czwartek, 10 lutego 2011

Edukacja domowa nastolatków - część 1

Jak pisałam wcześniej, w pewnym momencie zaczęłam się zmagać z tytułowym tematem. Aga jest już w gimnazjum, w Polsce nie ma zbyt wielu rodzin decydujących się na edukację domową na tym poziomie, większość dzieci jest na poziomie nauczania początkowego, trochę jest w podstawówce, w gimnazjum i liceum już nie ma ich zbyt wielu - więc czy warto to robić? Czy jej nie krzywdzę? Czy korzyści z edukacji domowej przewyższają straty? Wpisy Marilyn bardzo mi pomogły uporządkować moje myśli w tej kwestii. Nie będę pisać dlaczego, ale po prostu oddam głos Marilyn:

Dlaczego cieszę się, że uczyłam swoje dzieci, kiedy były w szkole średniej?
W tej chwili już jedenaścioro naszych dzieci skończyło szkołę średnią.  W tym tygodniu zamierzam podzielić się swoimi doświadczeniami na temat nauczania domowego nastolatków. Pomyślałam, że zacznę od podzielenia się niektórymi powodami, dlaczego jestem zadowolona z podjęcia decyzji, aby uczyć w domu przez szkołę średnią.

1. Bliskie relacje rodzinne
Dla mnie osobiście jest to najważniejszy powód edukacji domowej. Kiedy widzę, że moje dzieci są dla siebie nawzajem najlepszymi przyjaciółmi, to odczuwam ogromną radość. Relacje, które teraz są bardzo silne, przetrwają przez całe życie!!! Widzę jak to się dzieje w mojej rodzinie, w twojej również może się tak stać! Kiedy dzieci dorastały, wielokrotnie zastanawiałam się, co będzie później. Bywały takie dni, że wydawało mi się, że spełniam jedynie rolę sędziego w nieustannych sprzeczkach.  Musiałam sobie przypominać, że to Boże Słowo jest tym co zmienia postawy, a ja powinnam być po prostu wierna w nauczania ich właściwych rzeczy. Godziny ćwiczenia charakterów naprawdę się opłaciły!
W tej chwili jedenaścioro moich dzieci ukończyło już szkołę średnią. Pozostało troje, które nadal uczą się w domu.
Patrząc wstecz widzę, jak szybko minął ten czas, chociaż czasami wydawało się, że dzień po dniu mija bardzo wolno.

Kiedy wychowujesz dzieci w duchu współpracy zamiast ducha rywalizacji, nauczą się one doceniać nawzajem swoje silne strony i zdobędą się na cierpliwość wobec swoich słabości, zdając sobie sprawę, że Bóg ma plan dla każdego, i że jest to wyjątkowy plan dla każdej osoby. 

Naszym zadaniem jest dogłębne poznanie każdego z naszych dzieci, poprzez obserwację i szukanie danych im przez Boga zainteresowań. A wówczas będziemy mogli wskazywać im gdzie i kiedy mogą je realizować, będziemy mogli zaopatrywać je w niezbędne rzeczy, wspierać je itd., by nasze dzieci mogły poznać do czego Bóg ich stworzył, co mają osiągnąć i w co się zaangażować. Kiedyś, gdy zapytałam moje dzieci, czy cieszą się, że uczyły się w domu i dlaczego, mój syn Matt powiedział, że jednym z powodów dlaczego jest zadowolony z edukacji domowej jest to, że naprawdę mógł poznać swoją rodzinę, zamiast spotykać się z nią wieczorami. Nie można tego lepiej ująć!!!
Jestem przekonana, że nasza rodzina nie mogłaby osiągnąć tego poziomu bliskości nie spędzając ze sobą wielu godzin, w czasie których budowaliśmy wzajemne relacje, pomagaliśmy sobie nawzajem, uczyliśmy się, aby dostrzegać swoją odpowiedzialność w pomaganiu drugiemu, by odniósł sukces w tym do czego dąży. W naszej rodzinie, w każdy piątek mamy wieczór rodzinny. Zbieramy się razem w naszym domu (26 osób, a wkrótce 27) i każdy przynosi coś do jedzenia. Wzajemne interakcje rodziny są wspaniałe!

2. W tym czasie podejmuje się wiele ważnych decyzji mających wpływ na całe życie.
Moja siostra przez lata była nauczycielem w szkole publicznej. Pewnego razu mój mąż zapytał ją, czy kiedykolwiek rozważała nauczanie swoich dzieci w domu. Odpowiedziała „Och nie, one nigdy by mnie nie słuchały”. Była nauczycielem setek innych dzieci, ale jej własne by jej nie słuchały? W tym stwierdzeniu jest wiele prawdy. Kiedy na całe lata oddajemy swoje dzieci w ręce „profesjonalistów”, one zaczynają postrzegać tych „profesjonalistów” jako osoby najbardziej kompetentne do tego, by im pomóc. Kiedy dzień w dzień wysyłamy nasze dzieci z domu na 6-7 godzin, albo i na więcej, ich lojalność i podporządkowanie zostaje przeniesione na ich mentorów, którzy mają dostęp do uszu naszych dzieci przez wiele godzin dziennie.
Jakiś czas temu moja siostrzenica powiedziała mi, że zamierza posłuchać idiotycznej rady swojego szkolnego doradcy odnośnie wyboru studiów.  Była błyskotliwą uczennicą i jej doradca usilnie nakłaniał ją, aby wybrała „najlepszą” uczelnię, ponieważ sobie poradzi.  Skorzystała z tej rady i po 5 latach skończyła studia uzyskując tytuł magistra w zakresie opieki społecznej oraz mając do spłacenia ogromne długi!! Powiedziała wówczas, że mogłaby uzyskać ten sam tytuł na lokalnej uczelni i miałaby wówczas jedynie drobną część tych długów, nie wspominając o indoktrynacji, której była poddana i którą akceptowała przez wiele lat.
Uczelnie próbują rozbić w drobny mak wszystkie wartości, które przez lata próbujesz zaszczepić swoim dzieciom. Nie mówię, aby nigdy nie iść do studia, ale musisz zdawać sobie sprawę, co tam się dzieje i jeżeli studia są czymś właściwym dla twojego dziecka, przygotuj je duchowo i biblijni, aby potrafił przeciwstawić się atakom z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć.  Jeżeli twoje dziecko ma zajmować się czymś, co wymaga ukończenia studiów np. ma być lekarzem, a ty obawiasz się, że nie jesteś w stanie przygotować go tak, aby miał odpowiednią wiedzę, wyluzuj. Jest wiele możliwości pomocy z zewnątrz. Środowisko akademickie czy kursy internetowe, dzięki którym można uczyć się będąc w domu, prywatni nauczyciele itd. To jest możliwe.
Lepiej będzie zrobić to w domu (wykorzystując całą swoją kreatywność) niż poświęcać ten krytyczny moment życia twoich nastolatków. One POTRZEBUJĄ ciebie teraz nawet bardziej niż wtedy, gdy zaczynały szkołę!! To jest ten moment w życiu, kiedy twoje dzieci zaczynają oceniać twoje wartości i czasami nawet kwestionować to w co wierzysz. Jest to normalna część procesu, w czasie którego dziecko próbuje świadomie i osobiście przyswoić sobie te wartości.
Niektóre z najlepszych rozmów, jakie miałam ze swoimi nastolatkami, odbywały się po godzinie 23, kiedy wszyscy inni byli już w łóżku. Mogłam zobaczyć, któregoś z nich pałętającego się po domu, i był to dla mnie sygnał, że nad czymś rozmyśla. Twoje dzieci muszą mieć możliwość opowiedzenia o pewnych sprawach, wyrzucenia z siebie swoich myśli, zrzucenia ich na ciebie.
One nie przyjmują twoich wartości bez przemyślenia ich i taka postawa jest bardzo zdrowa. Dbaj tylko o to, abyś nie czuła się zagrożona, jeśli wydaje się, że twoje dzieci sprzeciwiają się twoim przekonaniom i to tym, które są dla ciebie najważniejsze.  Z mojego doświadczenia wynika, że one próbują nadać im wszystkim sens i trzeba pozwolić im o tym mówić. Czasami z góry zakładamy, że nasze dzieci wiedzą dlaczego robimy to co robimy, ale często nie poświęcamy czasu, aby im to wyjaśnić.
To właśnie w tych przełomowych latach twoje nastolatki będą zadawać sobie pytania odnośnie misji ich życia, wyboru zawodu, kierunku życia, wyboru życiowego partnera itd. W tym czasie, bardziej niż kiedykolwiek,  ty powinieneś być ich najważniejszym mentorem!!  
3. W tym przełomowych czasie nastolatki uczą się szacunku do rodziców
Komunikowanie się wymaga czasu, a zainwestowany czas buduje szacunek
Rodzicielstwo nie jest czymś, co można wrzucić na ostatnie miejsce naszej listy spraw do załatwienia i oczekiwać, że wszystko będzie dobrze działać. Jeśli twoje dzieci będą w szkole, to najlepsze godziny dnia i najwięcej energii poświęcą na budowanie innych relacji. Nie oszukuj sam siebie. Jeśli wysyłasz swoje dziecko do szkoły, to będzie to miało wpływ na jego relacje z resztą rodziny. Nie twierdzę tutaj, że nie można wychować pobożnych dzieci, jeśli chodzą do szkoły, ale wiem, że dla moich dzieci chcę tego co najlepsze i to wymaga poświęcenia z mojej strony.
Musisz dobrze poznać swoje dziecko, dowiedzieć się czym się kieruje, jakie pragnienia Bóg w nie włożył i musisz mu uzmysłowić, jaki jest Boży plan dla jego życia.
Rodzicielstwo wymaga czasu, a często wymaga odłożenia swoich planów, po to by pomóc dzieciom!
Ciąg dalszy nastąpi

~Marilyn

2 komentarze:

  1. Dziękuję Ci za ten wpis. Właśnie jesteśmy na etapie: "czy aby na pewno nie krzywdzimy dziecka nie pozwalając mu pójść do gimnazjum". Takie słowa wspierają i pomagają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, dołączam się do tych słów. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń