jesienią 1999 roku, owocowy przemysł przetwórczy zaczął się kurczyć, jako rodzina stanęliśmy wobec niebezpieczeństwa, że nie sprzedamy naszych zbiorów śliwek. Kiedy razem z dziadkiem byliśmy w sadzie w czasie zbiorów, żartowaliśmy sobie, że możemy jakoś połączyć nasz słodki miód z naszymi przepysznymi śliwkami. W ciągu kilku miesięcy pomysł ten został wprowadzony w życie. Z wielkim entuzjazmem stworzyliśmy nasz pierwszy przepyszny produkt i z powodzeniem sprzedaliśmy jego próbki na targu dla rolników w Hillsboro. W odpowiedzi na zapotrzebowanie na ten produkt założyliśmy firmę Little Oak Farms, w której pod znakiem towarowym Original PlumHoney wytwarzamy coraz więcej smakowitych produktów z miodu. Cały czas rozwijamy firmę, angażując w nią większość członków naszej rodziny- to jest nasza wspólna droga. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z momentu, kiedy Bóg rozpoczął tę naszą wspólną podróż.

Styl naszej Edukacji Domowej

Młody Jonathan jako piłkarz
Korzystaliśmy z różnorodnych źródeł i programów. Najpopularniejszymi programami realizowanymi w naszej rodzinie był szkolne programy video A Beka. Szkoła video spowodowała, że nasz plan lekcji był elastyczny, a dla mnie dodatkowo był o tyle dobry, że miałem wizualne przykłady tego, czego się uczyłem. Mogliśmy włączyć nasze lekcje video w każdym czasie i od dowolnego miejsca, tak aby jak najbardziej pasowały do postępów jakie robiliśmy. Moim rodzicom, bardzo podobał się program tej szkoły video, ponieważ miał bardzo wysokie, biblijne standardy, obszerny zakres informacji, a także dawał możliwość łatwego „zarządzania” nauką. A mi podobały się dlatego, że były dla mnie ciekawe, a po nauczycielach było widać, że także są zainteresowani tematem. 

Sport, muzyka i rolnictwo stanowiły również ważną część naszej akademickiej edukacji. Wszyscy braliśmy udział w jakiś zawodach sportowych i programach na świeżym powietrzu. W okresie szkoły średniej bardzo często rano uczyłem się w domu, a po południu jechałem gdzieś, aby trenować. Tak było najlepiej.

Pewnych rzeczy nie lubiłem

Bardzo wielu rodziców uczących w domu, a także bardzo wielu domowych uczniów robi pewne rzeczy inaczej i może nawet lepiej, niż miało to miejsce w mojej rodzinie. Ale pewne rzeczy, których ja nie lubiłem, są bardziej uniwersalne i generalne. Jestem przekonany, że nie ma doskonałego modelu edukacji domowej i myślę, że rodzice muszą być realistami i wiedzieć, że nie wszystko będzie doskonałe. 

W tej chwili przychodzą mi na myśl trzy rzeczy, których nie lubiłem: nikomu niepotrzebny krytycyzm ze strony obcych ludzi, brak materiałów, trudność w oddzieleniu nauki od „normalnego” domowego życia. 

  1. Wiele osób ma wrogie lub krytyczne nastawienie, ponieważ nie rozumieją dlaczego ktoś może coś robić w inny sposób. Dosyć często coś takiego miało miejsce, kiedy ludzie z naszej lokalnej społeczności, nie mający nic wspólnego z edukacją domową, zaczynali o niej rozmawiać. Wielu ludzi kwestionowało jakość naszego wykształcenia i w ten sposób, chociaż nie wprost, umiejętności moich rodziców. Byłem obrażony na tego rodzaju ludzi i przyznam, że nie cierpiałem piętna jakie było związane z edukacją domową. Ludzie po prostu nie rozumieją tego powiewu wolności jaki mamy w naszym kraju, ani tego, że moi rodzice po prostu go wykorzystali. Obecnie wiem - byłem niezwykle uprzywilejowany, ponieważ byłem edukowany w domu.
  2. Kiedy weźmiemy po uwagę milionowe dotacje jakie otrzymują szkoły, widzimy że sami nie możemy mieć takich źródeł, nawet w najmniejszej części. Nasze komputery, przyrządy do przeprowadzania doświadczeń, inne przedmiot potrzebne do nauki zazwyczaj są dużo gorszej jakości, często są przestarzałe. Nie podobało mi się to, ale rozumiałem, że musimy iść na kompromis. Niektórzy z moich przyjaciół uczących się w domu, w okresie szkoły średniej, zapisywali się na zajęcia prowadzone na publicznych uniwersytetach i dzięki temu, od tego momentu mieli dostęp do wielu źródeł. Mi osobiście takie znalezienie „źródeł” także bardzo odpowiadało.
  3. Podobnie jak w przypadku tradycyjnej szkoły i życia „po” w domu, w edukacji domowej istnieje potrzeba czasowego rozgraniczenia. Czasami nie jest jasne, gdzie kończą się lekcje, a zaczyna „życie”. Nie lubiłem tego poczucia, że każda moja godzina jest związana z nauką. 
Rzeczy, które mi się podobają

Jestem miłośnikiem edukacji domowej. Kiedy w 2002 roku współpracowałem z telewizją NBC jako właściciel Little Oak Farms, odkryłem coś wyjątkowego. W programie tym brało udział pięciu młodych przedsiębiorców z różnych stron Ameryki. Próbowano sobie odpowiedzieć na pytanie, co ich charakteryzuje. Ale twórcy programu, przed jego zrealizowaniem, nie odkryli jednego: czterech z tych pięciu przedsiębiorców było uczonych w domu. Ludzie kształcący się w domu są niezwykle aktywni i nie obawiają się oczekiwań jakie są stawiane wobec pracy jaką jako nastolatkowie wykonają. Byłem zdumiony, kiedy słuchałem historii życia każdej z tych osób, która w ewidentny sposób była związanie z ich dorastaniem w domu. Od tego czasu w moim umyśle edukacja domowa jawi się jako droga do niezależnego myślenia, połączona z niezwykłymi możliwościami różnorodnych aktywności. 

Rodzina
Kiedy szukamy konkretnych korzyści wynikających z edukacji domowej, mamy wiele obszarów, które warto uwypuklić. Pierwszym jest rodzina. Rodzina jest darem i planem Boga dla nas. On wybiera nam rodziców, rodzeństwo i dzieci. Nie wydaje mi się, aby Bożym planem dla Ciebie było nauczenie się żyć bez twojej rodziny, nawet jeśli trudno z nią żyć dzień po dniu. Edukacja domowa zmusza członków rodziny, aby żyli ze sobą, obok siebie, wewnątrz rodziny 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. W tradycyjnej szkole odpowiedzialność związana z tym, aby żyć razem jest zdecydowanie mniejsza. Jeśli nie lubisz jakiegoś nauczyciela, czy wychowawcy, to możesz być pewien, że gdy skończysz szkołę już nigdy więcej ich nie zobaczysz. To zdejmuje z Ciebie obowiązek kochania kogoś nawet w chwilach, gdy się z nią czy z nim nie zgadzasz - a to jest niezbędna życiowa lekcja. Im szybciej nauczysz się tej lekcji, tym szybciej będziesz mógł budować głębokie i mające znaczenie przyjaźnie. Oczywiście, sytuacja każdej rodziny jest inna, a Ty powinieneś zrobić to co najlepsze z życiem, które Bóg Ci dał. 

Domowe ćwiczenia muzyczne
Inna korzyścią wynikającą z edukacji domowej jest możliwość elastycznego planowania czasu. Dla mnie pożyteczne okazało się poświęcanie czasu na naukę przedsiębiorczości i zdobywanie wiedzy, jak budować własny biznes. Jestem przekonany, że jeśli człowiek wcześnie i we właściwy sposób rozpocząłby budowanie firmy, miałby solidną platformę finansowej niezależności w czasie studiów na uniwersytecie lub w college’u. Dokładnie czymś przeciwnym jest czekanie, aż zdobędzie się dyplom, by dopiero wtedy rozpocząć budowanie własnego bogactwa czy majątku. Oczywiście rozpoczęcie biznesu niesie za sobą ryzyko i nie jest dla każdego. Edukacja domowa może jednak złagodzić to ryzyko, ponieważ rodzice wpierają dzieci w czasie, gdy te rozwijają swój biznes.


Jonathan z siostrą i siostrzeńcem
Myślę, że młody przedsiębiorca powinien najbardziej skupić się na nauce i powolnym wprowadzaniu do realnego życia tego, co się nauczył. Edukacja domowa pozwala na powolne dorastanie do brania odpowiedzialności w prawdziwym życiu, wraz z praktyczną obserwacją codziennego życia i potrzeb rynku. Dla młodego człowieka nauka stawiania jedzenia na stole i dbania o bezpieczną przyszłość rodziny jest bezcenną lekcją, bez względu na to czy uczy się w domu czy też nie. Ale czy jest lepsze miejsce do takiej nauki niż dom i to od najmłodszych lat! To nie muszą być egoistyczne czynności. Przedsiębiorstwo zanurzone w Bożych zasadach może być bardzo odpowiedzialnym zadaniem. W jaki sposób możesz komuś pomóc, jeśli nic nie posiadasz?

Ostatnią bardzo ważną korzyścią wynikającą z edukacji domowej jest możliwość budowania wiary. W edukacji domowej możesz naprawdę postrzegać życie z Bożej perspektywy, a podstawę swojej nauki budować zgodnie z Jego zasadami. Jest to dużo trudniejsze, jeśli przez 95% czasu jesteś nauczany tak, jakby Bóg nie istniał. Jestem przekonany, że gdy uczymy się o tym, co Bóg stworzył, On sam jest uwielbiony. Budowanie wiary jest istotną częścią naszego życia i edukacja domowa z łatwością może objąć jakościowo dobry czas budowania relacji z Chrystusem. 

Obecnie

Mam 24 lata i niedawno uzyskałem dyplom na stanowym Uniwersytecie w Oregon, w dziedzinie Zarządzania Przedsiębiorstwem. Obecnie jako młody przedsiębiorca uczę się produktywnego wykorzystania mojego czasu. Po ukończeniu studiów, wróciłem na farmę, aby założyć nową firmę GeoCatalyst. Poprzez tę firmę zamierzam wykorzystać moje techniczne doświadczenie i rozszerzyć działalność Little Oak Farms. Firma ta tworzy strony internetowe, kreuje marki i prowadzi marketing online dla małych przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych. W tej chwili mam 19 klientów i stabilne dochody wystarczające na życie. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mógł dać pracę paru osobom. Little Oak Farms również rozwija się, jednak tutaj potrzebujemy więcej czasu, aby rozwój był znaczący. Zobaczymy, gdzie Bóg nas zaprowadzi. 

Wnioski

Kiedyś nie postrzegałem edukacji domowej w ten sposób, ale po fakcie, patrząc wstecz na moje doświadczenie, dyplom uniwersytecki, doszedłem do tego, że doceniam prawdziwą wolność jaką mi dała. Oczywiście wolność w edukacji przychodzi razem z wieloma obowiązkami, ale warto się tego podjąć. Możliwość życia i pracowania razem ze swoją rodziną jest wielkim błogosławieństwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz